zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 20 kwietnia 2024

recenzja: Jimmy Page i Robert Plant "No Quarter"

31.10.1998  autor: Wojtek Michalski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Jimmy Page i Robert Plant
Tytuł płyty: "No Quarter"
Utwory: Nobody's Fault But Mine; Thank You; No Quarter; Friends; Yallah; City Don't Cry; Since I've Been Loving You; The Battle of Evermore; Wonderful One; Wah Wah; That's The Way; Gallows Pole; Four Sticks; Kashmir
Wydawcy: Phonogram
Premiera: 1994
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Kolejny koncert z cyklu "Unplugged" już pierwszego wieczoru zyskał sobie miano najlepszego akustycznego koncertu, jaki do tej pory wyemitowała MTV. Jimmy Page i Robert Plant sprawili, że Zeppelin znów uniósł się do lotu... - "Chcieliśmy pokazać ludziom, jak można zmieniać muzykę" - mówił po wydaniu tego albumu Robert. "No Quarter", oprócz paru nowych utworów, zawiera bowiem również (a właściwie przede wszystkim) dobrze znane kompozycje Zeppelinów. Tyle, że w całkowicie zmienionej formie... Do dwójki muzyków dołączyła bowiem tym razem grupa muzyków z Egiptu i Maroka oraz London Metropolian Orchestra.

Płytę otwiera kompozycja "Nobody's Fault But Mine", zarejestrowana gdzieś w kopalni łupków w Walii. Niesamowita sceneria oraz jedyny w swym rodzaju instrument (coś w rodzaju katarynki, nazywa się to "hurdy gurdy"), uczyniły ze starego bluesa wspaniałą folkową pieśń. Po tym następuje "Thank You", jedna z pierwszych piosenek napisanych przez Planta. W nowej wersji utwór ten brzmi jeszcze lepiej niż na "Dwójce"... Tak docieramy do całkowicie zmienionej wersji "No Quarter". Została ona znacznie skrócona w stosunku do oryginału, ale to nie ma znaczenia. Jest rewelacyjna. Aż brak słów na wyrażenie zachwytu... Podobnie, jak następujące zaraz potem "Friends", ze wstępem granym na bambusowym flecie.

"Yallah" to zupełnie nowa kompozycja, zarejestrowana na jakimś placu w Marakeszu przez Page'a i Planta. Moim zdaniem to najlepszy ze świeżych utworów. Kompozycja bardzo prosta: zapętlona perkusja, szaleństwa gitarowe Jimmy'ego oraz wokal Roberta. Wspaniałe! "City don't cry" to kolejny utwór powstały w czasie wycieczki dwójki muzyków do Maroka.

"Since I've been lovin' you". Jedna z najpiękniejszych chyba Zeppelinowych kompozycji. Doskonała na "Trójce", jeszcze doskonalsza tutaj. Podobnie "Battle of Evermore". Śpiew Sandy Denny zastąpił równie przejmujący śpiew egzotycznej piękności Najmy Akhtar (którą zresztą Plant potem poślubił). Wspaniałym dodatkiem do całości jest dźwięk katarynki "hurdy gurdy".

Słuchając dalej: "Wonderful one", potem żartobliwa improwizacja "Wah Wah", a następnie akustyczne "That's the way". Atmosfera staje się coraz bardziej gorąca... Po tym utworze następuje stara, folkowa pieśń: "Gallows Pole". Jimmy i Robert przenieśli ją w zupełnie inny wymiar... Utwór przechodzi w całkowicie nową aranżację "Four Sticks" z "Czwórki". Egipscy muzycy oraz sekcja smyczkowa orkiestry nadają tym piosenkom zupełnie nową wartość.

I wreszcie fantastyczny finał. Trzynastominutowa wersja "Kashmiru". W tej piosence stykają się dwie muzyczne kultury - Wschodu i Zachodu. Z jednej strony brzmienie egipskich instrumentów, "hurdy gurdy", orkiestry, a z drugiej - szaleństwa gitarowe Jimmy'ego, który pod koniec utworu nawiązuje do legendarnego "Black Dog". Podobnie czyni Plant, śpiewając znany wszystkim refren: "Hey babe, pretty babe, oh babe"....

Wspaniałe utwory, fantastyczna realizacja. "No Quarter" to bez wątpienia jedna z najwspanialszych płyt, jakie mam. Nowe aranżacje świetnie znanych utworów Zeppelinów, pozwalają przeżyć raz jeszcze to, co nazywa się magią Led Zeppelin... Jimmy Page i Robert Plant decydując się na projekt "Unledded" trafili w dziesiątkę. "No Quarter" jest albumem, który winien znaleźć się w zbiorach każdego fana tego legendarnego zespołu. Trzeba posłuchać, warto też zobaczyć (sfilmowaną wersję puszczała 2 lata temu TVP2).

Komentarze
Dodaj komentarz »
nicknick
nicknick (gość, IP: 89.70.21.*), 2012-06-16 00:08:37 | odpowiedz | zgłoś
Dużo utworów z No Quartet brzmi moim zdaniem lepiej niż orginały. Dodanie smyczków i orientalne brzemienie dało pozytywny efekt. Na myśli mam szczególnie No Quarter, Friends i Kashmir.
Wbrew pozorom nie jest to odcinanie kuponów przez Page i Planta, ta płyta ma naprawdę sens i może się spodobać nawet komuś kto nie zna bardziej twórczości Led Zeppelin.
Cięzko się słucha tylko Afrykańskich przyśpiewek.
Dobry jest dobór utworów, Plant i Page doskonali wybrali piosenki, które świetnie brzmią w nowej aranżacji.
Są też nowe utwory ( z tego co kojarzę 4), dobrze wypada jedynie Yallah i Wonderfull One, pozostale 2 to właśnie afrykańskie śpiewy.
W sumie całkiem dobra płyta, można ją traktować jako koncertówke i to całkiem niezłą.
Powiedzcie mi czy to na dole to jakiś test wzroku? Sprawdzacie czy autor notek na waszym portalu ma wadę widzenia? Żeby pisali ludzie tylko z idealnym wzrokiem? Bo coś nie teges że komentarz udaje mi się wysłać za 10 razem... ;)