zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku wtorek, 23 kwietnia 2024

recenzja: Kasia Kowalska "5"

10.03.2001  autor: Tomasz Kwiatkowski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Kasia Kowalska
Tytuł płyty: "5"
Utwory: Żyję Raz; Będę Jak; Być Tak Blisko; Znaleźć Siłę; Nobody; Z Kim Chciałbyś Być; Bądź Pewny; Gra Rozkoszy; Moje Katmandu; Czekam; Boję Się; Wszystko Jest Żartem
Wydawcy: Universal Music
Premiera: 2000
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

Najnowsza propozycja Kasi Kowalskiej może służyć za doskonały przykład na solidny krajowy produkt muzyczny. Świetna, jak na nasze warunki, produkcja i mastering w Niemczech sprawiają, że krążek brzmieniowo naprawdę w niczym nie odbiega od standardów europejskich.

Kowalska po raz kolejny, tym razem jeszcze wyraźniej niż na płycie "Pełna Obaw", udowadnia, że epizody pozarockowe ma już za sobą - jest na tej płycie kilka naprawdę mocnych rockowych kawałków, jak na przykład na pewno wyróżniające się "Moje Katmandu" z tekstem Andrzeja Mogielnickiego, z pewną dozą orientu, jak "Znaleźć Siłę", gdzie w sposób całkiem miły dla ucha przetworzono głos Kowalskiej. A jeśli już jesteśmy przy głosie Kasi, czyli jej największym atucie, to przyznać trzeba, że chyba trochę wokalnie dojrzała. Nie mamy tu już popisów w stylu "A To Co Mam" czy "Chcę Znać Swój Grzech". Wokalistka używa swojego głosu zgodnie z charakterem danego kawałka i bardzo często po prostu śpiewa - spokojnie, chwilami nawet w sposób cokolwiek rozmarzony ("Być Tak Blisko", "Bądź Pewny", "Wszystko Jest Żartem").

Wielkim przebojem z tej płyty jest od kilkunastu tygodni "Nobody" - całkiem zasłużenie zresztą, gdyż dawno już nie słyszałem tak "hitowego", w dobrym tego słowa znaczeniu, polskiego utworu. W trwającym ostatnio zalewie mniej lub bardziej koniunkturalnej ludowości i góralskości, musi nastrajać optymizmem, że jeszcze mogą u nas powstawać fajne, poprockowe piosenki. Sporym przebojem powinien stać się też wspomniany już "Być Tak Blisko", z bardzo ładną linią melodyczną zarówno w canto, jak i w refrenie...

Niewątpliwie płyta "5" jest wielkim sukcesem komercyjnym artystki, jednak jeśli chodzi o moje osobiste odczucia, mam pewien niedosyt. Czegoś temu krązowi brakuje, wydaje się być odhumanizowany, sztuczny - może trochę za dużo tych wszystkich loopów, perkusji z komputera i tym podobnych elektronicznych patentów? Nie wiem, ale wystarczy choćby porównać tę płytę z debiutem Kasi z roku 1994 (album "Gemini"), aby stwierdzić, że tamten materiał jest bardziej szczery i autentyczny.

Ale może się czepiam... Mimo wszystko na pewno "5" znajdzie wielu zwolenników.

Komentarze
Dodaj komentarz »