zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

recenzja: Defenestration "Ray Zero"

23.12.2003  autor: m00n
okładka płyty
Nazwa zespołu: Defenestration
Tytuł płyty: "Ray Zero"
Utwory: Blood Song; Fuck Defen'; Rocket Surgery; I Want To Kill; Dust Film; Hit, Miss or Maybe; Wooden Man; She Likes Maths; Ride The Snake; Break The Edge; Pedal To The Metal; Away or Dead; Drunk 'Til Death; Goodbye Chaos
Wykonawcy: Gen - wokal; Kieran - instrumenty perkusyjne; Jay - gitara, chóry; Reeves - gitara; Scott - gitara basowa
Wydawcy: Dream Catcher, Metal Mind Productions
Premiera: 2003
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 2

"Ray Zero" to mój pierwszy kontakt z Defenestration, natomiast dla Brytyjczyków jest to drugi album. Widząc tę nazwę, skojarzenia powędrowały w stronę death metalu, może nawet grindu. Od biedy nawet okładka pasowałaby do któregoś z wymienionych gatunków. Jednak, gdy zobaczyłem zdjęcie piątki zbuntowanych nastolatków, pozbawiło mnie ono złudzeń. Nadzieje prysły kompletnie wraz z pierwszymi minutami "Ray Zero".

Klasyfikowanie muzyki Defenestration do łatwych zadań nie należy, jednak nie jest to w żadnym wypadku jej zaletą. Rzekłbym, że raczej wadą. Angielski kwintet na swoim drugim albumie próbuje nieudolnie dłubać w czymś w rodzaju stoner rocka z domieszką popłuczyn po nu tone i metalu. Trochę pulsującego basu, nieco ostrzejszych, czasem radosnych lub "bujanych" riffów i "tępa" gra bębniarza w komplecie z zawodzącą wokalistką (są też partie growlowe, ale za nie odpowiada chyba gitarzysta Jay) nudzą niemiłosiernie. Czternaście zupełnie nieciekawych numerów i mało klarowna produkcja, sprawiająca wrażenie "garażowej", składają się na materiał cholernie męczący muzycznie, może nawet odpychający. Przy tej płycie, aż prosi się nacisnąć klawisz "stop" w odtwarzaczu.

Szczerze mówiąc o "Ray Zero" nie można jednego dobrego słowa powiedzieć. Nawet się nie da, więc próbował nie będę. Zastanawia mnie tylko, jak Dreamcatcher Records, wytwórnia mająca w swych szeregach takie grupy Cathedral, Electric Wizard, Orange Goblin czy Skyclad, mogła sobie pozwolić na wydanie takiego chłamu. Z czystym sumieniem szczerze odradzam Wam sięganie po ten album.

Komentarze
Dodaj komentarz »