zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

recenzja: Covenant "Nexus Polaris"

30.09.1998  autor: Bart/2
okładka płyty
Nazwa zespołu: Covenant
Tytuł płyty: "Nexus Polaris"
Utwory: The Sulphur Feast; Bizarre Cosmic Industries; Planetarium; The Last of Dragons; Bringer of the Sixth Sun; Dragonheart; Planetary Black Elements; Chariots of Thunder
Wykonawcy: Nagash - wokal; Blackheart - gitara; Astennu - gitara; Hellhammer - instrumenty perkusyjne; Sverd - syntezatory; Sarah Jezebel Deva - wokal
Wydawcy: Nuclear Blast Records, Metal Mind Productions
Premiera: 1998

O tej płytce słyszałem już od jakiegoś czasu i były to pozytywne opinie. Niestety nie dane mi było się z nią zapoznać, powodem był zarówno chroniczny deficyt budżetowy, jak i słabe zaopatrzenie sklepów... Wreszcie, płytkę odnalazłem, wśród łupów, jakie lilith` przywiozła z USA, a że była tak miła mi ją pożyczyć...

W tym miejscu chciałbym złożyć serdeczne podziękowania MPK Kraków, dzieki któremu miałem wystarczająco dużo czasu, by bardzo dokładnie obejrzeć płytkę, zanim dojechałem do domu (mały korek - 1km jechałem godzinę...)

Pierwsza rzeczą, która uderzyła mnie, kiedy wziąłem opakowanie do rąk, jest sporej wielkości czerwona nalepka, chwaląca ile punktów album dostał w pismach muzycznych (wszędzie 90% maksymalnej punktacji). Poniżej tłustym drukiem napis: "with members of: Dimmu Borgir, Mayhem & Cradle Of Filth". Hm... nieźle jak na początek :) Teraz przyszła pora na wkładkę - całość jest utrzymana w przyjemnej niebieskiej tonacji. Na okładce jakieś planety, księzyce, jakaś pani - czarodziejka(?!), dość intrygujące. Tytuły utworów też jakieś "nieziemskie": "Bizzare cosmic industries" albo "Planetary black elements". Liryki oczywiście także w tym stylu... (choć oczywiście widać wpływ macierzystych zespołów muzyków) Mimo wszystko, byłem/jestem nieco zdziwiony...

Pora na muzykę :) Pierwszego razu w ogóle nie pamiętam, bo nie byłem u siebie i zajmowałem sie raczej rozmową niż sluchaniem, drugi raz to było już późno w nocy... wydawało mi się, że wszystko jest zagrane na jedna nutę i w ogóle bez pomysłu... Ponieważ płytka została w odtwarzaczu, przy następnym uruchomieniu komputera, odtarzanie rozpoczęło się automatycznie, ja zajęty pracą, nie zwróciłem na to uwagi... Po pewnym czasie złapałem się na nuceniu niektórych kawałków (szczególnie w ucho wpadają zawodzenia Sary). Pogłośniłem i... spodobało się :) Blackowy wokal Nagasha, dośc czybkie tempo, prawie ciągła obecność syntezatora, no i właśnie głos Sary - niezły klimat.

Podsumowania nie będzie - po prostu trzeba posłuchać. :)

Komentarze
Dodaj komentarz »