- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Sarang "Prisoners"
Coraz rzadziej zdarza mi się recenzować debiutanckie krążki, tym bardziej w klimacie numetalowym, jednak Sarang to formacja, przy której warto zatrzymać się na chwilę i po pierwszym przesłuchaniu odpalić płytę jeszcze raz. Zespół powstał w Chorzowie w 2011 r., lecz dopiero w maju 2015 r. ukończył pracę nad pierwszym pełnometrażowym materiałem, samodzielnie zresztą zarejestrowanym i zmiksowanym. Po takim wstępie można by się spodziewać średniej jakości promówki, brzmiącej garażowo i niezbyt profesjonalnie, tymczasem "Prisoners" to album na bardzo przyzwoitym poziomie, z dobrą produkcją i spójnym materiałem. Jeżeli w młodości słuchaliście Korna, Deftones albo Drowning Pool, polecam i spotkanie z Sarang.
Debiutanckie wydawnictwo Sarang zawiera osiem porcji solidnego, numetalowego grania, osadzonego mocno w ramach gatunku. O ile warstwa instrumentalna bardzo przypomina mi mieszankę Korna z Love And Death, o tyle wokal nasuwa skojarzenia raczej z Drowning Pool z czasów, gdy za mikrofonem stał Dave Williams. Posępnie brzmiące, ciężkie gitary tworzą ciekawy kontrast z melodyjnymi, czasem dość łagodnie brzmiącymi wokalami. To w połączeniu z czystą i nowoczesną produkcją składa się w przyjemną w odbiorze całość.
"Prisoners" to dość przebojowy, amerykańsko brzmiący krążek. Szczególnie wpada w ucho kilka utworów utrzymanych w klasycznej numetalowej manierze z lat 90 - gotowy produkt na listy przebojów: "Marionettes" z gitarowym intro rodem spod ręki Briana 'Heada' Welcha ("It's on!"), "Where To Go" z bezczelnie radiowym refrenem (do tego utworu zresztą zespół nakręcił teledysk) i mój ulubiony "Resonance".
Wydaje się, że Sarang to jeden z tych zespołów, które mają na siebie pomysł i dość sprecyzowaną wizję na przyszłość. Debiutancki album zawiera materiał konsekwentny, umiejętnie osadzony w ramach gatunku, ale i z pewnym potencjałem komercyjnym, być może nawet eksportowym. Album "Prisoners" brzmi nowocześnie, czasem do bólu przebojowo, ale za sprawą gitarowych riffów przywodzi miłe skojarzenia z surowym nu tone z czasów pierwszych płyt Korna. Będę wracać do tej płyty. I wam też to proponuję.