zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 27 kwietnia 2024

recenzja: My Dying Bride "Feel The Misery"

22.09.2015  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: My Dying Bride
Tytuł płyty: "Feel The Misery"
Utwory: And My Father Left Forever; To Shiver in Empty Halls; A Cold New Curse; Feel the Misery; A Thorn of Wisdom; I Celebrate Your Skin; I Almost Loved You; Within a Sleeping Forest
Wykonawcy: Aaron "Aaron" Stainthorpe - wokal; Andrew Craighan - gitara; Calvin "Calvin" Robertshaw - gitara; Lena Abe - gitara basowa; Shaun Macgowan - wiolonczela; Dan Mullins - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Peaceville Records
Premiera: 18.09.2015
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Zwycięskiego pochodu brytyjskiego gothic - doom metalu ciąg dalszy. Po grobowym pierdyknięciu, jakim skutecznie zaćmił tegoroczny czerwiec Paradise Lost, wlecze się w moje skromne progi wyjące rozpaczą i uwodzące grobowym pięknem My Dying Bride. Scenariusz podobny, jak w przypadku gromadki Grega Macintosha. Pierwszy singiel "And My Father Left Forever" w sieci, i już wiedziałem, że będzie luta, a Panna Młoda przepięknie poumiera sobie w głośnikach.

To nie zaskoczenie dla wieloletniego die harda MDB jakim jestem. W moim mniemaniu ten zespół to jeden z niewielu, które nie dość, że w swoim music portfolio nie posiadają czegoś takiego, jak gówniana płyta, to na dodatek nigdy nie powielają bezmyślnie swoich tworów. Owszem, Aaron i Andrew trzymają się założonej konwencji doomowania, ale za każdym razem brzmi to nieco inaczej. To po prostu kolejne rozdziały wciąż tej samej smutnej powieści, której epilogu (słuchając "Feel The Misery") mam nadzieję długo jeszcze nie poznać. Bride zdają się być w życiowej formie, nadto wszystko układa się po myśli ich starych fanów. Do kapeli wraca Calvin Robertshaw, a więc osoba biorąca udział w popełnianiu najbardziej klasycznego rozdziału twórczości od "As The Flower Withers" do "34.788... Complete". Jakkolwiek faniszczy wzwód nieco opada, kiedy do człowieka w końcu dotrze, że ów jegomość do nowej płyty ani ręki, ani nogi nie przykładał, ale... zawsze pozostaje nadzieja, że wraz ze starym członkiem powrócą także stare demony, których absencję na ostatnich krążkach odnotowali co złośliwsi recenzenci i inni muzykolodzy.

Wymienieni złośliwsi recenzenci i inni muzykolodzy mogą sobie "Feel The Misery" od razu odpuścić. Nie oni są po prawdzie targetem tego krążka. Singlowy "And My Father Left Forever" spokojnie mógłby uzupełnić tracklistę poprzedniej płyty, "A Map Of All Our Failures". Czyste wokalizy Aarona czy melodyjny temat wiodący nie zapowiadają wstrząsu, jaki przynosi ze sobą już druga stopa kopanej mogiły, czyli "To Shiver In Empty Halls". Tutaj żarty się kończą. Lodowaty podmuch głębokiego growlu Stainthorpe'a, prowadzącego wyjące w funeralnym walcu gitary, ścina z kulasów. Tak, jak przy pierwszej piosence wciąż podkręcałem volume na odtwarzaczu, bujając się w rytm ballady i romansu, tak tutaj aż przysiadłem, gubiąc po drodze wysłużone bambosze. That's more like it!

Większość pozostałej muzyki stara się mieszać te składniki we w miarę równych proporcjach, generalnie skupiając się na powolnym zadawaniu ran i sączeniu w nie: raz jadu, raz rozpaczy. O ziewaniu jednak nie ma mowy. Rozwlekłe - jak na możliwości przeciętnego odbiorcy - motywy, zaklęte w dziewięciominutowych kolosach, czasem niemal przytłaczają bogactwem i ponurym kolorytem serwowanych treści.

Weźmy taki "A Cold New Curse", w którym furia miesza się genialnie z prawie całkowitymi "wyciszeniami" lub wymiotujący mozolną agonią "I Celebrate Your Skin". Dla mnie to kwintesencja tego, czym jest Stainthorpe'owo - Craighanowe My Dying Bride. Wrzącym tyglem mrocznych uczuć, miotających się od wściekłych emanacji, przez strzeliste katedralne sklepienia, aż do apatycznych, melancholijnych upadków. We wszystkim tym jest jakiś podskórny autentyzm, szczerość przeżywanych emocji, za które to przymioty zawsze ceniłem muzykę My Dying Bride.

