zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku wtorek, 23 kwietnia 2024

recenzja: Steve Vai "Flex-Able"

14.11.2001  autor: Wickerman
okładka płyty
Nazwa zespołu: Steve Vai
Tytuł płyty: "Flex-Able"
Utwory: Little Green Man; Viv Woman; Lovers Are Crazy; Salamanders In The Sun; The Boy/Girl Song; The Attitude Song; Call It Sleep; Junkie; Bill's Private Parts; Next Stop Earth; There's Something Dead Here
Wykonawcy: Steve Vai - gitara
Wydawcy: Metal Mind Productions
Premiera: 1983

Moim pierwszym kontaktem z muzyką pan Steve'a Vai'a było usłyszenie jego utworu "Juice". Wtedy uderzył mnie czad, melodia i to całe efekciarstwo. Polubiłem faceta, gdyż fajnie młóci na gitarze. Później usłyszałem G3 "Live In Concert". Po raz kolejny dostrzegłem, że Vai jest naprawdę niezły. Ta cała popisówa w "For The Love Of God" jest godna podziwu. No i trafiłem na tę kasetkę. Ojej.

Takie były moje pierwsze odczucia. To nie jest płyta, która zawiera 10 kawałków w podobnym stylu. Płyta jest pokręcona jak jelita. I chyba dlatego na początku byłem gotów dać jej najwyżej 3, góra 4 punkty. Ale po kilku przesłuchaniach zmieniłem zdanie.

Album otwiera koszmarny, infantylny, inaczej mówiąc gówniany "Little Green Man". To jest po prostu okrutne. Jakieś dziecięce głosiki, jakieś dziwne brzmienia. To nie dla mnie. Jak pisać kawałek o kosmitach, to polecam za przykład "Abductors" Judas Priest. Ten kawałek to kompletny shit, który nie zasługuje na pozytywną ocenę. Niech będą 2 punkty.

Po nim następuje coś rockowego. "Viv Woman", bo o nim tu mowa, prezentuje się o wiele lepiej niż poprzednik (brr). Toczy się powoli, z nawet ciekawym riffem, nie razi tak, jak tamten. Około 8 punktów.

"Lovers Are Crazy" to coś pomiędzy pierwszym a drugim. No i do tego Steve wyśpiewujący pedalskim głosikiem jakieś bzdety. Całość ratuje break, który jest całkiem niezły. Jakieś 6 punktów.

"Salamaders In The Sun" - jazzujący utwór instrumentalny. Całkiem przyjemny, choć trochę "gryzie" brzmienie syntezatora gitarowego. Punktów 7.

"The Boy/Girl Song". Jakieś gitary akustyczne, jakaś sekcja dęta (albo puszczona z klawisza, albo, znając Steve'a, zagrana na gitarze). Znowu jakieś bzdury wyśpiewywane tym razem wspólnie przez Vai'a i jakąś kobitę. Wieje tandetą. Dam mu 6 punktów.

"The Attitude Song". No nareszcie rzecz w pełni przemyślana i skończona. Super riff i popisowe sola a'la Eddie VH. Bardzo popisowy numer. Szybki i konkretny. Wyróżnia się na tle całej płyty, dam mu 9 (wykonanie z G3 przebija wersję studyjną, dlatego tylko 9).

"Call It Sleep". Bardzo przyjemna kołysanka. Delikatny podkład klawiszowy i jazzująca (znów...) gitara. Od razu robisz się senny. Dam mu 8 punktów.

"Junkie". Kolejna perełka. Choć znowu jakieś syntezatorki nie zapowiadają go najlepiej. Steve śpiewa... nieźle. Widać, że się postarał i wymyślił jakąś porządną linię wokalną. Jest naprawdę świetna. Cały utworek ogólnie bardzo mi się podoba. 9 punktów.

"Bill's Private Parts" to kolejny ciekawy numer. Popisowe intro i piękne gitary wewnątrz utworu. Znowu 9 punktów.

