zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 24 kwietnia 2024

recenzja: Dream Theater "A Rite of Passage"

14.05.2009  autor: Agnieszka "Lothien" Lenczewska
okładka płyty
Nazwa zespołu: Dream Theater
Tytuł płyty: "A Rite of Passage"
Utwory: A Rite of Passage (Album version); A Rite of Passage (Edit); A Rite of Passage (Edit 2)
Wykonawcy: James LaBrie - wokal; John Petrucci - gitara, wokal; Jordan Rudess - instrumenty klawiszowe; John Myung - gitara basowa; Mike Portnoy - instrumenty perkusyjne, wokal
Wydawcy: Roadrunner Records
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

Pewnie każdy z was widział "Popioły" Andrzeja Wajdy. Jest w filmie scena, w której młody Rafał Olbromski (grany przez Daniela Olbrychskiego) zostaje wprowadzony w kręgi masonerii skupionej wokół księcia Poniatowskiego. Przy okazji - bohater wdaje się romans z żoną przewodniczącego Loży. Ryt przejścia, inicjacja, maski, stroje, Biblia i symbolika. Tradycje polskiej masonerii sięgają osiemnastego stulecia, a jej ślady widoczne są do dziś. Przykład pierwszy z brzegu: Dobrzyca w woj. wielkopolskim. Niewielka miejscowość między Pleszewem a Koźminem Wielkopolskim. W schyłku XVIII stulecia - jedno z centrów polskiej masonerii. Augustyn Gorzeński - właściciel Dobrzycy - był masonem 7 stopnia wtajemniczenia. Do jego przyjaciół zaliczali się Józef Wybicki (też mason), jak i sam Król Staś. Pałac w Dobrzycy - oddalony nieco od zabudowań wiejskich w sam raz nadawał się na spotkania tajemnego bractwa. Smaczku dodawać również może fakt, iż samo założenie architektoniczne, jak i mała architektura wokół pałacu oraz przypałacowy park, jak najbardziej są w symbolice "masońskiej".

Co to ma wspólnego z Dream Theater?

"Bogowie progresywnego metalu" uraczą nas w czerwcu nowym albumem: "Black Clouds & Silver Linings". O samej zawartości muzycznej albumu nie będę się na razie wypowiadać (przed premierą). Ale spodziewać się możemy, jak to z twórczością Teatru Marzeń bywa, skomplikowanych, wielowątkowych utworów, w których to dzieje się wiele (albo nie dzieje się nic - jak mawiają zniesmaczeni "matematycznym graniem" antyfani).

Po zamieszaniu związanym z "(nie)kontrolowanym" wyciekiem do sieci dwóch utworów Dream Theater (tzw. afera radia portugalskiego ;) ) przyszedł czas na wydanie singla promującego najnowsze dzieło nowojorskiego zespołu. Roadrunner umożliwił fanom darmowe ściągniecie utworu (5 maja), a od 8 maja można delektować się teledyskiem. "A Rite of Passage" - wybrany do prezentacji w mediach (chociaż szczerze wątpię, by oprócz zaprzyjaźnionych stacji radiowych jakakolwiek inna sformatowana stacja emitowała utwór w prime time) to przedsmak tego, co nas czego podczas słuchania pełnej wersji albumu. Muzycznie to całkiem niezła kompozycja Dream Theater, w której słychać oczywiście wpływy takiego chociażby Megadeth. Co tu ukrywać, jest to "drimtjeteryzm" w stanie czystym. Mocarne riffy, "szczekający" w niskich rejestrach LaBrie i radio friendly, nośny refren mogą się podobać. Próbnik, jakim jest "A Rite Of Passage", wskazuje, że słuchacz może spodziewać się mocnego, ciężkiego albumu - takiego w klimacie "Train of Thought" (solówki, pochody basowe, progresja akordów na pierwszy rzut ucha przypomniała mi "In The Name of God" z "Train of Thought").

Na singlu znajdziemy wersję pełną utworu oraz dwie "przycięte" na potrzeby promocji w mediach wersje. Szczerze - ta przygotowana do teledysku podoba mi się bardziej, niż wersja albumowa. Może dlatego, że jest bardziej zwarta, pozbawiona (tak często krytykowanego) przerostu formy nad treścią. Powtarzać tysięczny raz nie będę, że grają mistrzowie w swoim fachu.

