zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 29 marca 2024

recenzja: Alice In Chains "Dirt"

9.01.2001  autor: Sajmon
okładka płyty
Nazwa zespołu: Alice In Chains
Tytuł płyty: "Dirt"
Utwory: Them Bones; Dam That River; Rain When I Die; Angry Chair; Sickman; Rooster; Junkhead; Dirt; God Smack; Hate To Feel; Down In A Hole; Would?
Wykonawcy: Mike Inez - gitara basowa; Sean Kinney - instrumenty perkusyjne; Jerry Cantrell - wokal, gitara; Layne Staley - wokal, gitara
Wydawcy: Columbia Records
Premiera: 1992
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Pierwsze takty "Dirt" nie wzbudziły we mnie zachwytu. Po przesłuchaniu całej płyty miałem bardzo mieszane uczucia. Z pewnością ten album nie jest łatwy w odbiorze. Kompozycje na nim zawarte z wielkim trudem "układały się" w mojej świadomości, tworząc pewną całość. Dopiero po kolejnym przesłuchaniu zrozumiałem, że "Dirt" jest genialnym dokonaniem wspaniałego zespołu, który obok takich formacji jak Soundgarden, Nirvana czy Pearl Jam wywarł na mnie największe wrażenie.

Początek płyty to niesamowicie brzmiący "Them Bones" - szybki metalowy utwór z niebanalną linią melodyczną, a wokal Staleya powoduje, że po plecach przechodzą mi dreszcze. Poczułem, że fala wszechogarniającego spełnienia ogarnia moja duszę i ciało, a po chwili odpływam w nieznane. Zresztą cała "Dirt" jest odlotem psychodelicznym, narkotycznym, niezbyt wesołym. Kolejny kawałek "Dam That River" utwierdził mnie w przekonaniu, że "łańcuchy" są bez wątpienia heavymetalowe. Bardzo ciekawa, połamana linia melodyczna, no i te kochane przyśpiewy Layne'a, kilkunastocentymetrowej długości samogłoski, po prostu potęga. Dla mnie jest on najlepszym wokalistą na świecie, obok lidera grupy Tool.

"Rain When I Die" to zupełnie inna historia. Przeciągłe zaśpiewy Staley'a, wspomaganego przez gitarzystę Jerry'ego Cantrella, tworzą niesamowitą atmosferę. Jerry kombinuje bardziej niż zawsze i wychodzi mu to znakomicie. "Angry Chair" to już mistrzostwo depresji - taki neurotyczny utwór, niby banalny, lecz wywołuje chore skojarzenia. Podobnie zakręcony jest też "Sickman", w którym to Staley dokonuje niezwykłych eksperymentów wokalnych. "Rooster" - ballada wojenna (gdzieniegdzie szeleszczą łańcuchy Alicji, a w oddali rozpościera się długa rzeka - to takie moje osobiste skojarzenia). Żona, dzieci zostały w domu, a żołnierz w strugach potu z karabinem w ręku maszeruje i nie wie, czy dożyje jutra. Kto choć raz dokonał interpretacji tego utworu, wie o czym piszę.

Z wielkim niepokojem przerzucam płytę na drugą stronę swojego odtwarzacza i czekam. "Cs, cs, cs!" - uderzenia w blachę, "ye, ye" - skrzeczący wrzask Staley'a i mamy "Junkhead". Ten numer powalił mnie na kolana. Kapitalne metalowe riffy i znowu odpływam na fali niemocy - a wokoło mnie rozpościera się bezkresna pomarańczowa pustynia. Wystarczy spojrzeć na okładkę - jest genialna, tak jak cała płyta. Do tego cudowny melodyjny refren i oczywiście ta powalająca z nóg solówka - brak mi słów. Podobny klimat spotykamy w utworze tytułowym. Na początku zakręcony wstęp, a potem wszechogarniający brud.

Dużo kombinatorstwa słychać także w kolejnych dwóch kompozycjach: "God Smack" i "Hate To Feel" - wyraźnie słychać tu przesterowaną kaczkę i całą masę smaczków. To świetnie zaaranżowane numery. Wreszcie czas na "Down In A Hole" - bardzo smutna, przygnębiająca piosenka - to jeden z moich ukochanych kawałków na płycie. Słuchając jej można złapać niezłego doła.

Po krótkiej przerwie wynurza się z otchłani "Would?". Na początku niezwykły bas, szamańskie bębnienie, a w oddali słychać przeplatany śpiew Jerry'ego i Layne'a, krzyk tego drugiego możemy podziwiać w refrenie. Cały utwór stwarza niezwykle specyficzny nastrój.

