zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 24 kwietnia 2024

recenzja: XIII Stoleti "Werewolf"

14.10.2012  autor: Mariusz Fabin
okładka płyty
Nazwa zespołu: XIII Stoleti
Tytuł płyty: "Werewolf"
Utwory: Royale Carpathia; Transilvanian werewolf; Bratrstvo vlkodlaka; Vampire woodoo; Julie umira kazdou noc; Psycho; Trinacte znameni; Stigmata vampire
Wykonawcy: Petr Stepan - wokal, instrumenty klawiszowe; Pavel Stepan - instrumenty perkusyjne; Michal Kourek - gitara; Jiri Sindelka - gitara basowa
Wydawcy: Happy Music Production
Premiera: 1996
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

"Nastał rok 1296. Był to czas mroczny, pełen chaosu i czarnej magii. Dzikie hordy wilkołaków niepokoiły Europę. Za dnia skrywały się w lasach, zaś w nocy samotnie atakowały wioski...". Tym cytatem ze swej "Knihy Nosferatu" wita nas na kolejnym wydawnictwie Petr Stepan, lider grupy XIII. Stoleti. Opowiadając o płycie "Nosferatu" zaznaczyłem, że za drugą jej część można uznawać wydany rok później album "Werewolf", jest on bowiem podobnie zbudowany, choć może mniej przebojowy i rockowy. Mimo to właśnie ten krążek uważam, obok "Nosferatu", za najlepszą płytę kwartetu z Jihlavy. Myślę, że najwyższy czas wtopić się w dźwięki opowieści o pięknych Karpatach, wilkołakach, czarnej magii...

Tak więc nastał rok 1296. Słyszymy dwanaście uderzeń zegara. Są one dziwnie znajome... Jakieś monstrum, skrzypienie drzwi... I zdanie - "posłuchajcie, posłuchajcie, jak nam Dzieci Nocy grają...". Tak, to pierwszy ukłon Petra w stronę starych horrorów. Dźwięki te pochodzą z filmu "Nosferatu - wampir" w reżyserii Wernera Herzoga. Krótkie intro "Royale Carpathia", które zdaje się być łącznikiem z "Nosferatu", płynnie przechodzi w "Transylvanian Werewolf". I kroczymy już ciemnym, rockowym szlakiem po Karpatach (gitara brzmi dużo lepiej niż na wcześniejszym albumie). W tym utworze mamy też rewelacyjny kwartet smyczkowy zamiast klawiszy. Natomiast Petr śpiewa jeszcze niżej, tworząc mroczniejszy klimat. W prawie dziewięciominutowej kompozycji mamy jeszcze bardzo dobrze zagraną solówkę i powrót do poprzednich struktur, a także cudowne solo na flecie. Bardzo dobre, nostalgiczne, ale zarazem zagrane wilkołaczym pazurem rozpoczęcie albumu. Warto również wspomnieć, że do utworu tego zrealizowano bardzo efektowny - jak na czeskie możliwości - wideoklip. Oprócz między innymi pary wilków można w nim zobaczyć Petra o trupiobladej twarzy wstającego z grobu, a także niezwykle efektowną przemianę w wilkołaka.

Tak, jak na płycie "Nosferatu" łącznikiem pomiędzy utworami był padający deszcz, tak na "Werewolf" poszczególne utwory skleja niepokojąco wiejący wiatr. "Bratrstvo vlkodlaka" ("Bractwo wilkołaka") wita słuchacza najpierw mocnym, dudniącym w uszach basem, świetną perkusją Pavla i bardzo niespokojnymi klawiszami. Głos Petra brzmi nisko, niczym umęczony życiem starzec. Pomimo tego, że cały utwór jest bardzo "czarny", w jego refrenie jest coś, co nakazuje, by śpiewać razem z wokalistą. Prawie dziesięć minut opowieści o przemianie człowieka w wilkołaka. To najdłuższy utwór na płycie, a ten motyw wciąż wraca. "Vampire Voodoo" to z kolei osiem i pół minuty powolnej, chwalebnej modlitwy na cześć Nosferatu i wszystkich wampirów. Delikatne, wręcz operowe klawisze, świetny bas, który gra tu linię melodyczną. Gdy już się wydaje, że to koniec pomysłów w tym utworze, Petr chwyta za gitarę. A robi to z niebywałą charyzmą! No i jeszcze ta prosta zagrywka, ale za to jaka. Można jej słuchać i słuchać, i słuchać. Jeszcze tylko lekko zdeformowany głos, jak gdyby gdzieś z zaświatów, i kolejne wyznanie: "Viva Nosferatus, Ave Dragonis".

