zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 29 marca 2024

recenzja: Elysium "Sunset"

19.04.2000  autor: szalony KaPelusznik
okładka płyty
Nazwa zespołu: Elysium
Tytuł płyty: "Sunset"
Premiera: 1997
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Całkowitym zaskoczeniem była dla mnie jakość wydania tej kasety. Wydrukowana wkładka (całkowicie profesjonalnie) i nagranie na wysokim poziomie. To jest coś. W ulotce zespół (działający od 1996 roku) opisuje się jako muzyczne dzieci Moonspella i Tiamatu. Ja bym dorzucił jeszcze Sirrah, ale jestem przeciwny takim szufladkom. Trudno, żeby ktokolwiek dorównał Fernando, Ricardo, czy Johanowi Edlundowi... Z resztą nie ma co się porównywać - całe szczęście Elysium tylko tak pisze, a gra oryginalnie i od nikogo orydynarnie nie zrzyna. "Sunset" powstało w 1997 roku i "zawiera ponad pół godziny melodyjnego, dynamicznego i zróżnicowanego metalowego grania". Tak o sobie pisze Elysium - a jak jest naprawdę? Zaraz się przekonamy.

Całość rozpoczyna typowe doomowe intro "In The Beginning". Uderzyły mnie trochę brzmienia - przyzwyczaiłem już się, że chóry brzmią jak chóry, a nie jak "choirs" z General Midi. Ale to pierwsze wrażenie (kiepskich brzmień) jest całkowicie błędne. Tomasz Kochaniec - klawiszowiec - nie stara się udawać, że z Elysium gra orkiestra i chór - z Elysium gra klawiszowiec. Te brzmienia będę nam towarzyszyły już do końca, nie jest to monotonne - nadaje klawiszom w Elysium łatwo rozpoznawalne brzmienie i sprawia, że mimo różnorodności, utwory brzmią jak jeden zamknięty materiał. Ale wróćmy do muzyki. Miłe pianinko, wejście gitar i perkusji, i jazda... Co ja tam piszę! JAZDA! :). Growling przywodzi na myśl wczesnego Moonspella ("Wolfheart"), ale wokalista (Maciej Miskiewicz) nie ogranicza się tylko do growlu. Śpiewa normalnie, czasem pocharczy - ogólnie to co lubię, Sirrahowe przemieszanie rodzajów wokali. Wzbogaca to muzykę i nie pozwala się nią szybko znudzić - gdy trzeba Maciej się wydrze, a kiedy indziej śpiewa dokładnie, tak, że nie ma najmniejszych problemów ze zrozumieniem tekstów. Jedynym mankamentem, do którego z resztą już się przyzwyczaiłem, jest to, że Maciej ma czasem zbyt płaczliwy głos. Ma się wrażenie, że zaraz padnie na ziemię we łzach. Ale w dołującej muzie brzmi to nie tak źle, a z resztą jest to tylko moje osobiste wrażenie.

Następny jest "Autumn Dance", oczywiście poprzedzony klawiszami. Utwory nie są wyraźnie oddzielone - tworzą jedną całość, jedną opowieść - to właśnie klawisze je łączą. Nie wybijają się w czasie kawałków, tworzą klimat w intrach/outrach, czasem zagrają głośniej, ale nie są stałym towarzyszem muzyki Elysium. Całe szczęście - dzięki temu każdy dźwięk klawiszy witany jest z radością ;). Przepraszam, znowu zapędziłem się o tych klawiszach (nie wiem, co mnie dziś napadło ;). "Autumn Dance" to dobry przykład muzy jaką lubię. Kawałek może się nie wybija jakoś szczególnie, ale gitrzyści (w osobach Michała i Marcina Maryniaków) grają w tle (grają - a nie power chordują), wokale z tego co słychać, nagrywane są co najmniej podwójnie. Tworzy to charakterystyczne plamiaste brzmienie, gdzie czasem trudno się połapać, kto, co gra. Miłe jest też to, że ten kawałek trwa 6:03 - Elysium nie wstydzi się swych muzyków i gra długie utwory, gdzie prezentują oni przyzwoity poziom.

Aj! Zapomniałem o perkusji (którą maltretuje Mariusz Bogacz). Gra przyjemnie, różnorodnie i ciekawie. Najbardziej podobają mi się Moonspellowskie wybijanki na tomach...

Teraz "Terra Mater Dolorosa" - wolno się rozpędza, ale potem miażdży jak walec. Napiszę o nim tylko, że związki z Moonspellem objawiają się nie tylko tytułem ;). Zaraz potem "In Memoriam"... Utwór, który można by chyba nazwać programowym - "We came here alone and alone we will leave". Ulotki Elysium opatrzone są tym właśnie cytatem... I jeszcze jednym - Konradowskim "Żyjemy tak jak marzymy. Samotnie". I to jest chyba istota tej muzyki - mam na myśli gatunek. Sam utwór składa się z części o różnych tempach i różnych temperamentach - wiele z nich jest instrumentalnych, Elysium dużo gra bez wokali. Jeszcze tylko "Like Statues Of Stone" - typowy dla nich wałek. I "Kingdom" - blackowy i muzycznie, i tekstowo.

Kaseta nie rozczarowywuje jakością (czego można się obawiać przy demówce), raczej pozytywnie zaskakuje. Zaskakuje też dojrzałością kompozycji. Oczywiście zdażają się fałsze w wokalu, czy nierówności w grze gitar (i klawiszy - szczególnie w "In The Beginning"), ale jak na pierwszy materiał tej młodej kapeli - jestem pod wrażeniem.

Kasetę można dostać pod adresem: Michał Maryniak - P.O. BOX 15, 50-950 Wrocław 2. Kapela nagrała właśnie nowy materiał - jak tylko go dostanę, z chęcią zrecenzuję.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (51 głosów):

 
 
58%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?