zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku wtorek, 23 kwietnia 2024

recenzja: Bal Sagoth "The Power Cosmic"

17.02.2000  autor: Do diabła
okładka płyty
Nazwa zespołu: Bal Sagoth
Tytuł płyty: "The Power Cosmic"
Utwory: The Awakening Of The Stars; The Voyagers Beneath The Mare Imbirium; The Empyreal Lexicon; Of Carnage And A Gathering Of The Wolves; Callisto Rising; The Scourge Of The Fourth Celestial Host; Behold The Armies Of War Descend Screaming From The Heavens!; The Thirteen Cryptic Prophecies Of Mu
Wykonawcy: Byron Roberts - wokal; Jonny Maudling - instrumenty klawiszowe; Chris Maudling - gitara; Dave Mackintosh - instrumenty perkusyjne; Mark Greenwell - gitara basowa
Wydawcy: Nuclear Blast Records, Metal Mind Productions
Premiera: 1999
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Po dwóch latach milczenia Bal Sagoth powraca z nową płytą. Nagranie to różni się od poprzednich, co można zauważyć już po tytule i okładce - tym razem Byron przygotował dla nas opowieść z przyszłości. Wszystkich, którzy są tym faktem zaniepokojeni (a ich niepokój może spotęgować zdjęcie zespołu, na którym Byron występuje z mieczem świetlnym Dartha Maula w dłoni) uspokajam. Ten album jest kontynuacją poprzednich, jest tak jak one epicką opowieścią wyrażoną w muzyce. Jest równie wzniosły jak "Battle Magic", ale trochę inaczej "wykonany".

Przede wszystkim nowa płyta jest cięższa od poprzednich, duży nacisk położono na gitary, stanowią muzyczny trzon. Klawisze niestety zostały zepchnięte na drugi plan, ale wciąż towarzyszą gitarom, których gra jest znacznie lepsza i bardziej wyrazista niż na poprzednim materiale. Kolejnym elementem, który uległ zmianie jest perkusja - bardzo wyraźna (może nawet trochę zbyt wyraźna), przechodząca od jednostajnego bębnienia, przez bardziej złożone, również marszowe rytmy, po blackowe tłuczenie w bębny. Na uwagę zasługują świetne melodyjne partie gitarowe w "Callisto Rising" (dla mnie najlepszym kawałku z płyty), które tworzą równie dobry, jeśli nie lepszy klimat, niż mogłyby stworzyć tam keyboardy. W takich momentach wybaczam Bal Sagoth ograniczenie symfoniki.

Zmieniło się też wiele w sferze wokalnej: mniej jest recytowania, a więcej blackowego śpiewania. Głos Byrona brzmi nieco inaczej niż na "Battle Magic" - jest w jakiś kosmiczny sposób niewyraźny. W niektórych momentach brzmi to lepiej, w niektórych gorzej, ale szkoda, że ograniczono recytację, która stanowiła swoistą wizytówkę Bal Sagoth i dodawała muzyce wzniosłości. Recytowanym kawałkom na tej płycie nie mam nic do zarzucenia.

Teksty są bardzo dobre, a historia opowiadana na "The Power Cosmic" (mamy bowiem do czynienia z concept albumem) ciekawa i niebanalna. Byron po raz kolejny pokazuje, że zna się na rzeczy. Teksty świetnie komponują się z muzyką, wraz z nią snując tę epicką opowieść. Zwiększyła się ilość śpiewanych i opowiadanych fragmentów - stanowią one obecnie większość opowieści, nie ma już tak wielu jak na poprzedniczce powtarzających się motywów. Album otwiera tradycyjnie utwór instrumentalny, ale niestety takowy go nie zamyka, a szkoda, bo intro jest świetne.

"The Power Cosmic" to bardzo dobra płyta, ale bardziej przypadła mi do gustu poprzednia (może dlatego, że wolę fantasy od SF). Elementy, którym można było mieć coś do zarzucenia na "Battle Magic", poprawiono, ale niestety te, które były dobre, także uległy zmianom (niekoniecznie na lepsze... ach, ta dawna symfoniczność...). W sumie "The Power Cosmic" wypada nieco gorzej, ale i tak jest to nagranie, które mogę z czystym sercem polecić szczególnie słuchaczom z bogatą wyobraźnią i czymś, co określane jest przez muzyków jako "that most rare and valuable of all mankind's gifts: the ability to dream." All hail Bal Sagoth!

Komentarze
Dodaj komentarz »