W "Next Stop Earth" ciekawa jest partia, gdzie Steve naśladuje gitarą głosy ludzkie. Ale potem znów jakieś dziwy... Punktów 6.

Ostatniego nie pamiętam...

Bardzo dziwna to płyta. Pełno różnych kosmicznych dźwięków, dziwnych efektów, kilku ciekawych momentów. Jest ciężka do przełknięcia. Pożyczyłem ją kumplowi, który siedzi w alternatywnych dźwiękach, ale wymiękł. No i te jazzujące partie... Powiem wprost, nie lubię jazzu. Taka gra dla samej gry i nic więcej. Ciągła improwizacja. To jest tylko moja własna opinia.

Nie polecam tej płyty nikomu, oprócz zagorzałych zwolenników Steve'a albo miłośnioków bardzo, bardzo pokręconych rzeczy.

Komentarze
Dodaj komentarz »
nielubie go
green onions (gość, IP: 89.69.173.*), 2015-07-27 16:15:02 | odpowiedz | zgłoś
steve vai obok van halena jest jednym z najważniejszych gitarowych osobistości , ma świetną technikę tworzy w miare ciekawą muzykę , jednak nie da się go lubić jako człowieka a dlaczego ? bo jest zarozumiały , arogancki i uważa że jak ma wykształcenie muzyczne to może lekceważyć innych w tym np jeff becka , gary moore powiedział nigdy do końca nie da się opanować gitary , tak samo to czy masz wykształcenie muzyczne to nic nie znaczy , człowiek w żaden sposób nigdy nie zrozumie muzyki a dlaczego ? bo muzyka jest zjawiskiem nadprzyrodzonym no ale dla kogoś takiego jak steve vai który sam przyznał w jednym z wywiadów że nie jest osobą uduchowioną no to o czym my tu rozmawiamy. Nie podoba mi się w nim też to że uważa gitarę za najbardziej emocjonalny instrument który przewyższa wszystkie pozostałe w tym np fortepian a to wszystko brednie oczywiście zależy jak na to spojrzeć ale dla ludzi wychowywanych na muzyce poważnej to raczej fortepian jest najbardziej ekspresyjnym instrumentem zresztą to że gitara od lat 60 z dekady na dekade ciągle ewolułowała to tylko można zawdzięczać rozwojowi technicznemu bo to tylko dzięki temu powstawały różne efekty gitarowe w tym rocktrony i tak dalej ciekaw jestem czy gdyby nie to pan steve vai nadal upierał by się przy swoim uważając gitare za najbardziej emocjonalny instrument. Zapewne naraże się na śmieszność wielu osób ale dla mnie david gilmour jest bardziej emocjonalnym gitarzystą od vaia.
pierwsza płyta
Dorota Vai (gość, IP: 94.101.16.*), 2010-10-31 21:41:06 | odpowiedz | zgłoś
trzeba zaznaczyć iż ta płyta została wydana w 1984 i mówiąc szczerze, wydaje mi sie dosyć innowacyjna, jak na muzykę z tamtego okresu.

Vai przede wszystkim eksperymentuje. Zapowiada chyba całą swoją pokręconą twórczość, niż tworzy jakieś wielkie dzieło.

ogólnie do tej płyty rzadko wracam,
ale gdy Vai wraca do tych utworów po latach na koncertach czuć, że dojrzały i wtedy odnajduję w nich głębszy sens.
re: pierwsza płyta
Artus1989 (wyślij pw), 2010-11-01 17:29:02 | odpowiedz | zgłoś
Przede wszystkim wzoruje się na swoim mistrzu który go przy okazji wypromował - Zappie, raczej żadne innowacyjności i eksperymenty, Vai dopiero w późniejszej twórczości przejawia się w swoim stylu i tam zaczyna tworzyć ale po swojemu. Jak płytka Ci się podoba to bierz się za Zappę, jestem pewien, że spodoba Ci się.