zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 28 marca 2024

recenzja: Gamma Ray "Powerplant"

8.10.1999  autor: Tomasz Solarz
okładka płyty
Nazwa zespołu: Gamma Ray
Tytuł płyty: "Powerplant"
Utwory: Anywhere In The Galaxy; Razorblade Sigh; Send Me A Sign; Strangers In The Night; Gardens Of The Sinner; Short As Hell; It's A Sin; Heavy Metal Universe; Wings Of Destiny; Hand Of Fate; Armageddon
Wydawcy: Noise International, Koch International
Premiera: 1999
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Postanowiłem opisać płytę, która ostatnio "zwaliła" mnie z nóg, tym bardziej, iż twórczość Gamma Ray jest mi znana od niedawna. W tym miejscu chylę czoła przed jednym z najwspanialszych wynalazków na świecie - Internetem. To właśnie za jego pośrednictwem wymieniłem się z pewną osobą kasetami (dzięki Piotras!!!). W ten sposób usłyszałem m.in. poprzednią płytę ekipy K. Hansena "Somewhere Out In Space" oraz koncertowe "Alive`95".

Na dzień dobry czeka nas kosmiczna podróż razem z "Anywhere In The Galaxy". Utwór robi wrażenie, jakby nie zmieścił się na "Somewhere Out...". Znakomity początek. Zabija nas potężne brzmienie gitar rodem z ostatniej płyty Judas Priest "Jugulator". Nie ma to jak zacząć płytę od potężnego kopa. "Razorblade Sigh" i "Send Me A Sign" są typowymi utworami nadającymi się na pierwszy singiel. Prosta, typowo heavymetalowa linia melodyczna z wpadającym w ucho refrenem. Nieco łagodniejsze, bardziej rockowe brzmienie - słowem hit murowany. "Strangers In The Night" - doniosły, pełen patosu i chwały rycerskiej utwór. Brzmienie gitar miażdży tu niczym czołg (podobnie, jak zapomniana już chyba przez większość, znakomita płyta Fight "War of Words"). Piorunujące wrażenie robi także wokal Kai Hansena: waha się od stylistyki znanej z rodzimego, serialowego hitu "Deszcze niespokojne", poprzez anielski śpiew, jad węża, aż do gloryfikującej wokalizie chóru. Jeszcze raz powtarzam, utwór majestatyczny, podniosły, a jednocześnie jakże zróżnicowany brzmieniowo. W "Gardens of The Sinner" czujemy się jak za czasów helloweenowskiego "Walls of Jerycho", tylko 15 lat później. Do thrashowego worka można wrzucić "Short As Hell". Ciężkie, monotonne gitarowe riffy oraz bas - jakże klasyczne dla tego gatunku. Słuchając tego utworu cały czas chodzi mi po głowie "Heartblood" z "trzynastki" Rage. Obojętnie nie można również podejść do następnego utworu. Mowa tu o wspaniale przerobionym hicie połowy lat osiemdziesiątych - "It's a Sin" duetu Pet Shop Boys. Z łezką w oku wspomina się przy tym szczenięce, beztroskie lata, pierwszy alkohol, kolonijne dyskoteki, miłostki... W dobie przerabiania rockowych hiciorów przez disco-popowych wykonawców Gamma Ray postąpili na opak. Rodzi się pytanie: które wykonanie jest lepsze? Słuchając płyty odpowiedzcie sami. Przesłania kolejnego tytułu nie trzeba szeroko tłumaczyć: "Heavy Metal Universe, Heavy Metal Soul". Kolejny metalowy hymn. Potęga, melodia, chwalebny refren, odgłosy pobojowiska, co tu dużo mówić. "Wings of Destiny" to typowy powermetalowy utwór - szybki, melodyjny, z częstymi zmianami gitarowego tempa. "...ten thousand dreams for glory ride..." to myśl przewodnia "Hand of Fate" - piękno, radość i potęga zawarta w symfonicznym zakończeniu. Wielkimi krokami zbliża się schyłek wieku, zdaniem niektórych koniec świata. "Armageddon" ma nas do tego przygotować. Szybkie, charakterystyczne zmiany natężenia tempa, solówki, niebiańskie chóry - sam powerowy klimat. Jest to najdłuższy na płycie utwór. Również najlepszy, choć trudno z tak dobrego albumu wybrać jeden jedyny rodzynek.

Panowie z Gamma Ray nagrywając tę płytę udowodnili, że heavy metal nadal żyje (moim zdaniem nigdy nie umarł, co najwyżej - jak każdy - przeżywa wzloty i upadki!!!). W dobie ogólnej społecznej znieczulicy, kroniki kryminalnej w "Wiadomościach", męczeństwa Świtonia i Leppera, radzę wygodnie usiąść w fotelu, włączyć to cacko i zapomnieć o wszystkim co nas otacza. Dawno nie słyszałem tak pozytywnych wibracji! W niektórych momentach nogi same rwą się do baletów, na które będziemy musieli jeszcze poczekać. Pytanie jak długo? Koncertów w Polsce na razie nie widać i nie słychać, a szkoda... I cóż z tego, że fajna muzyka, skoro niektórym osobom w naszej ukochanej ojczyźnie kojarzy się ona z szatanem...?

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (196 głosów):

 
 
85%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Helloween "Keeper Of The Seven Keys Part I"
- autor: Comeill

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?