zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

recenzja: Testament "Dark Roots Of Earth"

13.08.2012  autor: Szamrynquie
okładka płyty
Nazwa zespołu: Testament
Tytuł płyty: "Dark Roots Of Earth"
Utwory: Rise Up; Native Blood; Dark Roots Of Earth; True American Hate; A Day In The Death; Cold Embrace; Man Kills Mankind; Throne Of Thorns; Last Stand For Independence; Dragon Attack; Animal Magnetism; Powerslave; Throne Of Thorns
Wykonawcy: Chuck Billy - wokal; Eric Peterson - gitara; Alex Skolnick - gitara; Greg Christian - gitara basowa; Gene Hoglan - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Nuclear Blast Records
Premiera: 27.07.2012
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Oto jest nowy Testament. "Dark Roots Of Earth" wychodzi cztery lata po udanym krążku "The Formation Of Damnation". Z tego, co mówi w filmie o powstawaniu płyty mózg kapeli, czyli Eric Peterson, wynika że zespół wcale nie cierpiał na nadmiar gotowych piosenek zanim prace nad płytą ruszyły pełną parą. Dobrze więc, że Testament zabrał się wreszcie do roboty i oczekiwanie fanów nie przeciągnęło się jeszcze bardziej, a grupa nie przespała wzmożonego zainteresowania klasycznymi zespołami thrashowymi w ostatnich latach.

Przed nagraniem nowej płyty nie obyło się bez problemów. Z formacji odszedł Paul Bostaph - muzyk, który na "The Formation Of Damnation" pokazał, że świetnie pasuje (przynajmniej muzycznie) do tej kapeli. Zatrudnienie Gene Hoglana "Ciemnym korzeniom..." na pewno nie zaszkodziło, ale stabilizacji na stołku bębniarza w Testament niestety nie gwarantuje, bo Atomowy Zegar to muzyk rozchwytywany i działający w dużej mierze jako tzw. sideman.

Testament, podobnie jak Metallica czy Megadeth, nie rozsiadł się na kanapie podpisanej 100% thrash. "Dark Roots Of Earth" to album mocno zróżnicowany. Już sam utwór tytułowy po liftingu mógłby wejść do repertuaru np. Alice In Chains. A taki "Cold Embrace" w niektórych częściach zalatuje Opethem. Sam thrash na tym albumie też jest niejednej maści. Są petardy takie, jak np. otwierający płytę "Rise Up" czy ostatni na podstawowej liście utworów "Last Stand For Independence". Ale np. "A Day In The Death" to kawałek nieodległy od zakręconego klimatu "Bastard" Kata. Przebojowością wyróżniają się: "Native Blood", do którego nakręcono teledysk, "True American Hate", który na koncertach był grany chyba jeszcze przed premierą płyty i pewnie długo jeszcze z setlisty nie zniknie, oraz "Throne of Thorns" świetnie nadający się do ćwiczeń mięśni szyj.

Wersja rozszerzona albumu zawiera płytę DVD, a na niej: koncertowe wykonania kilku starszych utworów grupy, film o powstawaniu płyty i opowieści gitarzystów z serii "popatrzcie, jakie mam zabawki". Na CD są także bonusy: trzy covery i wydłużona o kilkadziesiąt sekund wersja utworu "Throne Of Thorns". Z tego wszystkiego najciekawsze są przeróbki cudzych piosenek. "Dragon Attack" z repertuaru Queen to czysta zajebjoza. Po prostu słychać, że panowie mają ubaw grając ten numer. Może będą rozkręcać mały jam na koncertach za pomocą tej piosenki? "Animal Magnetism", znany z oryginalnego wykonania Scorpions, to parę minut mocno zakopconego dźwiękowego pornola. Wreszcie, może nie tak zaskakujący w wyborze, ale nie mniej udany jest cover "Powerslave" Żelaznej Dziewicy.

Okładkę malnął, podobnie jak w przypadku "The Formation Of Damnation", Eliran Kantor. Obrazek wydaje się trochę mastodontowy w klimacie, na jego pierwszym planie uwieczniono mitycznego Cernunnosa. Co by nie gadać, okładka robi wrażenie i wpada w oko. Wydanie w formie digibooka prezentuje się bardzo solidnie i elegancko. Jakbym miał osiem lat, to chciałbym dostać to na komunię.

