zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 28 kwietnia 2024

recenzja: Megadeth "Risk"

1.02.2000  autor: Jarek Z
okładka płyty
Nazwa zespołu: Megadeth
Tytuł płyty: "Risk"
Utwory: Insomnia; Prince Of Darkness; Enter The Arena; Crush'em; Breadline; The Doctor Is Calling; I'll Be There; Wanderlust
Wykonawcy: Dave Mustaine - wokal, gitara; David Ellefson - gitara basowa; Marty Friedman - gitara; Jimmy DeGrasso - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Capitol Records Inc.
Premiera: 1999
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Piękne czasy nastały, nie ma co. Niegdysiejsi bogowie metalu nagrywają płyty, pod którymi tak naprawdę kiedyś wstydziliby się podpisać. Ciekaw jestem, co powiedziałby Dave Mustaine, gdyby ktoś 10 lat temu puścił mu muzykę z albumu "Risk". "Cryptic Writings" jeszcze dawało się słuchać (choć i tam wiało nudą), ale "Risk" to już przegięcie.

Album zaczyna się od całkiem udanego kawałka "Insomnia". Wszystkie te sample i partie smyczkowe są dość zaskakujące i przyznać trzeba, że mogą zaintrygować. Niezły początek. Drugi na płycie jest "Prince Of Darkness", chyba najdłuższy utwór w historii Megadeth, prawie sześć i pół minuty. Fajne wokale Mustaine'a (w środku utworu śpiewa prawie jak James Hetfield) i charakterystyczne dla Megadeth riffy powodują, że to jeden z najciekawszych fragmentów "Risk". Oczywiście o żadnej rewelacji nie może być mowy - to ten komercyjny Megadeth z okolic "Cryptic Writings" czy "Youthanasii", z thrash metalem nie ma to nic wspólnego. No i te 11 minut to właściwie najciekawsza część albumu, teraz zwolennicy thrash metalu wyłączają odtwarzacze, a wierni fani Megadeth popadają w coraz większą depresję. Singlowy "Crush'em" promowany videoklipem z Jean Claudem Van Damme jest jeszcze do przejścia, choć bas a la Modern Talking na początku utworu nie może zachwycać. Rozumiem, że Ellefson przestał komponować fajne partie basu już jakieś 5 lat temu, ale żeby natchnienia szukać u Modern Talking?! "Breadline" to kawałek, po którym załamał się największy w Polsce fan Megadeth jakiego znam - mój kumpel Adam, który nie podzielał moich obaw wobec Megadeth po premierze poprzedniego albumu. Dziś po każdym przesłuchaniu "Risk" zapuszcza "Cause Of Death" Obituary... "The Doctor Is Calling" w tych warunkach brzmi naprawdę nieźle, powiedzmy... jak stare Aerosmith, co przy iście poisonowskim "Breadline" nie jest przecież złym odniesieniem, prawda? Trzeba się chyba położyć na podłodze, żeby zrównać się z poziomem kompozycji "I'll Be There" i "Ecstasy". Do głowy przychodzą mi takie nazwy jak Poison, Motley Crue czy Bon Jovi. Typowe, do obrzydzenia słodkie balladki z tandetną aranżacją. Na koniec albumu mamy "Seven", który brzmi jak 100 innych hard rockowych zespołów grających gdzieś po knajpach Arizony, słodziutkie "Time: The Beginning" i heavy metalowe (niespodzianka!) "Time: The End", które nie jest jednak w stanie nikogo porwać, gdyż wszyscy już śpią.

Czas chyba na podsumowanie. Wraz z albumem "Risk" Megadeth dołączyło do grona upadłych gwiazd heavy metalu, gdzie powitani zostali przez Metallikę i Iron Maiden. Płyta jest nudna jak flaki z olejem, a bajeczki o "nowoczesnym albumie" Mustaine może sobie wsadzić w dupę, bo nowoczesny to jest Strapping Young Lad, Fear Factory, Grip Inc. czy Machine Head, a nie schematy z lat siedemdziesiątych. "Risk" to bez wątpienia jedna z najsłabszych płyt Megadeth, no ale coż - pazerność i sztuka nigdy nie idą w parze. Idę posłuchać ostatniej płyty Testamentu...

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Megadeth "Risk"
Staalkyer
Staalkyer (wyślij pw), 2013-03-04 10:39:37 | odpowiedz | zgłoś
niemcy w różowych dresach! wujek dolek jakby żył to by się w grobie przerwócił! haha
re: Megadeth "Risk"
wac
wac (wyślij pw), 2013-03-04 21:42:42 | odpowiedz | zgłoś
gdyby żył to chyba nie byłby w grobie!
Dobra płyta, ale nie pasująca do dokonań bandu
nevrast (gość, IP: 83.10.244.*), 2010-06-30 21:49:34 | odpowiedz | zgłoś
Ta płyta jest IMO dobra, Dave pokazuje, ze umie tworzyc muzye chwytliwąnie tylko w thrash metalu. Jako duży fan Megadeth, uważam że nagrali kawał dobrej płyty, niestety stylistycznie nie pasujący do ich wczesniejszych dokonań. Gdybym założył zespił i nagrał materiał z płyty Risk uznanoby to za dobry start, ale tutaj wszyscy spodziewali sie powrotu do thrashu za czasów RIP...niestety dostaliośmy to dopiero teraz pod postacią Endgame.
3
Starsze »