"Julie umira kazdou noc" to drugi utwór na płycie, do którego zespół zaprosił gości. Najpierw jednak mamy delikatne dźwięki uderzania metalowego przedmiotu o szkło (a może to kielich z absyntem lub trucizną?), perkusję, tę nisko nastrojoną wiolonczelę, no i smyki. Aż ciary pojawiają się na plecach. Do tego rewelacyjnie współgrający z nimi umęczony głos Petra daje znak, że coś w utworze się będzie działo. I dzieje się... Do romantycznie grającego kwartetu smyczkowego dołącza jeszcze jeden gość. Jest to dobra przyjaciółka Petra Stepana z teatru - Lenka Schreiberova. Bardzo efektownie i złowieszczo wykonuje czarną recytację szekspirowskiej Julii. Potem mamy powrót wiolonczeli. Ładniej o Julii z Kapuletich nie dało się zagrać. Zdecydowanie najpiękniejszy utwór na tej płycie i chyba w całej działalności "Trzynastki"

Na początku kolejnej kompozycji ("Psycho") już wiemy, z kim mamy do czynienia. "Och, Matko... Krew, krew...!" Oto pojawia się we własnej osobie Norman Bates z kultowego filmu "Psychoza" Alfreda Hitchcocka. Jest to najkrótszy i zarazem chyba najbardziej rockowy kawałek na płycie. Fajny riff połączony z różnymi efektami gitarowymi i solówką dają wrażenie lekkiej psychodelii, rozdwojonej jaźni właściciela krwawego motelu. "Trinacte znameni" to z kolei najbardziej optymistycznie brzmiący utwór. Wesoły wręcz riff i znów rewelacyjny bas. Natomiast refren można by śpiewać w kółko - "tvuj cas stade je trinacte znameni". Bardzo fajnie wpada w ucho rozmowa gitary basowej z prowadzącą podczas solówki. Świetny, przebojowy kawałek do grania na koncertach i w Radiu Gotika. Jeśli takowe istnieje.

Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. I tak jest tym razem. Pozostał jeszcze tylko jeden utwór. "Stigmata Vampire" to znów piękna, nostalgiczna gra kwartetu smyczkowego i głęboki, pełen zadumy głos Petra. Nie jest to śpiew, lecz tak, jak w "Kwiatach zła" - melorecytacja. Postawiono tu bardziej na czerpanie przyjemności z gry smyczków, które brzmią naprawdę wyśmienicie. Płytę zamykają dźwięki rozkoszy podczas czarnego sabatu i płacz dziecka. Tylko wyobraźnia podpowiada, co było dalej...

Tak kończy się wyprawa po wilczych szlakach Karpat. Na szczęście muzycy nie zgubili drogi i stworzyli dzieło, które śmiało może być wizytówką i czołowym reprezentantem gotyku. Na wielką pochwałę zasługuje świetnie zrealizowany pomysł zaproszenia kwartetu smyczkowego, który dodaje magii i klimatu. Zwłaszcza podczas słuchania albumu w deszczową, jesienną noc, gdzieś w jakiejś górskiej samotni.

Komentarze
Dodaj komentarz »
prawdziwy gotyk
pik (gość, IP: 79.163.61.*), 2012-10-15 13:25:41 | odpowiedz | zgłoś
świetny zespół