zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

recenzja: Iron Maiden "The X Factor"

15.09.2001  autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Iron Maiden
Tytuł płyty: "The X Factor"
Utwory: Sign Of The Cross; Lord Of The Flies; Man On The Edge; Look For The Truth; Aftermath; Judgement In Heaven; Blood On The Words Hand; Edge Of Darkness; 2 AM; The Unbeliever
Wykonawcy: Blaze Bayley - wokal; Steve Harris - gitara basowa; Nicko McBrain - instrumenty perkusyjne; Dave Murray - gitara; Janick Gers - gitara
Premiera: 1995
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

Decyzja Bruce'a Dickinsona o opuszczeniu Iron Maiden była wielkim szokiem dla fanów grupy. Oto po nagraniu wielkiej płyty, jaką bez wątpienia jest "The Fear Of The Dark", jeden z najlepszych wokalistów w muzycznym świecie odchodzi z zespołu, by poświęcić się karierze solowej! To był naprawdę wielki cios. Na marginesie warto dodać, że ta kariera poszła Bruce'owi całkiem nieźle, a niektóre kawałki są naprawdę świetne, by wspomnieć tylko "Tears of the Dragon" czy "Chemical Wedding". No, ale to nie o Bruce D. ma być tu mowa, ale o Dziewicy, wróćmy więc do tematu... Po długich poszukiwaniach zespół zdecydował, iż nowym "głosem" zostanie Blaze Bayley, wokalista Wolfsbane. Kapela ta miała okazję supportować Ironów, więc ci mogli dobrze zapoznać się z Blazem. Dodatkowo nastąpiła zmiana na stanowisku producenta - Martina Bircha, który przeszedł na emeryturę, zastąpili Steve Harris oraz Nigel Green. W związku z tym nazwa pierwszej płyty, nagranej po tych roszadach, była jak najbardziej na miejscu. Brzmiała ona " The X Factor" - a "X" jest symbolem tego co nieznane, niepewne. Innym aspektem symboliki Xa to fakt, że była to dziesiąta płyta w dorobku Maiden'ów.

Żeby długo nie owijać w bawełnę, uważam, że w tym przypadku ten "X" nie kryje za sobą niczego specjalnego. W mojej bowiem opinii Bayley jest raczej przeciętnym wokalistą, a od Bruce'a dzielą go lata... dźwiękowe. Na pewno głos Blaze'a ma pewne zalety: jest głęboki i niewątpliwie mroczny, ale gdzie mu tam do skali, siły i dynamiki z jaką śpiewa Dickinson. Ale nie tylko ten głos powoduje, iż uznaję tę płytę za najgorszą w karierze Maiden. Po prostu zdecydowana większość piosenek nie ma tej ikry i mocy, za którą zawsze uwielbiałem ten zespół. Pewnie, że Harris i spółka grają nieźle - bo też muzycy tej klasy nie mogą zejść poniżej pewnego poziomu - ale nic ponad "nieźle" nie można o tym albumie powiedzieć. A już szczególnie Nicko musiał się strasznie nudzić, gdyż prawie że nie ma kiedy się wyszaleć.

Oczywiście można znaleźć i dobre utwory, ale co tu kryć - nie ma ich za wiele. Najbardziej podoba mi się "Judgement In Heaven" - klimatyczne i dynamiczne nagranie, nabierające tempa i energii z każdą kolejną zwrotką. Ma też naprawdę świetne solo. Kolejne warte wspomnienia jest "Man On The Edge", które wyszło na singlu, a które zostało zainspirowane filmem "Upadek" z Michaelem Douglasem (swoją drogą świetny film). Fantastyczny jest tu bas Steve'a, a zwariowane tempo nieco przypomina dwie pierwsze płyty Ironów. Niezłe na "X" są także "Lord Of The Flies" (znów piosenka "filmowa" - nawiązuje do "Władcy Much"), "Aftermath" z wyjątkowo niezłym wokalem Blaze'a oraz klimatyczne "After The War" ze świetnymi, przeciągłymi gitarami. Kilka następnych piosenek można scharakteryzować następująco: ciekawy początek, a potem jest dość monotonnie i statycznie - bez pary ("The Unbeliever", "Edge Of Darkness", "Blood On The Words Hand", "2 AM"). Natomiast zdecydowanie nie podoba mi się pozbawiony energii, zalatujący gotykiem "Sign Of The Cross" oraz nudnawy "Look For The Truth".

W sumie "The X Factor" jest dość przeciętna. Uważam ją za najsłabszą w dorobku Dziewicy. Oczywiście można jej przosłuchać, co również ja od czasu do czasu czynię, ale album ten jakby przelatuje obok słuchacza. Nie wciąga, nie porywa tak jak inne płyty Maiden. Najlepszym wyznacznikiem poziomu jest odpowiedź na proste pytanie: jakie nagranie z tej płyty umieściłbym na płycie "The Best Of Iron Maiden"? Odpowiedź jest równie prosta: żadne. I to właściwie powinno wystarczyć za całą recenzję.

