zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 18 kwietnia 2024

recenzja: Municipal Waste "The Fatal Feast"

19.04.2012  autor: Grzegorz Pindor
okładka płyty
Nazwa zespołu: Municipal Waste
Tytuł płyty: "The Fatal Feast"
Utwory: Waste In Space; Repossession; New Dead Masters; Unholy Abductor; Idiot Check; Covered In Sick / The Barfer; You're Cut Off; Authority Complex; Standards and Practices; Crushing Chest Wound; The Monster With 21 Faces; Jesus Freaks; The Fatal Feast; 12 Step Program; Eviction Party; Death Tax; Residential Disaster
Wykonawcy: Tony Foresta - wokal; Ryan Waste - gitara; Phillip Hall - gitara basowa; Tony Foresta - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Nuclear Blast Records
Premiera: 13.04.2012
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Recenzje kolejnych albumów Municipal Waste trochę mijają się z celem, bo grupa za nic w świecie nie ma zamiaru się rozwijać, w dupie ma wszystkie panujące trendy i gra po prostu swoje proste jak budowa cepa piosenki. No i to by było na tyle? Chyba tak.

Ale żeby nie marnować jakże cennego miejsca na łamach naszego portalu, tym, którzy od jakichś 6 lat kompletnie nie wiedzą, co się dzieje w sferze thrash - punk - crossover, obwieszczam że Municipal Waste to - obok m.in. Ratos De Porao - jeden z niewielu zespołów, który jest bardziej retro niż próbują być hipsterzy i na żywo wypada lepiej niż niejeden gwiazdorski skład. Nie liczy się show, a młócka - a tej na "The Fatal Feast" nie brakuje. Niestety, na moje ucho jest jej za dużo i wolałbym, by panowie potrafili zwolnić - tak, jak w "Idiot Check" czy "Covered In Sick / The Barfer" - częściej niż tylko kilka razy na niemal całym albumie. Wtedy, gdy nad graniem klasycznego umpa-umpa w zawrotnych tempach, góruje ciężki walec, mocny riff i przekozacki bridge kojarzący się ze Slayerem - jest po prostu, no jakby to ująć? Najlepiej?

Nie spodziewałem się drugiego "The Art of Partying" - i to chyba najlepsze możliwe podejście. Bo nie rozczarowałem się "The Fatal Feast", czerpię przyjemność z tych kilkunastu kompozycji i chętnie będę wracał do tego albumu, i darł się razem z niezmordowanym Tonym - wokalistą zespołu. Singalongów nie brakuje, chórki są - czyli wszystko, czego potrzeba do szczęścia.

Komentarze
Dodaj komentarz »
konkret recenzja
hwllfy (gość, IP: 85.222.102.*), 2012-04-20 18:25:06 | odpowiedz | zgłoś
Więcej takich recenzji i recenzentów. Nie musiałem się zmuszać żeby wyłapać rzeczową treść brnąc przez kilometr mega(*ekhm ekhm sugestia*)fajniackich tekstów lub (nierzetelną) biografię zespołu cztery razy dłuższą niż informacje o recenzowanej płycie. Sekundy na przeczytanie, a wiem wszystko, co potrzeba wiedzieć odnośnie tego czego się spodziewać po płycie - i o to chodzi. Chociaż recenzja trochę dla wtajemniczonych w Municipal, możnaby dorzucić więcej o poszczególnych kawałkach.
re: konkret recenzja
minus
minus (wyślij pw), 2012-04-21 19:45:47 | odpowiedz | zgłoś
dokładnie, to własnie chodzi w recenzji.
Biografie są na wikipedii, a grafomaństwa made in megakruk chyba nikomu naprawdę nie potrzeba.
Pozdrawiam.