Są charakterystyczne wokale Chucka Billy'ego. Są nietuzinkowe riffy Petersona. Są boskie solówy Skolnicka. Spuchnięte paluchy Christiana też słychać, a Hoglan zaintryguje od czasu do czasu ciekawymi wtrąceniami na blachach. Może nie czuć na tym albumie młodzieńczej energii, jak na "The New Order". Może nie ma takiego polotu i świeżości jak na "Low" albo czadu jak na "The Gathering", ale "Ciemne Korzenie Ziemi" to bardzo dobry album, którego słucha się wybornie i basta.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: krótko
rolu
rolu (wyślij pw), 2012-08-14 20:57:15 | odpowiedz | zgłoś
Electric Age wciąga nowy Testament nosem. Dark Roots Of Earth poziomowo nie odbiega od nowego Kreatora chociaż na Phantom Antichrist się nie zawiodłem a tu czuję lekkie rozczarowanie.
re: krótko
universal_soul (gość, IP: 84.13.61.*), 2012-08-15 02:50:49 | odpowiedz | zgłoś
wg mnie Phantom Antichrist jest na zupełnie innym poziomie do Dark Roots. To najlepsza płyta jaką Krator kiedykolwiek wydał - nie mogę przestać tego słuchać. Ale jak widać można się zawieść:) Pamiętam jak ludzie się zawodzili płytami by w końcu do nich dojrzeć.
re: krótko
rolu
rolu (wyślij pw), 2012-08-16 09:07:58 | odpowiedz | zgłoś
Oj widzę, że kolega nie zrozumiał mojej wypowiedzi;) Na Phantomie się nie zawiodłem (chociaż uważam, że Kreator ma w swoim dorobku lepsze krążki) natomiast na DROE tak... Kreator stworzył na Antichriście kilka świetnych, chwytliwych numerów z "butem", które wpadają w ucho już przy pierwszym przesłuchaniu. Na nowym Testamencie mi tego brakuje, nie ma tutaj kopa (praktycznie tylko w ostatnim numerze jest - True American Hate do mnie nie przemawia). Audiofilem nie jestem ale wg mnie brzmienie też kuleje. Taki np. Electric Age wydaje się o wiele głębszy, tu to wszystko jest płaskie jak sportsmenki na igrzyskach. A najbardziej trafia mnie szlag w refrenie Native Blood gdzie jest kakofonia totalna, misz masz i rozjazd bez ładu i składu. Poza tym jakiś taki za grzeczny ten krążek jest. Osobiście wolę mocniejsze klimaty od Overkill czy Exodusa. A nowy Testament jest (jak ktoś już tu napisał) porównywalny do 13tki Megadeth. Słuchalne to jest ale szału nie robi.
re: krótko
Marcin Kutera (wyślij pw), 2012-09-01 22:21:13 | odpowiedz | zgłoś
Oj nowy Over Kill ekstra i nowy Kreator też
super płyta
slavo75 (wyślij pw), 2012-08-14 09:40:05 | odpowiedz | zgłoś
dla mnie najlepsza płyta roku kto mysli inaczej jest moim wrogiem
Rozczarowanie
joseph (wyślij pw), 2012-08-14 08:01:42 | odpowiedz | zgłoś
Mnie ten album rozczarował (a szkoda bo na Damnation było nieźle).Poza produkcją,wydaniem,numerem tytułowym, Rise Up i True American Hate ten album po prostu nie zapada w pamięć. Przeróbki jak dla mnie zupełnie zaś niepotrzebne.Nie rozumiem trochę tych zachwytów - super bo zróżnicowany? Może i tak, ale same kompozycje biorąc pod uwagę wcześniejsze dokonania tego zespołu - nie oszukujemy się - nie porywają.
Testament "Dark Roots Of Earth"
vonsmroden
vonsmroden (wyślij pw), 2012-08-13 21:15:23 | odpowiedz | zgłoś
Mistrzostwo, palce lizać, dla mnie najlepszy Testament od Practice What You Preach, płyta rozjebała mnie jak Niemcy Warszawe w 44...
re: Testament "Dark Roots Of Earth"
Zibi76 (gość, IP: 93.95.89.*), 2012-08-14 09:15:22 | odpowiedz | zgłoś
Jak Niemcy Warszawę... ale porównanie... :(
re: Testament "Dark Roots Of Earth"
proszę (gość, IP: 46.170.26.*), 2012-08-14 09:48:11 | odpowiedz | zgłoś
O rany, trochę dystansu. To ciągłe dąsanie się na wszystko, bo już nic w tym kraju nie można powiedzieć, żeby "ktoś nie poczuł się obrażony", robi się męczące. A płyta bardzo dobra, chociaż Formation chyba bardziej mi podeszła. Hoglan mistrz, ale jakoś trochę brakuje mi czegoś. Posłucham 100 razy, to mnie pewnie olśni ;-)
re: Testament "Dark Roots Of Earth"
Windrider (wyślij pw), 2012-08-14 11:58:16 | odpowiedz | zgłoś
Nie tyle dąsanie, co pewien niesmak.. to tak, jakby powiedzieć, że płyta zmiażdżyła, jak Holocaust Żydów podczas II wojny światowej. Osobiście uważam, że niektóre wydarzenia nie powinny być używane do tego typu porównań, ponieważ zginęło tam wielu ludzi i należy im się za to szacunek. Nie twierdzę oczywiście, że autor wypowiedzi tego szacunku nie ma, ale mi się to nie podoba. Jednak każdy jest inny i każdy ma swoje zdanie. W końcu żyjemy w demokracji.