zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku wtorek, 3 grudnia 2024

recenzja: Dimmu Borgir "Puritanical Euphoric Misanthropia"

6.04.2002  autor: Ulver
okładka płyty
Nazwa zespołu: Dimmu Borgir
Tytuł płyty: "Puritanical Euphoric Misanthropia"
Utwory: Fear and Wonder; Blessing Upon the Throne of Tyranny; Kings of the Carnival Creation; Hybrid Stigmata - the Apostasy; Architecture of a Genocidal Nature; Puritania; IndoctriNation; The Maelstrom Mephisto; Absolute Sole Right; Sympozium; Perfection or Vanity; Burn in Hell
Wykonawcy: Shagrath - wokal; Silenoz - gitara; Galder - gitara; Simen - gitara basowa, wokal; Mustis - instrumenty klawiszowe; Nicholas - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Nuclear Blast Records, Mystic Production
Premiera: 2001
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Zawsze ciekawiły mnie płyty, na których łączony jest metal z klasyką. Z orkiestrą grało już wiele zespołów, ale żaden nie prezentował muzyki tak ciężkiej jak Dimmu Borgir, dlatego byłem bardzo ciekaw efektu. A efekt, mówiąc szczerze, rzuca na kolana! Ale po kolei.

Przed nagraniem płyty w zespole nastąpiło kilka zmian personalnych. Za bębnami usiadł Nicholas (Cradle Of Filth), gitarę prowadzącą objął Galder (Old Man's Child), a basem i drugim wokalem zajął się Simen (Borknagar). Od razu słychać, że nowi członkowie wyprzedzają swoich poprzedników. Przede wszystkim praca gitar jest dużo lepsza. Galder zna się na rzeczy i najczęściej tworzenie melodii przypada właśnie jemu. Jego riffy często nie mają nic wspólnego z blackiem, w końcu wcześniej grał death metal, gdzie praca gitar jest zupełnie inna. Odciążył tym samym klawisze, które teraz słyszymy znacznie rzadziej. Orkiestra natomiast zajmuje się tworzeniem klimatu i szczerze mówiąc robi to fenomenalnie! Kolejny raz utwierdziłem się w przekonaniu, że żadne nędzne klawisze nie zastąpią prawdziwej symfonii. Wystarczy posłuchać kawałków instrumentalnych ("Fear and Wonder", "Perfection Or Vanity"), by zrozumieć jej wartość. Szkoda, że prawie wcale nie występują instrumentu dęte, na pewno dodałyby tej muzyce siły i monumentalizmu. Żałuję także, że orkiestra występuje tak rzadko. Jeśli chodzi o wokal, jest on bardzo różnorodny. Shagrath poza krzykiem nisko deklamuje, a jego głos często przepuszczany jest przez różne efekty. Czasem pojawia się też śpiew Simena. Występował on już gościnnie na poprzedniej płycie, ale teraz przeszedł do zespołu na stałe. Facet ma po prostu zniewalający głos, bardzo czysty, a zarazem tak potężny. Bezsprzecznie jeden z najlepszych wokalistów Skandynawii. Nie potrafię zrozumieć dlaczego jego śpiew jest tak mało eksponowany. Warto też zwrócić uwagę na perkusję Nicholasa. Koleś wali po garach z szybkością karabinu maszynowego. Niby super, ale ja przedkładam techniczną grę nad napierdzialanki, szczególnie, że do takiej płyty jak ta po prostu nie pasują. Choć trzeba przyznać, że bardziej skomplikowane partie też się zdarzają.

Znów Dimmu Borgir udowodniło, że jest zespołem wielkim i nietuzinkowym. Jako jeden z niewielu posiada umiejętność łączenia gry niesłychanie ciężkiej i brutalnej z kontrastującym pięknem klawiszowych pasaży, a teraz nawet partii orkiestrowych. Aby taki kontrast nie raził i - co więcej - dawał poczucie harmonii, trzeba mieć naprawdę wielkie zdolności kompozycyjne, a tego zespołowi odmówić nie można. Poza tym muzyka na płycie jest bardzo nowoczesna. Nie chodzi mi tu tylko o wykorzystanie orkiestry. Wszystko od wokalu, przez aranżacje, aż po samą muzykę ma znamiona czegoś innego. Weźmy chociażby "Puritania" czy "Absolute Sole Right", gdzie występują industrialowe elementy. Dzięki takim zespołom jak Dimmu Borgir statek zwany "black metal" wciąż odkrywa nowe lądy. Ja żałuję jednak, że muzycy nie odważyli się pójść jeszcze dalej. Przecież można było dużo śmielej wykorzystać orkiestrę i dodać pasujące do niej wokale Simena. Wiem, że byłaby to już nieco inna muzyka, ale mogło powstać arcydzieło, a powstała po prostu kolejna świetna płyta Dimmu Borgir.

Komentarze
Dodaj komentarz »