zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku wtorek, 23 kwietnia 2024

recenzja: Judas Priest "Redeemer of Souls"

30.07.2014  autor: Damian Mączyński
okładka płyty
Nazwa zespołu: Judas Priest
Tytuł płyty: "Redeemer of Souls"
Utwory: Dragonaut; Redeemer Of Souls; Halls Of Walhalla; Sword Of Damokles; March Of The Damned; Down In Flames; Hell & Back; Cold Blooded; Metalizer; Crossfire; Secrets Of The Dead; Battle Cry; Beginning Of The End; Snakebite; Tears Of Blond; Creatures; Bring It On; Never Forget
Wykonawcy: Rob Halford - wokal; Glenn Tipton - gitara, syntezatory; Richie Faulkner - gitara; Ian Hill - gitara basowa; Scott Travis - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Epic Records, Columbia Records
Premiera: 11.07.2014
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

"Ostatni Mohikanie heavy metalu". Tak o członkach Judas Priest zwykł mawiać Ozzy Osbourne. Mijają lata, dekady, a Rob Halford i spółka co jakiś czas obdarowują nas nowym materiałem. W 2005 roku, po 15 latach, Judas Priest powróciło w klasycznym składzie z albumem "Angel Of Retribution". Była to płyta niezbyt spójna, aczkolwiek posiadająca kilka zabójczych numerów, jak np. "Judas Rising". Trzy lata później otrzymaliśmy dwupłytowe dzieło "Nostradamus", które pomimo kilku kapitalnych utworów nie przypadło mi do gustu, gdyż było przekombinowane. W 2011 roku grupę opuścił K.K. Downing, na jego miejsce zatrudniono Richiego Faulknera. W tym składzie przystąpiono do realizacji "Redeemer od Souls". Siedemnasty album Judas Priest dowodzi nieśmiertelności formacji i heavy metalu. Jej najnowsze dzieło stoi na wysokim poziomie. Czterdzieści lat po debiucie zespół jest w bardzo dobrej formie.

Na nowy album musieliśmy czekać aż sześć lat. Jednakże było warto. Płytę rozpoczyna rewelacyjny, oparty na motorycznym riffie utwór "Dragonaut". 63-letni Rob Halford śpiewa kapitalnie, jakby na przekór swojej metryce. Melodyjny refren i wyborne partie gitarowe wskazują, iż mamy do czynienia z metalowym hitem. Dalej jest równie dobrze. Hymnowy utwór tytułowy okraszony jest rewelacyjnymi solówkami Glenna Tiptona i Richiego Faulnkera. Następny, najbardziej rozbudowany track to "Halls Of Valhalla". Utrzymuje dobry poziom płyty. "Sword Of Damocles" to przemyślana, dwuczęściowa kompozycja z bluesowymi wstawkami. "March Of The Damned" Halford śpiewa zaskakująco łagodnie, cedząc słowa niczym Ozzy Osbourne. Potem mamy klasyczny judasowy "Down In Flames" oraz kapitalny, zadziorny, utrzymany w średnim tempie "Hell & Back". Gitarową szkołę Tony'ego Iommiego czuć w "Cold Blooded". Ten mocno sabbathowy utwór nie odznacza się niestety niczym specjalnym, ale muzycy nie zwalniają tempa. "Metalizer" to wręcz powermetalowy utwór ze świetnymi partiami gitarowymi zagranymi unisono. "Crossfire" to ukłon Brytyjczyków w stronę lat 60, gdzie czuć Cream oraz Jimmiego Hendriksa. Następnie muzycy serwują nam nowoczesny, lekko orientalny "Secrets Of The Dead" oraz kawałek torpedę, "Battle Cry", gdzie linia wokalna Halforda przywołuje jego najlepsze lata. Płyta zwieńczona została balladą "Begining Of The End", w której wykorzystano gitarę akustyczną. Utwór ten stylistycznie nawiązuje do poprzedniej płyty.

Kupując wersje "deluxe" otrzymujemy kolejnych pięć utworów, z których najbardziej interesujący jest "Snakebite", stylistycznie nawiązujący do płyt "Screaming For Vengeance" (1982) oraz "Defenders Of The Faith" (1984).