Taki oto duszny klimat uzupełniają trupio blade promyki, tyle niepokojących, co pięknych dzięki klawiszom i skrzypcom "A Thorn Of Wisdom" i "I Almost Loved You" (odwołania do "Turn Loose The Swans" i "The Angel And Dark River" - więcej niż uzasadnione). Ten ostatni jest szczególny, bo zdaje się stanowić całość wespół z najlepszym na płycie epickim gigantem "Within a Sleeping Forrest". To już zaś historia, w której przegląda się ikoniczna "The Light At The End Of The World" sprzed 16 lat, którą nie tylko w ten sposób "Feel The Misery" trzyma jakościowo za pięty.

Chyba trudno o lepsze uczucie, niż to, jakie przeżywa fan, gdy jedna z najukochańszych kapel nagrywa krążek wart zarówno starego logo, które tutaj też wróciło na swoje miejsce, ale i klasycznych wydawnictw, które uczyniły je kultowym. Na "Feel The Misery" wszystko się zgadza, jak na "Plague Within" Paradajsów. Co na to ostatnia osoba nieświętej trójcy, czyli Anathema? Może czas już wyrzucić lizaki i watę cukrową, na jakie już zupełnie się rozmienili za pomocą "Distant Satelites" i przypierdolić jak bracia w doomie? Widać, że wciąż można, co więcej, to wciąż działa. Płyta znakomita swą mozolnością, melancholią, klimatem... No tak, to tylko fan My Dying Bride pojmie.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: My Dying Bride "Feel The Misery"
pik (gość, IP: 79.184.179.*), 2018-01-05 13:43:19 | odpowiedz | zgłoś
''The Forever People'' uwielbiam.. zaraz słuchać po kawałku ''Sear Me'' bo to jakby 9 min. preludium do TFP przynajmniej jak dla mnie hehe ok. bardziej to doom aniżeli death ale mi to nie przeszkadza ;p
re: My Dying Bride "Feel The Misery"
pik (gość, IP: 79.184.170.*), 2018-01-05 17:20:37 | odpowiedz | zgłoś
a se słucham teraz po iluś tam latach ''Symphonaire Infernus et Spera Empyrium'' - fakt. zajebiste po dziś dzień
re: My Dying Bride "Feel The Misery"
jotunn (gość, IP: 37.47.56.*), 2018-01-05 21:14:26 | odpowiedz | zgłoś
Zgodzę się, pomimo leciwego wieku ta epka nadal zamiata konkretnie...no i oczywiście to nie ulega wątpliwości, że gro wczesnej twórczości MDB to potężny doom, a może raczej "doom death", natomiast "God is Alone" i "The Forever People" to już jak dla mnie czyściutki chemicznie death metal i jak tak słucham sobie np."For Lies I Sire" czy gównianej "Evinty" albo nijakiego "Line of..." (i w sumie jeszcze paru innych wyjątków z ich dyskografii:) to zawsze sobie myślę: na co im było to "ucukrowienie"? ....a przecież miast po raz n-ty płakać nad złamanym sercem jak zniewieściali chłopcy mogliby teraz kopać po mordach niczym prawdziwi mężczyźni ha ha ha, przecież mieli ku temu niesamowite predyspozycje! :) ok.żarty na bok. Nadal bardzo szanuję ten band, choć rzeczywiście troszkę mi szkoda że w kwestii "powrotów do korzeni" nigdy nie poszli na całość. A może jeszcze to zrobią? W końcu Paradise Lost też przez paręnaście lat wracali do korzeni, a tak naprawdę udało im się to dopiero na znakomitej "Medusa".
re: My Dying Bride "Feel The Misery"
jotunn (gość, IP: 37.47.56.*), 2018-01-04 10:19:10 | odpowiedz | zgłoś
Dopełniając mój komentarz:tak się jakoś składa, że moimi najukochanszymi materiałami MDB są ich stare epki: Symphonaire..., The Trash..., również I am the Bloody Earth jest bardzo dobra a kawałek tytułowy to jeden z najlepszych songów jakie kiedykolwiek skomponowali.Koniec końców można zatem powiedzieć,że moją ulubioną płytą MDB jest Trinity ha ha ha. Nie pojmuję tego fenomenu jednak fakty są nieublagalne:to właśnie na krótkometrażowych wydawnictwach zespół od zawsze ukazywał swoje najekstremalniejsze,najbardziej bezwzględne oblicze, nawet The Barghest...w jakimś sensie kontynuuje tę tradycję. Jeśli chodzi o pełne płyty-zawsze znajduje tam mniejszą lub wiekszą mieliznę przez którą troszkę ciężej się przedrzeć,a te epki- poezja.
re: My Dying Bride "Feel The Misery"
jotunn (gość, IP: 37.47.56.*), 2018-01-03 23:27:06 | odpowiedz | zgłoś
Moi wielcy bohaterowie...ehhh, głównie za sprawą wczesnych materiałów kiedy gitary w rękach Andy'ego i Calvina jeszcze siały zniszczenie, kiedy atmosfera muzyki MDB potrafiła być tak gęsta, że nożem do wieprzowiny nie szło jej ruszyć. Co mamy teraz? Profesjonalnie skomponowaną i doskonale zrealizowaną muzykę której słucha się z przyjemnością, sęk w tym, że zwierzęcy pierwiastek przepadł bez śladu...I kilka brutalniejszych tembrów Aarona w niczym tu nie pomoże. Fajny materiał, co tu jednak zrobić skoro nie za bardzo chce się do niego wracać natomiast na talerzu po raz niezlicze który ląduje "Symphonaire..." a ja mam gęsią skórkę niczym sto lat temu
re: My Dying Bride "Feel The Misery"
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2015-12-10 22:47:40 | odpowiedz | zgłoś
uf co za dyskusja....... dobrze, że najlepsze płyty w metalu 2015 nagrali na modłę staroszkolną MDB, Paradise, Nile, Hate Eternal hehe.
re: My Dying Bride "Feel The Misery"
Wolrad
Wolrad (wyślij pw), 2015-12-11 13:18:58 | odpowiedz | zgłoś
MDB pomimo słabego wokalu? Dać im jakieś 6/10. Dobrze,
że Aaron chociaż donośnie mruczy. bo bym pomyślał, że to Lou Reed i właśnie jakieś tam Lulu II leci.
re: My Dying Bride "Feel The Misery"
universal_soul (gość, IP: 81.187.190.*), 2015-12-05 16:52:09 | odpowiedz | zgłoś
Słuchało się MDB. Kolejna kapela, która zatrzymała się w miejscu jakieś 20 lat temu. Odpaliłem to i powiało trumną...

