zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 27 kwietnia 2024

recenzja: Evile "Enter the Grave"

13.11.2007  autor: Krzysiek "kksk"
okładka płyty
Nazwa zespołu: Evile
Tytuł płyty: "Enter the Grave"
Utwory: Enter The Grave; Thrasher; First Blood; Man Against Machine; Burned Alive; Killer From The Deep; We Who Are About To Die; Schizophrenia; Bathe In Blood; Armoured Assault
Wykonawcy: Ben Carter - instrumenty perkusyjne; Mike Alexander - gitara basowa; Ol Drake - gitara prowadząca; Matt Drake - wokal, gitara rytmiczna
Wydawcy: Mystic Production, Earache Records
Premiera: 2007
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

"Enter The Grave" to pierwsze pełnometrażowe wydawnictwo Brytyjczyków z Evile. Jaki rodzaj muzyki może grać zespół, który jeden ze swoich utworów tytułuje "Thrasher"? Oczywiście thrash metal. Muzycy chwalą się, że za produkcję ich debiutu odpowiedzialny jest legendarny Flemming Rasmussen - ten sam, który wyprodukował "Ride The Lightning" czy "Master of Puppets" Metalliki. Już więc przed przesłuchaniem "Enter The Grave" wiadomo mniej więcej, czego się można spodziewać.

Muzyka Evile to 100% thrash. Słychać tu stary Exodus, Testament, starą Metallikę, a nawet Slayera. Utwory utrzymane są zazwyczaj w średnio szybkim tempie, jednak zdarzają się wyjątki. W takim "Man Against Machine" na początku przez ponad minutę słyszymy jedynie delikatne gitarowe dźwięki, które całkiem udanie budują klimat utworu w dalszej części zdecydowanie szybszego. Całkiem podobnie jest w najdłuższym na płycie, prawie ośmiominutowym "We Who Are About To Die", który jest zarazem zdecydowanie najcięższym numerem albumu. Początek zdecydowanie spokojny, przywodzący momentami na myśl "Seasons In The Abyss" Slayera, potem wolny i ciężki riff, a na koniec tradycyjna thrashmetalowa galopada. Całkiem inna jest "Schizophrenia", gdzie Brytyjczycy nawet przez chwilę nie pozwalają sobie na jakiekolwiek zwolnienie - utwór zdecydowanie najszybszy, ale i zarazem najprostszy.

O tekstach właściwie nie ma się co rozpisywać - doskonale świadczą o nich już same tytuły utworów. Brzmienie jest proste, klarowne i czytelne - nie ma tu mocy Pantery, nie ma też metalowego brudu. Idolem wokalisty na pewno jest Tom Araya - pomimo całkiem innej barwy głosu styl śpiewania Matta Drake'a jest niemalże identyczny jak lidera Slayer. Ol Drake, brat Matta, w każdym numerze wygrywa całkiem udane solówki, czym udowadnia, że nie od wczoraj zaczął grać na gitarze. Do perkusisty i basisty w zasadzie też nie można się przyczepić.

Czy więc płycie tej można coś zarzucić? A i owszem - jest to brak oryginalności. Prawie cały czas mamy wrażenie, że gdzieś to już słyszeliśmy. Gdzieś dawno, dawno temu... Czy jest to minus, który czyni z Evile jeszcze jednego thrashmetalowego przeciętniaka? Zdecydowanie nie - o dziwo wszystkie znane już obytemu słuchaczowi elementy połączone są tutaj w sposób ukazujący nam, że nie wszystkie dobre płyty muszą być dzisiaj płytami odkrywczymi czy nowatorskimi. "Enter The Grave" nie nudzi i słucha się jej całkiem przyjemnie. Dlatego też z czystym sumieniem polecam ją fanom dobrego, nie skażonego nowoczesnymi naleciałościami thrash metalu.

Komentarze
Dodaj komentarz »
jak za dawnych lat...
tommie_boi (gość, IP: 81.105.14.*), 2010-03-03 17:31:48 | odpowiedz | zgłoś
swietny zespol, kto nie slyszal, to biegusiem na youtube niech wpisze 'evile trasher'. nie pozalujecie hehe