Najnowszy longplay Judas Priest najbardziej spokrewniony jest z albumem "Painkiller". Jest na "Redeemer Of Souls" jednak więcej odniesień do przeszłości. Płyta jest spójna, przemyślana i przebojowa. Rob Halford jest w bardzo dobrej formie i pomimo że nie "wyciąga" już jak kiedyś, zaskoczył mnie w równym stopniu, jak dyspozycja Ozziego na "13" Black Sabbath. Gitarzyści i sekcja rytmiczna grają na wysokim poziomie. Nowy gitarzysta Richie Faulkner tchnął w grupę nutę świeżości. Nie jest to może album, który należy porównywać do "British Steel", "Screaming For Vengeance" czy "Painkiller". Nie ten czas, nie ten wiek. Powinniśmy raczej porównać "Redeemer Of Souls" do dwóch poprzednich płyt - najnowsze dzieło Brytyjczyków jest lepsze od poprzednich. Mam nadzieję, że nie jest to ostatnie słowo bogów metalu.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Judas Priest "Redeemer Of Souls"
Kris U (gość, IP: 80.53.253.*), 2014-07-31 14:51:10 | odpowiedz | zgłoś
To są popłuczyny. Zgadzam się, że ze dwa bonusy są lepsze od standardowych, ale ogólnie znajdziemy na płycie może ze 4 przyzwoite utwory. Reszta rzemieślnicza robota i nie ważne do czego to porównujemy. Po prostu bardzo słaba płyta. Halford już od 2005 nie ma " głosu". Pamiętacie Raising in the East? To nie jest śpiew spokojny. To śpiew człowieka, który ma zniszczony głos. To nie zarzut wobec niego. To fakt i smutek. Bo jego falsetowe zaśpiewy były niesamowite. To był numer jeden. Z Halfordem mógł konkurować tylko Gillan. A teraz, obaj są, a tak jakby ich nie było. Aż czasem boli. Halforda to można przynajmniej rozpoznać, w odróżnieniu od Paula Di' Anno.
Ale dobrze, że wrócili. I tak słucham. Na pewno pójdę na koncert, jak przyjadą do Europy, bo wtedy uruchamiają potęgę i w niej wady śpiewu nikną. Ale niech nikt mi nie próbuje wmawiać, że to dobra płyta. No chyba, ze za darmo dostał ją do odsłuchu i musi. To przepraszam.
re: Judas Priest "Redeemer Of Souls"
Verghityax (wyślij pw), 2014-07-31 16:57:38 | odpowiedz | zgłoś
popieram, płyta słaba, bez mocy i boleśnie wtórna. niby można posłuchać, ale po co, skoro Judasi nagrali tyle lepszych albumów?
re: Judas Priest "Redeemer Of Souls"
Thrash Lover (gość, IP: 194.11.254.*), 2014-07-31 09:45:04 | odpowiedz | zgłoś
Plyta jest dobra, ale moim zdaniem nie ma nic wspolnego z Painkillerem. To nie ten poziom czadu. Wydaje mi sie, ze raczej blizej jej do plyt sprzed Painkillera, z lat 80-tych. Brzmienie tez nie jest az tak czadowe jak na Painkillerze.
re: Judas Priest "Redeemer Of Souls"
mariusz fabin (gość, IP: 37.31.28.*), 2014-07-31 00:51:22 | odpowiedz | zgłoś
A ja tej płycie mówię nie, nie i jeszcze raz nie. Dlaczego brzmienie jest tak skopane, gdzie jest Ian Hill- słysze go w paru sekundach może w 2 utworach. Jeśłi Rob jest w dobrej formie to dlaczego jest tak schowany, gitary jakieś takie mało mięsiste, jedynie Scott wali w bębny jak Zwierzak z Mappetów-ale tym samym przeszkadza, gdzie są judasowe riffy i dlaczego dobre utwory bonusowe są tylko bonusami ,a nie są na wersji podstawowej?
re: Judas Priest "Redeemer Of Souls"
maccc
maccc (wyślij pw), 2014-07-30 23:12:23 | odpowiedz | zgłoś
Ja odnoszę wrażenie, że Redeemer of Souls jest własnie na przeciwnym stylistycznie biegunie w stosunku do Painkillera i ma z nim bardzo mało wspólnego (może oprócz zajebiście kiczowatej okładki, ale to właśnie esencja heavy metalu ;)
Płyta wyraźnie nawiązuje do starych starych nagrań JP, kompozycje są prostsze, Halford śpiewa spokojniej :)
3
Starsze »