zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

recenzja: Pyorrhoea "Desire For Torment"

4.01.2005  autor: m00n
okładka płyty
Nazwa zespołu: Pyorrhoea
Tytuł płyty: "Desire For Torment"
Utwory: Slave; Excrements On Your Face; Masskill Symptom; Bondage Punishment Torture; Suicidal Masturbation; Anal Arousal; Addicted To Killing; S.W.Y.T.E.Y.O.S.; Consume You; Desire For Torment; Chainsaw Dance; 0108; Hung On A Hook; Dead Orgy Scene
Wykonawcy: Cyprian - gitara basowa; Analripper - wokal; Andy Blakk - gitara, wokal; A.D. Gore - gitara, wokal; Daray - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Empire Records
Premiera: 2004
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Przed wami stołeczna formacja Pyorrhoea, absolutne objawienie rodzimego metalu. "Desire For Torment" jest jej pierwszą płytą i w moim osobistym rankingu to najlepszy debiut roku 2004 na naszym podwórku. To płyta, dzięki której warszawska kapela bezczelnie wdziera się na krajowy grind-deathowy panteon, a niewykluczone, że wkrótce nawet zdetronizuje największe nazwy tego gatunku.

Debiut Pyorrhoea wyśmienicie wpasowuje się w rzeczoną stylistykę, oferując jednocześnie świeże podejście do tematu. Sięgając po "Desire For Torment", materiał cholernie krwisty i mięsisty, należy przygotować się na trzydzieści minut niezwykle intensywnej i brutalnej jatki, w której zespół odnajduje się znakomicie. Technika, mordercza siła i zabójcza precyzja to znaki rozpoznawcze i wizytówka tej kapeli. Ze świecą by szukać w polskiej rzeczywistości ostatnich lat zespołu, która gra sposób w tak bezlitosny, jak robi to Pyorrhoea. "Desire For Torment" przetacza się niczym azjatyckie tsunami, nie oszczędzając niczego i nikogo na swojej drodze, zostawiając po sobie śmierć i zniszczenie. Ale w tym szaleństwie jest metoda.

Jeśli do tej pory nie zetknęliście się z grupą Pyorrhoea, a kręci was brutalne łojenie, natychmiast nadróbcie braki i zaopatrzcie się w pierwszy duży krążek tego zespołu. Zapewniam, że naprawdę warto. To doskonała płyta i radzę wam zapamiętać tę nazwę, bo po takim debiucie czołowi europejscy rzeźnicy powinni mieć się na baczności. Natomiast ja nie mam wątpliwości, że o Pyorrhoea jeszcze będzie głośno!

Komentarze
Dodaj komentarz »
Zaproszenie na rzeź.
pyorrhoea1988 (wyślij pw), 2008-10-25 19:01:05 | odpowiedz | zgłoś
To co chłopcy z Pyorrhoei stworzyli na tej płycie co najmniej przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Brak tutaj monotoni o którą nie trudno przy takiej rzeźni. Debiutancki atak Pyorrhoea niszczy i obraca w pył wszystko na swojej drodze. Kiedy pierwszy raz usłyszałem ten chory twór nie dowierzałem że któryś z rodzinnych zespołów potrafi tak łoić. Od dawna szukałem czegoś naprawdę porażającego i siekającego. Na początek genialne mroczne zdeprawowane intro, a potem 30 minut totalnego rozpierdolu. Cała płyta wyróżnia się naprawdę nie banalnym podejściem do tematu. Jeśli chodzi o muzykę to 14 hymnów czystej nienawiści i perwesji (to co lubię najbardziej) wszelkiego rodzaju. Chore (czytaj genialne) intra dodają niesamowitego uroku. Muzyka piekielnie szybka i jeszcze bardziej ekstremalna. To co zostało zawarte w 30 minutach przechodzi wszelkie pojęcie i budzi niedowierzanie ,że muzykę można posunąć do takich granic. Zero litości, czysty orgazm. Wielkie uznanie napewno należy się braciom Wiesławskim bez których nie zostało by stworzone to wynaturzone dzieło. N plycie są prawdziwe muzyczne perełki. Zaczynjący "Slave" następnie "Excrements On Your Face", "Consume You", "S.W.Y.T.E.Y.O.S" i zamykający całaść "Dead Orgy Scene". Numery które wymieniłem są jednymi z moich ulubionych. Reszta oczywiście jest równie mordercza jak wymienione tytuły. Desire For Torment to czysta patologia, najbardziej chora i poschizowana płyta jaka kiedykolwiek ukazała się na naszym muzycznym podwórku. Zaczynające płytę słowa "This is Gonna Hurt..." są trafione idealnie. Przypadkowym słuchaczom ta płyta rzeczywiście może zadać ból. Maniacy grind deathowych tornad na tej płycie napewno się nie zawiodą. W moim prywatnym rankingu Desire For Torment to nie kwestionowany numer 1. Chciałbym jeszcze ustosunkować się do pewnych opini przeczytanych w sieci na temat debiutanckiego ataku Pyorrhoei. Ktoś napisał że czołowych europejskich rzeźników Pyorrhoea rzuciła na kolana ,ale do amerykańskich sław jescze jej daleko.Co za nonsens!!! Nie wynika to z mojego patriotycznego poczucia ale z faktów. Dla konkurencji to więcej niż nokaut. Muzyka jest dzika i odarta z wszelkich przejawów kalkulacji. Tu chodziło o przekroczenie pewnych granic. I to w 100% się udało...