zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: Hermh "Cold Blood Messiah"

19.01.2009  autor: kriz
okładka płyty
Nazwa zespołu: Hermh
Tytuł płyty: "Cold Blood Messiah"
Utwory: Hairesis; Instrumentum Diaboli; Eyes of The Blind Lamb; Lord Shall Be Revealed; I Bring You Fear; Sin Is The Law; Gnosis; Who Can Be Against Us; In My Flesh I See God
Wykonawcy: Bart - wokal; Socaris - gitara; Maar - gitara; Hal - gitara basowa; Zuber - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Mystic Production
Premiera: 2008
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

Premierze nowego krążka białostockiego Hermh towarzyszyły bardzo buńczuczne zapowiedzi muzyków co do jakości brzmienia oraz dojrzałości muzycznej materiału. Ponadto po latach współpracy z Witching Hour Prod. i Pagan zespół przeniósł się do Mystic Productions. Nowy wydawca bardzo hojnie zainwestował w nową ekipę w swoich szeregach, wykładając ponoć największe pieniądze w historii polskiego metalu na realizację teledysku. Wszystko to wyglądało naprawdę obiecująco, a rzeczone wideo do "Hairesis", które obejrzałem przed wysłuchaniem całej płyty, narobiło mi jeszcze większego apetytu.

Gdy otrzymałem swój egzemplarz do recenzji - pięknie wydany digipack, z tekstami i polskimi tłumaczeniami oraz bonusowym DVD dokumentującym proces powstawania materiału - pomyślałem sobie "musi być dobrze"...

Znany mi już "Hairesis" świetnie się nadaje na otwarcie płyty - szybki, agresywny wstęp, chwytliwy refren, monumentalnie brzmiące chóry, nawet nieśmiała solóweczka się znalazła - murowany hit. Niestety - to tak naprawdę pierwszy i ostatni utwór, który wywarł na mnie duże wrażenie od początku do końca. "Hairesis" wyraźnie wybija się ponad resztę materiału, słuchając kolejnych utworów ciężko jest znaleźć coś równie frapującego. Oczywiście cała płyta to przyzwoitej jakości symfoniczny black metal, charakteryzujący się bardzo dobrym brzmieniem (materiał nagrywany w studiu "Hertz" pod okiem braci Wiesławskich), ale czegoś tu brakuje. Owszem - pojawiają się ciekawe momenty - chóralne zaśpiewy w "Lord Shall be Revealed" czy w "Sin Is The Law", bardzo ciekawa inwokacja i początkowy motyw w "Eyes of the Blind Lamb", akustyczny wstęp do "Gnosis", ciekawe riffy i podniosły śpiew w "Who Can Be Against Us". Niestety wszystkie dobre pomysły zbyt szybko giną w typowym blackowym galopie ("kto pierwszy do końca piosenki?!") i w taki to sposób większość materiału się "rozchodzi" i najzwyklej w świecie nudzi. Za mało się dzieje, brakuje zmian tempa, całość zbyt monotonnie gna do końca płyty, nie zostawiając słuchaczowi wielu okazji do "powieszenia" na czymś ucha.

Dobry, solidny album, świetnie brzmiący, pięknie wydany, ale spodziewałem się więcej. Czuję spory niedosyt...

P.S. Duże uznanie dla Mystic Productions za wydanie "Cold Blood Messiah" w takiej formie, przy zachowaniu bardzo przystępnej ceny (podobnie jak wszystkich pozostałych - nota bene - świetnych rodzimych produkcji z katalogu olkuskiego wydawcy).

Komentarze
Dodaj komentarz »
Odwrotność
Stasek (wyślij pw), 2010-09-21 22:41:00 | odpowiedz | zgłoś
Ja mam zupełnie odwrotnie niż autor recenzji, to singlowy hairesis mi się najmniej podoba, reszta to arcydzieła. Takie utwory jak "Instrumentum diaboli", "I bring you fear" czy "Sin is the law" sprawiają, że ciarki przechodzą po plecach jeszcze długo po przesłuchaniu :)
niestety, zgadzam się.
kot Behemot (gość, IP: 77.252.115.*), 2009-04-21 16:49:02 | odpowiedz | zgłoś
Krążek Hermh jest świetny, ale szybko mija. Słucha się tego jednym tchem. Dopracowany jest mistrzowsko pod względem technicznym, i mam nadzieję, że ten album odniesie sukces, a następny bedzie jeszcze lepszy. Mój ulubiony utwór to Sin is the Law. Dodatki chóralne tworzą świetny klimat, zespół idzie dobrą drogą :)
Powodzenia życzę i zapamiętajcie, że Hermh to jeden z najlepszych koncertowych zespołów jakie widziałem. Warto się o tym przekonać, potrafią zmusić ludzi do szaleńczego tańca :)
Niestety...
Maciek Wenter (gość, IP: 83.6.75.*), 2009-01-20 13:47:41 | odpowiedz | zgłoś
Niestety zgadzam się z panem redaktorem. Album rozczarowuje. Nie brzmieniem, produkcją czy layout'em /bardzo wysoka jakość/, lecz zawartością czysto muzyczną. Jest mocno wtórny i nieciekawy. można pokusić się nawet o stwierdzenie iż jest on nieudanym plagiatem ostatniej płyty sławnych "czarnych panów" from Norway. Cóż, może następnym razem...Pozdrawiam.
re: Niestety...
AncholiBMetal (gość, IP: 85.31.251.*), 2009-01-28 01:16:40 | odpowiedz | zgłoś
Plagiat?? Bardzo poważny zarzut...nie mający nic wspólnego z rzeczywistością. Przesłuchałeś chociaż raz obie te płyty???