- Koncerty
 - terminy koncertów
 - galeria zdjęć
 - relacje z koncertów
 - Wieści
 - wieści muzyczne
 - kocioł
 - dodaj wieść
 - Płyty
 - recenzje płyt
 - zapowiedzi premier
 - Wywiady
 - wywiady
 - Ogłoszenia
 - ogłoszenia drobne
 - dodaj ogłoszenie
 - Zobacz
 - wywiady
 - forum
 - linki
 - rekomenduj muzykę
 - korozja
 - sondy - archiwum
 - Redakcja
 - o nas
 - szukamy pomocników
 - reklama
 - polityka cookies
 - kontakt
 
- Konto
 - zaloguj się
 - załóż konto
 - po co?
 
recenzja: Mutilation "Possessed By Reality"
  Choć na dobrą sprawę Mutilation nigdy nie zawiesił działalności ani też nie rozpadł się, to od dawna w obozie zespołu trwała cisza. Od wydania ostatniego materiału, "The Invisible Turn", minęły dobre cztery lata, wreszcie jednak Miechowianie obudzili się z letargu, zebrali siły i stworzyli kolejny album zatytułowany "Possessed By Reality".
Ku mojej uciesze upływ lat znacząco nie wpłynął na styl Mutilation - zespół niewzruszenie gra swoje, nie ulegając muzycznym modom czy dążeniom ku nowoczesnym brzmieniom i tego typu wynalazkom. Na "Possessed By Reality" mamy do czynienia wciąż z tą samą grupą i jest to wciąż ten sam oldschoolowy death metal. Death metal na wskroś angielski, osadzony korzeniami gdzieś w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, czego potwierdzeniem może być kończący płytę cover Bolt Thrower "Cenotaph". Reszta numerów (sztuk sześć plus intro) to niezła porcja dość motorycznego grania z głową - bynajmniej nie są to żadne progresywne cuda - umiarkowanie szybkiego i popartego solidnym warsztatem. Z jednej strony Mutilation nie przebiera w środkach przekazu, z drugiej nie sposób zarzucić im braku kilku ciekawych pomysłów, dzięki którym nieco krótka zawartość "Possessed By Reality" nie nudzi. Niestety czegoś tej płycie brakuje, a tym czymś jest ciężar. Produkcja "Possessed By Reality" jest zbyt lekka, za delikatna. Brakuje jej po prostu ognia i kopa, tak by te utwory nabrały właściwego charakteru i deathowgo pierdolnięcia.
Abstrahując jednak od kwestii produkcyjnych, nowy album Mutilation to niewiele ponad trzydzieści minut dobrego, stojącego na niezłym poziomie technicznym death metalu, i oceniając go tylko pod tym kątem, jest to na pewno krążek godny uwagi. Zespół zapowiada na szczęście, iż kolejna płyta zostanie nagrana w innym studio, więc chyba za jakiś możemy się spodziewać wydawnictwa z prawdziwymi killerami rodem z Miechowa.