Na pocieszenie można jeszcze stwierdzić, iż było to przysłowiowe "dno" w karierze Ironów, gdyż już następna płyta - "Virtual XI" - jest znacznie lepsza, a wydana rok temu "Brave New World" - jest znakomita.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Iron Maiden "The X Factor"
Alex DeLarge (gość, IP: 188.122.20.*), 2014-02-06 23:38:40 | odpowiedz | zgłoś
Zgadzam sie z recenzja. Pamietam jak niecierpliwie czekalem na ta plyte. Myslalem, ze Maiden nagra jakis nowoczesny album na miare lat 90-tych, a tu taka kicha. Nie moglem tego zrozumiec. Jak mozna nagrac cos tak przecietnego w tak waznym dla zespolu momencie? Z trudem sluchalem tych monotonnych pompatycznych utworow i tępych rytmów. "Lord of The Flies" to dla mnie po prostu muzyczny koszmar! Wedlug mnie jest to jedna z najslabszych plyt Maiden, obok Virtual XI i No Prayer For The Dying.
re: Iron Maiden "The X Factor"
wulgarusik (wyślij pw), 2014-02-06 19:02:07 | odpowiedz | zgłoś
Zgadzam się z poprzednikiem ."The X Factor" to jedna z lepszych płyt Maiden- potrzeba było tylko perspektywy żeby to dojrzeć.
re: Iron Maiden "The X Factor"
Kluczu (gość, IP: 213.227.108.*), 2014-02-06 17:09:16 | odpowiedz | zgłoś
Takie płyty powinno się oceniać po latach, a nie w trakcie zawieruch w zespole, świeżo po wydaniu płyty. Ja na początku też miałem mieszane uczucia co do tej płyty i jednocześnie pamiętam jak zachwycony byłem płytą "Brave.." kiedy Dickinson wrócił. Teraz z perspektywy czasu the XF to dla mnie jedna z najlepszych płyt Maidenów. Ciężka, mroczna, ale jednocześnie zróżnicowana muzycznie, a Brave jak słucham to nie ma tam dla mnie nic wnoszącego poza powrotem Brucea.
Płyta dwóch utworów
Bungo (gość, IP: 149.156.110.*), 2011-07-15 11:52:39 | odpowiedz | zgłoś
Według mnie tylko dwa utwory z tej płyty są interesujące: Sign of the cross i The edge of darkness. Rozumiem, że część kawałków w zamyśle mogła być przygotowywana pod Dickinsona, więc niespójność między wokalem a warstwą instrumentalną da się wybaczyć. Ale nie rozumiem co się stało z dzwiękiem podczas masteringu. Ta płyta po prostu nie brzmi.
Gitarka HWN
HWN (gość, IP: 79.190.52.*), 2012-02-29 19:25:21 | odpowiedz | zgłoś
Dobra płyta, jak dlamnie gorsza tylko od Somewhere in Time i Brave new Word i tylko z tego wzgledu ze, pierwsza oceniam pod wzgledem brzmieniowym - co tu gadac diament, Brawe.. to wirtuouzyjny majster sztych w sumie... to nie jest gorsza tylko taka jaka ma byc, ma tam klimacik a okladka pasi do tego albumu i wokal Dickinsona ktorego lubie nie pasil by tu apropo to sie sfrajerowal. dlamnie Somewhere, Brawe i The x Factor najlepsze plytki reszta to dla 16 latkow majacych sie za heavy a wiedzacych gowno o sztuce. Szacun i pozdro dla prawdziwych metalersow;P
re: Gitarka HWN
Winterstorm
Winterstorm (wyślij pw), 2012-03-01 09:47:41 | odpowiedz | zgłoś
Napisał 14-latek ;)
re: Płyta dwóch utworów
elemeledudek (gość, IP: 83.17.202.*), 2017-01-18 16:59:25 | odpowiedz | zgłoś
Ktoś tu wspominała że ta płyta nie brzmi? No ja mam właśńie wręcz odwrotne wrażenie. W końcu płyta Maidenów która brzmi tak jak powinna. Uwielbiam ją i dlatego że to naprawdę kawał świetnej muzyki ale też i za to wlaśńie jak świetnie brzmi.
re: Płyta dwóch utworów
cwiartek
cwiartek (wyślij pw), 2017-01-19 11:39:01 | odpowiedz | zgłoś
Po latach doszedłem do wniosku, że nie tyle brzmienie, co wykonanie jest największą wadą tej płyty. A może suma tych dwóch czynników? Nicko gra jakby od niechcenia, gitary brzmią dość miałko i nie mają zbyt wiele mocy.
Dość spojrzeć na wykonanie Sign of the Cross z Rock in Rio, dopiero tam w pełni ukazał się potencjał tego numeru. I nie chodzi tu nawet o wokal Blaze'a, a o całość. Studyjnie jest to bardzo dobry utwór, zagrany w Rio - to petarda jakich mało. Nagranie z albumu zupełnie nie ma do niego startu.
Czasem mi się marzy, żeby usłyszeć Xfactora brzmiącego jak Brave New World. Chociaż kto wie, może wtedy ta płyta straciła by swój urok?
X
Szamrynquie
Szamrynquie (wyślij pw), 2011-04-23 15:19:41 | odpowiedz | zgłoś
Budujące jest to, ilu znalazło się obrońców tej płyty. Dla mnie to obok "Killers" czy "Seventh..." najlepsze co Ironi nagrali. To, że z Brucem w składzie wykonywali "Sign of the rose" też o czymś świadczy. Mam szacun dla Bruca, że nie olał takiego dzieła. Wyobrażacie sobie np Ozzy'ego wykonującego, choćby najmniej wymagający numer jaki Sabaci nagrali z Dio?
re: X
Ziomaletto (gość, IP: 5.172.238.*), 2016-04-14 16:36:08 | odpowiedz | zgłoś
Utwór nazywa się Sign of the Cross. :)