Zawsze potrafili miażdżyć ciężkimi riffami i grzmiącą perkusją... przypominając na każdym lp jakie życie jest przejebanie beznadziejne. Przy takim bicie chce się sznura i na góra...

Puściłem sobie kilka kawałków Jak dla mnie byłaby to naprawdę dobra płytka w 1995 roku.
Kiedyś uważałem, że Aaron ma dobry głos... teraz słyszę histeryczny skowyt i jechanie na jednej częstotliwości do usrania - zero wariacji w czymkolwiek, zero progresu, zero zmiany, zero nadziei.
re: My Dying Bride "Feel The Misery"
BorysBestia
BorysBestia (wyślij pw), 2015-12-05 22:45:06 | odpowiedz | zgłoś
Przeraża mnie fakt, że się z Tobą zgadzam a to świadczy chyba o tym, że się starzeję. Jak byłem romantycznym licealistą to takie "The Angel And The Dark River" kroiło moje tłuste serce na grube plastry salami. Teraz słucham tego zespołu i nic mnie w nim nie rusza, przynajmniej jeśli chodzi o ich najnowszy katalog. Stare płyty nadal trochę trącą strunę w duszy ale nie tak jak kiedyś i podejrzewam, że to bardziej z uwagi na sentyment. Jedynie "Songs Of Darkness..." nadal mnie potrafi wytarmosić ale chyba wynika to z faktu iż zawzięcie słuchałem tej płyty po stracie bardzo bliskiej mi osoby - jednak życiowe okoliczności mają wpływ na odbiór muzyki. Natomiast dzisiaj wolę posłuchać rzeczy pokroju Woods Of Ypres bądź Nicka Cave'a - tam słyszę prawdziwe emocje a u Majdainbrajdów już nie bardzo. Albo w moim przypadku wiek daje o sobie znać, albo w przypadku tego zespołu. Jeśli chodzi o to drugie, to w sumie trudno chłopaków winić - zawsze podkreślali w wywiadach, że w sumie weseli i rozrywkowi z nich goście, więc podejrzewam, że granie tej samej smutaśnej muzyki przez 25 lat może się w końcu odbić czkawką. Zamiast nagrywania w kółko tych samych pseudo-depresyjnych smarków, mogliby by nagrać więcej materiału w stylu "Bring Me Victory", ten kawałek naprawdę miał potencjał :-) "Feel The Misery" mnie nie zauroczył aczkolwiek nadal im kibicuję bo jest to jeden z tych zespołów, na których się wychowałem.
re: My Dying Bride "Feel The Misery"
Wolrad
Wolrad (wyślij pw), 2015-12-06 13:38:33 | odpowiedz | zgłoś
Widać odbiór też zależy od nastawienia. Poprzednie płyty MDB mnie nudziły, a 'Feel The Misery' robi na mnie wrażenie jak ich klasyczne płyty.