zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

recenzja: Moanaa "Descent"

28.05.2021  autor: Verghityax
okładka płyty
Nazwa zespołu: Moanaa
Tytuł płyty: "Descent"
Utwory: Sunset Growing Old; Repulsive; Lit; Zero; Lost in the Noise; Ion...; ...Mills; Away
Wykonawcy: Maciej Proficz - wokal; K-vass - wokal; Łukasz Kursa - gitara; Michał Pilik - gitara; Damian Olearczyk - gitara basowa; Marcel Łękawa - instrumenty perkusyjne
Premiera: 2014
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

O tym, że na europejskiej niwie Polska stanowi bastion black i death metalu, a od paru lat również stonera i jemu pokrewnych, nikogo przekonywać nie trzeba. Mimo to często i zupełnie zresztą niesłusznie pomija się w branżowych zestawieniach poletko post-metalu, które płodnością może i nie zachwyca, lecz pod względem jakości w niczym nie ustępuje swoim bardziej żyznym sąsiadom. Gatunek ten, choć nigdy nie osiągnął oszałamiającego sukcesu komercyjnego, należy obok black metalu do wyjątkowo plastycznych. W przeciwieństwie do thrashu czy deathu, które z łatwością dają się wtłoczyć w sztywne ramy stylistyczne, post-metal z właściwymi mu progresywnymi naleciałościami zwinnie wymyka się próbom zdefiniowania. Jego założenia, podobnie jak piracki kodeks w oczach kapitana Barbossy z "Piratów z Karaibów", to raczej ogólne wytyczne niż faktycznie obowiązujące zasady.

Bielska Moanaa, zadająca swą nazwą brutalny gwałt polskiej odmianie przez przypadki, wpisuje się razem z Obscure Sphinx i Echoes of Yul w poczet starszyzny rodzimego post-metalu, z Blindead jako głową rodu. Podbeskidzka formacja zadebiutowała w 2010 roku znakomitą EP-ką, zatytułowaną po prostu "Moanaa", by potem wpaść w wir turbulencji personalnych zakończonych wymianą wokalisty i jednego z gitarzystów oraz poszerzeniem składu o drugiego gardłowego. Brzmi skomplikowanie? To dodajmy jeszcze, że wspomniany gitarzysta rozstał się za kapelą w roku 2012, pozostawiając po sobie nieco materiału. W rezultacie "Descent", pierwszy longplay studyjny zespołu, to jedyne jego dokonanie zrealizowane jako sekstet. Ukoronowaniem długotrwałych batalii nagraniowych jest osiem kompozycji opakowanych w swój wizualny ekwiwalent - mroczny i niejednoznaczny fragment obrazu Łukasza Trzcińskiego, malarza i scenografia powiązanego ze "Szkoła Filmową im. Krzysztofa Kieślowskiego".

"Descent" rozpoczyna się budującą melancholijny nastrój partią gitary akustycznej. Konsekwentnie wypierają ją inne instrumenty i wokale, płynące lekko, niemal bez wysiłku, wręcz zwodniczo, bo tuż pod powierzchnią narasta poczucie niepokoju i leniwie wypełzającej grozy. Rozedrgane gitarowe pejzaże przeplatają się z czystym śpiewam K-vassa i prawie zwierzęcym rykiem Macieja Proficza. Muzycy misternie tkają wokół odbiorcy zimną i niegościnną atmosferę opartą w dużej mierze na stopniowym rozbijaniu strefy komfortu. Gdy coś wydaje się już zbyt znajome, Moanaa wyrzuca to precz i idzie o krok dalej. Nie są to jednak zmiany nagłe i gwałtowne. Zamiast tego każdy kolejny dźwięk naturalnie wynika z poprzedniego.

Spośród ośmiu przygotowanych na potrzeby "Descent" utworów nie sposób wyróżnić jednego, który górowałby nad pozostałymi, nie mamy tu wszak do czynienia z piosenkami w klasycznym tego słowa rozumieniu. W efekcie longplay najlepiej przyswaja się jako całość, słuchaną od początku do końca.

Album ten nieodparcie przywodzi mi na myśl survival horror z 2005 roku, o jakże wymownym tytule: "Zejście". Opowiada on o grupie przyjaciółek, które wybierają się na eksplorację systemu jaskiń w Appalachach, nieświadomie zapuszczając się na śmiertelnie niebezpieczne terytorium. Film Neila Marshalla przywołałem nie bez powodu, bowiem odsłuch "Descent" to muzyczna podróż wiodąca coraz głębiej i głębiej, prosto w nieznane, a przestrzenne brzmienie dobitnie potęguje wrażenie spaceru po podziemnych komorach, gdzie od zatracenia się w całkowitej ciemności oddziela nas tylko pojedynczy snop światła.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Moanaa "Descent"
Spike (gość, IP: 83.31.65.*), 2021-05-31 11:10:56 | odpowiedz | zgłoś
OK niemniej muza o wiele lepsza niż ten hm survival horror z 2005 r. ;)
re: Moanaa "Descent"
Verghityax (wyślij pw), 2021-06-01 08:20:41 | odpowiedz | zgłoś
Prawda, o wiele lepsza, ale film nie był taki zły. Miał kilka dobrych momentów.
re: Moanaa "Descent"
starysłuchacz (gość, IP: 83.20.76.*), 2021-06-02 20:59:14 | odpowiedz | zgłoś
Właśnie wracam z you tube a tam ta płyta ma tylko 11284 wyświetlenia?!? Czyżby świat się na Moanaa nie poznał czy może to jednak nie taka wielka ta ich muzyka?
re: Moanaa "Descent"
Verghityax (wyślij pw), 2021-06-03 09:22:23 | odpowiedz | zgłoś
Patrząc tymi kryteriami, to klipy Britney Spears mają 300-600 mln wyświetleń, a np. taki Cultes Des Ghoules tylko półtora tysiąca. Czy to znaczy, że Britney jest lepsza? ;)
re: Moanaa "Descent"
starysłuchacz (gość, IP: 83.20.77.*), 2021-06-03 16:21:02 | odpowiedz | zgłoś
Ja nie porównywałbym Moanaa do Britney Spears ale już do takiej Batushki i ich płyty Liturgia, 4 mln odtworzeń lub Mgły pt.Exercises in Futility 4,5 mln odtworzeń jak najbardziej. Nawet tylko z tych 3 płyt nie wyciągam żadnych wniosków (wszystkie 3 posiadam) ale różnica jest ogromna. Zaznaczam, że sam tego nie rozumiem.
re: Moanaa "Descent"
Spike (gość, IP: 83.5.254.*), 2021-06-04 16:18:38 | odpowiedz | zgłoś
Moim zdaniem - nie:) btw. 11 tysięcy, to i tak dużo ;)