zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

recenzja: Inavoid "Inavoid (demo)"

9.04.2002  autor: Dariusz "Brajt" Wędrychowski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Inavoid
Tytuł płyty: "Inavoid (demo)"
Utwory: In A Void; Brindisi; Forgave
Wykonawcy: Phong Le Duc - gitara, wokal; Phi Le Duc; Steen Donovan - gitara basowa; Kasper Andersen - instrumenty klawiszowe, wokal
Premiera: 2001
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Inavoid to zespół ze stolicy europejskiego ciężkiego grania - duńskiego Roskilde. Powstał w 1999 roku i postanowił zająć się eksperymentalnym progmetalem. Na nowej demówce prezentują jedną ze ścieżek, które odkryli w trakcie swojej muzycznej wędrówki.

Zespół został założony jako trio, jednak jak napisane jest we wkładce płyty, od początku dążyli do bycia kwintetem, bo takie zestawienie muzyków uważają za optymalne, i obecnie jest ich właśnie pięciu. Jest to już skład, z którym zamierzają podbijać sceny muzyczne i mam nadzieję, że im się to uda. Nieśpiewający gitarzysta oraz wokalista to nowe postaci w zespole - co znaczy tyle, że nie słychac ich na demówce. Skład na niej to cztery osoby, przy czym nie wiem na jakim instrumencie gra muzyk czwarty, zgaduję że na gitarze lub śpiewa. Najbardziej zastanawia mnie, jak brzmi nowy wokalista, a dlaczego to już tłumaczę.

Na płytce mamy trzy kawałki w stylu, hmm... ewidentnie progmetal, mieszany z power ("Brindisi"), chwilami heavy i... grunge. Zwłaszcza jeśli chodzi o stronę wokalną - głos najbardziej kojarzy mi się z Eddiem Vedderem z Pearl Jam. Rownież sam sposób śpiewania i melodie są właściwe tej stylistyce, co mnie początkowo mocno denerwowało. Ale po paru przesłuchaniach okazało się, że to bardzo fajne zestawienie, zwłaszcza że "brudne" (aczkolwiek materiał nagrano w bardzo skromnych warunkach, co daje sie słyszeć) brzmienie instrumentów do wokalu pasuje. Wrażenie nie jest naj-naj i chwilami myślę, że jednak to złe rozwiązanie. Dlatego tak intryguje mnie nowy wokalista i pięcioosobowy skład.

Muzycznie jest tak, jak czytamy we wkładce - słychać inspiracje przede wszystkim progmetalem lat dziewięćdziesiątych i klasycznym metalowym brzmieniem z lat osiemdziesiątych. Mamy tutaj fajne, wpadające w ucho melodie kojarzące sie z okraszonym ciężkimi gitarami grunge ("In A Void", "Forgave") lub power ("Brindisi"), ładne wolniejsze partie instrumentalne w stylu starej Metalliki oraz fragmenty "wymiatające". Muzycy lubują się w skomplikowanych riffach i popisach, które przechodzą znów w prostsze, grunge'owe lub heavymetalowe granie. Nie mają problemu z mieszaniem ze sobą różnych stylistyk i ciekawie to wypada, choć do prawdziwej klasy im jeszcze daleko. Na uwagę zasługuje porządna sekcja rytmiczna, która też lubi dawac o sobie znać. Każdy z trzech utworów ma zróżnicowaną budowę wewnętrzną, początkowo trudno się w tym połapać, ale materiał zyskuje z każdym przesłuchaniem, po jakimś czasie odbiera się tę muzykę już całym ciałem. Nie ma tu materiału na przebój, nawet w progresywnym światku, choć gdyby muzycy mieli inne ambicje... ale niech kombinują, jeśli im to wychodzi. ;)

Zainteresowanych odsyłam na www.inavoid.dk.

Komentarze
Dodaj komentarz »