Poza warstwą muzyczną (po prostu wiem, że Dream Theater nie wymyśli siebie na nowo - jest klasykiem gatunku - ot co) zainteresowała mnie warstwa tekstowa i wizualna wydawnictwa. Teatr Marzeń to zespół, który nigdy nie pisał o przysłowiowych czterech literach panny Marianny. Wybaczcie próżność autorce niniejszej recenzji, ale bawi i fascynuje mnie zabawa w odczytywanie symboli oraz intelektualne rozgrywki na zasadzie: ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem. Panowie uwielbiają grę w skojarzenia, operowanie symbolami, wykorzystanie motywów ikonograficznych. Na okładce singla węgielnica i cyrkiel, w teledysku (w przebitkach pomiędzy ujęciami zespołu i narcystycznego Mike'a Portnoya - 80% "czasu antenowego" jest zawłaszczone przez charyzmatycznego perkusistę) snują się tajemnicze, ubrane w czerwone habity postaci. Ba dzieje się coś niepokojącego: tajemna ceremonia, dziwne rytuały, aura mistyczności czy nawet dotarcie do sacrum. Słowem: masoni! Tak, to prawda - zarówno tekst, jak i cała strona wizualna "A Rite of Passage" poświęcone są tematyce masonerii. Symbolika liczb, gwiazd (jest ich siedem) i ciał niebieskich, przedmiotów i sekwencji działań, tytułowy ryt przejścia to, znane nam wszystkim elementy masońskich ceremonii. O tym mówił wielokrotnie Mike Portnoy. Temat nośny, marketingowo chwytliwy (wszak przed nami premiera "Aniołów i Demonów" Rona Howarda), a przecież uwielbiamy teorie spiskowe i świat tajemnic.

Ab ovo: Dream Theater - masoneria - Dobrzyca. Pięknie się to wszystko układa i pasuje do siebie. Jak ulał.

Komentarze
Dodaj komentarz »
nightmare to remember
cwiartek
cwiartek (wyślij pw), 2009-05-17 13:39:45 | odpowiedz | zgłoś
o ile co do 'rite of passage' mam bardzo mieszane uczucia, o tyle 'nightmare to remember' zwaliło mnie z nóg. gdybym nie wiedział, że to dream theater, przez pierwsze pół minuty byłbym przekonany, że to... arcturus. intro naprawdę bardzo przypomina mi ten zespół. później też momentami jest całkiem arcturusowo.
i na pewno nie brzmi to jak metallica.
o, właśnie dobrnąłem do końca kawałka. mili państwo, tam jest blast!!!
niektórzy być może będą oburzeni; ja jestem zachwycony i z niecierpliwością czekam na resztę.
ale że co, że jeśli nie progresywne to złe?
mendium (gość, IP: 77.253.115.*), 2009-05-16 22:55:55 | odpowiedz | zgłoś
czy każdy utwór DT ma trwać 24 minuty? No dajcież spokój, tzw. "rockery" też są potrzebne :)
Super
Tiaaa (gość, IP: 83.24.198.*), 2009-05-16 16:32:22 | odpowiedz | zgłoś
Tiaaa... Teraz to już jesteście uprzedzeni. Słyszeliście A Nightmare To Remember? Jak ktoś powie, że to nie jest progresywa, to chyba Dream Theater nigdy nie był progresywny. Jak zwykle znawcy skrytykują to co im się nie podoba i o profesjonalistach wypowiedzą się w sposób taki, nie inny.
nie najgorsze
smutas (gość, IP: 78.30.86.*), 2009-05-15 18:51:06 | odpowiedz | zgłoś
ale octavarium i tak nie pobija...
DT
Lobo1 (gość, IP: 83.6.64.*), 2009-05-14 23:09:43 | odpowiedz | zgłoś
Totalna porażka. Ostatnie dwie płyty to było "zjadanie własnego ogona", a ten utwór to już jest jakaś parodia samych siebie. Gdzie tu prog? Toż ten refren na jakiejś odpustowej melodii zbudowany jest. Masakra...
:-)
Data (gość, IP: 217.17.38.*), 2009-05-14 17:42:33 | odpowiedz | zgłoś
Faktycznie bardzo dobry utwór, choć oczywiście zaraz znajdą się tacy, dla których DT skończył się zanim nagrał pierwszą płytę ;-). Nie do końca rozumiem, w jakim celu DT porusza tematykę "spiskową", ale jeśli cała płyta będzie utrzymana w stylistyce "Train of Thought" to nie będę się czepiał... I tak generalnie są dla mnie poza konkurencją. Ciężko się doczekać, aż w końcu "Black Clouds..." wyjdzie, ech...
Dno
marzipan man (gość, IP: 77.254.85.*), 2009-05-14 17:03:18 | odpowiedz | zgłoś
Hmm.. ja mam z tą piosenką problem, bo ona za nic nie jest progresywna- ot dream theater osiągnął chyba mistrzostwo w przypominaniu starej metallici. A szkoda.
3
Starsze »