Grzechem byłoby nie mieć tej płyty u siebie na półce, więc ten, kto jej jeszcze nie nabył, niech biegnie szybko do najbliższego sklepu muzycznego. Gorąco polecam.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: 20-lecie
Staalkyer
Staalkyer (wyślij pw), 2012-10-25 20:47:46 | odpowiedz | zgłoś
e no z tą radiowością to przesadziłeś, chociaż ja najbardziej lubie pieska, raz że to na tamtej płycie było najwięcej "brudu", a dwa to właśnie tamto wydawnictwo, jako małemu smarkowi zaszczepiło mi temat AiC.
re: 20-lecie
Krasnal Adamu
Krasnal Adamu (wyślij pw), 2012-10-26 07:16:02 | odpowiedz | zgłoś
Najjaskrawszy przykład: "Angry Chair". Zwrotki - mroczne, psychodeliczne, bardzo mi się podobają. Ale przy refrenie przeżywam małe WTF. Takie lekkie, pogodne podśpiewywanie. Gdyby nie on, uwielbiałbym ten utwór.
re: 20-lecie
PrivateEco (wyślij pw), 2012-10-26 09:19:00 | odpowiedz | zgłoś
Nie ma co się dziwić. Czytałem kiedyś stwierdzenie Jerrego, że zakładał zespół, żeby grać "komercyjny metal", więc melodia musi być. Zresztą dla mnie Angry bez refrenu byłoby tylko nieznośnym jęczeniem, a mając w zespole wokalistę, który umie śpiewać, aż się prosi żeby mu napisać ciekawą melodię. I takie to AiC jest; przebojowość wymieszana z goryczą, psychodelią, różnymi mrocznymi rzeczami.
Ech... szkoda, że teraz takich wyrazistych zespołów nie ma.
re: 20-lecie
Staalkyer
Staalkyer (wyślij pw), 2012-10-26 11:44:57 | odpowiedz | zgłoś
apropo, Kill Devil Hill, z Appice i Rexem Brownem, oprócz sabbathowo - panterowych kolorów sporo jest klimatów AiC.
re: 20-lecie
PrivateEco (wyślij pw), 2012-10-26 14:58:30 | odpowiedz | zgłoś
Ślady inspiracji AiC bardzo często można odnaleźć w różnej zupełnie muzie. Gdybym je spisywał, miałbym już zapełniony spory kajet;)
Nawet ostatni numer z drugiego albumu Ani Dąbrowskiej gra mi tak troszkę w ich stronę, co dopiero mówić o rokendrolowych załogach;)
Charakterystyczna gitara, charakterystyczne kompozycje, charakterystyczny wokal, moim zdaniem AiC, obok Primusa, FnM i Pantery odcisnęło najsilniejsze piętno na rokowej muzie lat '90. Żal, że to se nawrati.
re: 20-lecie
Wolrad
Wolrad (wyślij pw), 2015-10-04 23:01:57 | odpowiedz | zgłoś
Chyba nie czujesz AIC.
Takie lekkie podśpiewywanie w refrenach ma sens, to nie tylko komercyjne podejście: 1 Grunge nawiązywał do lat 60-70,
a refreny to nawiązania (moda taka wtedy była i tyle).
2 Refreny są 'muzycznie wesołe', ale trzeba spojrzeć na całe teksty utworów, to wesoło już przestaje być. 3 Refreny o muzycznym mniejszym natężeniu depresji łagodzą płytę, bez tego mogłaby być zbyt dołująca dla wielu słuchaczy. 4 Pewne rodzaje zaburzeń objawiają się naprzemiennymi stanami depresji i euforii (przykładowo choroba dwubiegunowa). Czy płyta ma te stany oddawać nie mi wyrokować, ale fachowiec mógłby to poddać analizie.
OSSSA
osssa (gość, IP: 91.94.206.*), 2009-10-27 19:15:57 | odpowiedz | zgłoś
słucham tej płytki od parenastu latek,i jest oki forewer!!!
Arcydzieło!
MusicFan (gość, IP: 83.23.199.*), 2009-09-06 13:56:26 | odpowiedz | zgłoś
Nic dodać, nic ująć. Wyjątkowy zespół, wyjątkowa płyta, wybitne doznania. Genialne!
In Alice's Chains
sickman (gość, IP: 83.6.72.*), 2008-10-04 21:39:29 | odpowiedz | zgłoś
...tak czuje się, za każdym razem gdy słucham tej płyty. Moim zdaniem, jeśli muzyka Nirvany wpędza kogoś w depresję, to Alicję powinien omijać szerokim łukiem.
re: In Alice's Chains
wac (gość, IP: 62.21.49.*), 2012-10-25 15:50:36 | odpowiedz | zgłoś
muzyka Nirvany może wpędzić w depresję co najwyżej gimbusa po dwóch piwach bezalkoholowych; jeżeli pioseneczki Cobaina są depresyjne to to takie coś jak Hate To Feel jest chyba niszczące i kończące

Oceń płytę:

Aktualna ocena (773 głosy):

 
 
94%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Mad Season "Above"
- autor: Krzysztof "Jezus" Bronowski

Pearl Jam "Ten"
- autor: Agata Sawa-Borysławska

King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki

Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot

Armia "Legenda (reedycja)"
- autor: ad

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?