zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 30 maja 2025

recenzja: Garbage "Strange Little Birds"

28.05.2025  autor: Krasnal Adamu
okładka płyty
Nazwa zespołu: Garbage
Tytuł płyty: "Strange Little Birds"
Utwory: Sometimes; Empty; Blackout; If I Lost You; Night Drive Loneliness; Even Though Our Love Is Doomed; Magnetized; We Never Tell; So We Can Stay Alive; Teaching Little Fingers to Play; Amends
Wykonawcy: Shirley Manson; Steve Marker; Butch Vig; Duke Erikson; Justin Meldal-Johnson - gitara basowa; Eric Avery - gitara basowa
Wydawcy: Stunvolume
Premiera: 10.06.2016
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Premierowe single wydane przez Garbage w trzy kolejne "Record Store Day", w latach 2013-2015, zawsze w kwietniu, mniej cierpliwi fani mogli odbierać jako zapowiedzi szóstego studyjnego albumu amerykańsko-szkockiej grupy, a inni po prostu uznać je za dowód, że zespół wciąż działa. Dwie pierwsze publikacje opierały się na odrzutach z wcześniejszych sesji i coverze, ale trzecia, z "The Chemicals" na stronie A, rzeczywiście zawierała zupełne nowości, więc dało się ją traktować jako potencjalny wyznacznik kierunku, w którym formacja podąża. Dopiero jednak w 2016 r., znowu w kwietniu, ukazał się "Empty", a miesiąc później jeszcze "Even Though Our Love Is Doomed" - i to od tych singli zaczęła się promocja "Strange Little Birds". O albumie mówiły tyle, że powinien być dobry i raczej nie monotonny.

Dwa pierwsze utwory ze "Strange Little Birds" to skrajności jeszcze większe, niż para promocyjnych singli. W mrocznym "Sometimes" łagodnemu, nasyconemu smutkiem i zmęczeniem śpiewowi Shirley Manson oraz jeszcze spokojniejszym dźwiękom pianina i smyków przeciwstawiony został industrialny, elektroniczny riff, wyrazistością i ciężarem zbliżony do motywu z refrenu "The Chemicals". Jako porównania tego kontrastowego zestawienia przychodzą mi do głowy młot pneumatyczny zakłócający szum morza i motocykl próbujący odpalić na górskiej łące. Utwór nie posiada refrenu, więc nie należy do skomplikowanych kompozycyjnie, niemniej stanowi mocne, przykuwające uwagę słuchacza otwarcie. Zaraz po nim klimat ulega całkowitej zmianie. Singlowy "Empty" to typowa dla Garbage żywa piosenka rockowa, z ostrzejszymi wejściami gitary we wstawce i z przebojowym refrenem. Może nie jest to największy szlagier grupy, ale miejsce w dotychczasowej czołowej dziesiątce chyba dałoby mu się przyznać.

Książeczka zawiera zdjęcie kwartetu w przydomowym ogródku, zaaranżowanym trochę w stylu sugerowanym przez nazwę zespołu. Panowie wpasowują się w scenerię jako ubrani na czarno, a wokalistka - dzięki wzorom na sukience i kolorowi włosów. Barwy odzieży i ich proporcje odpowiadają charakterowi muzyki na 53-minutowym albumie - dominuje tu rock mroczny, a przy tym częściowo elektroniczny. Do barwnych punktów zaliczyłbym tylko wspomniany "Empty" i żwawy w warstwie instrumentalnej, zwłaszcza jeśli chodzi o partie perkusji, "We Never Tell". Równocześnie, gdybym miał wskazać z całego materiału jeden utwór jako pomijalny, byłby to właśnie ostatni z wymienionych. Co do "Empty", przebojowością zbliżony jest do niego "Magnetized", głównie dzięki niezłemu, chociaż krótkiemu, refrenowi. Wśród chwytliwych piosenek na albumie nie ma tak cukierkowych jak "Cherry Lips" - stylistycznie przypominać mogą raczej "Sex Is Not the Enemy". Warto jednak w tym kontekście zwrócić uwagę na "Teaching Little Fingers to Play". Za podstawę rytmiczną dość elektronicznego utworu posłużył zapętlony jęk Shirley Manson, paradoksalnie ani trochę nie zmysłowy, czyli zupełnie inny, niż po wokalistce można by się spodziewać. Oczywiście taka dehumanizacja Szkotki to nic nowego - grała już przecież maszyny w teledysku do "The World Is Not Enough" i w serialu "Kroniki Sary Connor". O tym nieco industrialnym wrażeniu można jednak i tak zapomnieć, gdy odtwarzanie dociera do refrenu. To jeden z najbardziej popowych momentów w dotychczasowej dyskografii Garbage. Na szczęście lekkość, melodyjność i brak elementów rockowych nie oznaczają w tym przypadku banału. Da się tu też wyczuć inspiracje trip-hopem, chociaż nie tak wyraźne, jak w delikatnym, rozmarzonym "If I Lost You" z basowym riffem złożonym z zaledwie paru dźwięków. W posiadającym zauważalny potencjał przebojowy "Blackout" mieszają się jeszcze inne wpływy - zimnofalowe w zwrotkach, bliskowschodnie w wokalizach w tle niezłego refrenu - a względną gładkość przełamuje szorstka wstawka gitarowa. Dość spokojny "Night Drive Loneliness" wyróżnia się mniej, ale w zestaw udanych, raczej mrocznych, elektronicznorockowych piosenek wpasowuje się świetnie.

Wśród utworów po prostu dobrych lub nawet bardzo dobrych znalazły się też perełki. Singlowy "Even Though Our Love Is Doomed" to piękna, mroczna ballada. Przez większą jej część Shirley Manson urzeka cichym śpiewem, a w warstwie instrumentalnej dominuje gitara basowa. Dopiero minutę przed końcem aranżacja się znacznie ożywia, jakby eksplodowały tłumione dotychczas emocje dwojga nieszczęśliwie zakochanych. "So We Can Stay Alive" z kolei szczególnie nie daje się nudzić. Tworzony przez nienachalną elektronikę nastrój rozbijają kontrastowe uderzenia gitary, na zasadzie podobnej do tej zastosowanej w "Sometimes". Owe serie trzech uderzeń w struny czynią utwór najcięższym w zestawie, ale to nie koniec atrakcji dla miłośników takich brzmień, bowiem dopiero w piątej minucie, wejściem basowego riffu zaczyna się właściwa jazda, dobitnie podkreślająca rockową moc refrenu. Zdecydowanie jest to najbardziej porywający kawałek na albumie. Całość znakomicie domyka stosunkowo elektroniczny "Amends" z utrzymującym się napięciem, uderzeniem w trzeciej minucie, następnie uspokojeniem i drugim uderzeniem w piątej. W finiszu Shirley Manson wokalnie wspiera Duke Erikson oraz dochodzi wyjący motyw gitarowy. Po tak dopracowanym zakończeniu już i tak starannie skomponowanego i wykonanego zestawu utworów nic więcej słuchaczowi nie trzeba.

Chciałoby się, żeby Garbage wydawał albumy studyjne częściej, niż średnio co cztery lata. Na "Strange Little Birds" warto jednak było czekać. Materiał wierny dotychczasowemu stylowi grupy, ale równocześnie mroczniejszy od poprzedników, prezentuje wysoki poziom i powinien zadowolić wszystkich fanów zespołu.

Komentarze
Dodaj komentarz »