zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 20 kwietnia 2024

recenzja: Kokon "Symbioza"

25.01.2006  autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Kokon
Tytuł płyty: "Symbioza"
Utwory: Pod prąd; Pień; Symbioza; Anioł Anty-Romeo; Chleb; Wnyk; A jeśli kłamię?; Kora; Ego; Próchno; Gombro
Wykonawcy: Michał Erward - wokal; Radek Połom - gitara; Michał Bohowicz - instrumenty perkusyjne; Krystian Aszyk - gitara basowa
Premiera: 2005
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Zacznę prosto i konkretnie, żeby później nie było wątpliwości: ta płyta jest znakomita. I to w każdym swoim aspekcie, począwszy od oprawy graficznej (słowa uznania dla autorki Marty Ostrowskiej), przez ambitną i inteligentną koncepcję albumu, aż po samą muzykę. Wszystkie te elementy niezwykle zgrabnie połączone są w jedną całość, co w efekcie po prostu rozbija na kawałki...

Nie będę tu wnikał w samą genezę powstania albumu, gdyż te aspekty (i inne) są opisane na stronie zespołu, którą zdecydowanie warto odwiedzić (www.1jestkokon.com). Powiem tylko, że inspiracją są dzieła i filozofia naszego wielkiego klasyka, Witolda Gombrowicza. Swoje spojrzenie na jego twórczość zespół przelał na teksty jednastu numerów, a następnie obudował rockowo-metalowym brzmieniem. Jeśli chodzi o skojarzenia, to ze względu na bardzo ciekawe teksty i ogólny mrok unoszący się nad muzyką, kołatała się w mojej głowie Coma, ale jest to tylko ogólny punkt odniesienia. Kokon gra bowiem bardziej rytmicznie, zadziornie i agresywnie, a przy tym nie stroni od bardziej nowoczesnych środków wyrazu (scratche czy chwilami zahaczające o nu-tone riffy). Muzyka jest spójna, przemyślana i dobrze zaaranżowana: gdy trzeba przyspiesza, gdy trzeba zwalnia, od agresywności sprytnie przechodzi do melodyjnych refrenów. Dużą rolę odgrywa bas, który nie jest tu tylko "niesłyszalnym dodatkiem", ale instrumentem brzmiącym świetnie i na prawach równych perkusji i gitarze. Cała trójka instrumentalistów kapitalnie się uzupełnia, a urozmaicony, mocny i energetyczny wokal Michała Erwarda momentalnie przykuwa uwagę. Efekt jest taki, że od otwierającego płytę dynamicznego "Pod prąd", przez nieco przybrudzone "Pień" z chwytliwym refrenem, zadziorne "Anioł-Anty-Romeo", ostre "Chleb", agresywne "Ego", aż po rozbudowane "Próchno" z powalającymi dziecięcymi chórkami w końcowej części i wyciszone "Gombro" album po prostu kładzie na łopatki.

Po Comie i Riverside, Kokon jest następną polską kapelą, która zbiła mnie z nóg. I mam nadzieję, że im również uda się przebić pod względem popularności do muzycznej pierwszej ligi. Tego Wam życzę, Kokonie! ;)

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Kokon "Symbioza"
Canavar (gość, IP: 109.231.63.*), 2016-12-02 00:18:28 | odpowiedz | zgłoś
Jednak Kokonowi się nie udało, już dawno nie istnieją. Ale muzyka została i po tych 10 latach nadal świetnie się broni. Jestem szczęśliwym posiadaczem płyty i często do niej wracam. Muzyka, teksty, wokal - wszystko prześwietne!