zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 27 kwietnia 2024

recenzja: Lost Soul "Immerse In Infinity"

3.11.2009  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Lost Soul
Tytuł płyty: "Immerse In Infinity"
Utwory: Revival; Personal Universe; ...If The Dead Can Speak; 216; One Step Too Far; Breath of Nibiru; Divine Project; Simulation
Wykonawcy: Jacek Grecki - wokal; Damian "Czajnik" Czajkowski - gitara basowa; Krzysztof Szałkowski - instrumenty perkusyjne; Dominik "Domin" Prykiel - gitara
Wydawcy: Witching Hour
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Nie będę owijał w bawełnę, doczekaliśmy się w końcu najpoważniejszego kandydata do metalowego krążka roku 2009. Specjalnie piszę metalowego, nie deathmetalowego, nie heavymetalowego czy jeszcze jakiegoś innego, mieszczącego się w ramach przepastnego wora pod nazwą "metal". Niewielu mogło się tego spodziewać - Lost Soul wracają z interdyscyplinarną wręcz muzyką, której wyznacznikiem i celem ogólnym być może jest "śmierć - granie". To, co jednak tym razem udało się zmieścić Jackowi Greckiemu i kolegom w obrębie tej pozornie skostniałej stylistyki, przyprawia o zawrót głowy.

Na początek gorzkie żale przybywajcie, bo pojęcia nie mam, czemu kariera tego zespołu toczyła się w tak ślimaczym tempie. Nie chodzi o częstotliwość wydawania nowych krążków, bo od fenomenalnego według mnie debiutu "Scream Of The Mourning Star" regularnie wydawali co dwa lata. Bardziej chodzi o popularność tego zespołu. Docenienie ze strony dystrybutorów i magnatów metalowego świata wydawniczego, czy choćby zwyczajnej publiki zdecydowanie nie współgrały z potencjałem kapeli. Mam wrażenie, że to z tego smutnego i niepojętego do dziś powodu po wydaniu rewelacyjnych "Ubermensch: Death Of God" i "Chaostream" zespół zamilknął na długie prawie 5 lat. No, ale nic, ważne że lider zespołu jakimś cudem z pomocą nowych ludzi reanimował projekt "Straconej Duszy". Nie byłoby to pewnie sensacją samą w sobie, ale przy okazji skomponował materiał, który nie urwie dupy chyba tylko ludziom, którzy jej nie posiadają. Wprawdzie nie znam się na filozofii ani nie jestem astronautą, ale tytuł krążka i pierwsze spojrzenie na okładkę skojarzyło mi się z kosmosem. I faktycznie lustrując koncept "Immerse In Infinity", a potem dając się poderwać dźwiękom klimatycznego intro "Revival" czy też następującego po nim "Personal Universe", biedny słuchacz może się poczuć jak wessany w czarną dziurę. Wszystko wokół zaczyna wirować, a mnogość zmian zagrywek, riffów i melodii zwyczajnie wydzierają z człowieka materię niczym silnik rakietowy. Mordercza precyzja zagrywek, ultra szybkie bicia, bulgot basu, solówki i wokal generowane przez team: Grecki - Szalkowski - Czajkowski - Prykiel, to jest już zdecydowanie nie tylko solidny, polski, ale i planetarny poziom.

Jednak wspomniane wyszkolenie i brutalka same w sobie nie decydują o genialności tego materiału, ważniejsze są rozwiązania kompozycyjne. Mimo deathmetalowego instynktu przypierdalania okutym buciorem, Lost Soul nie boi się kombinować, wypływając na o wiele szersze wody muzyczne. Pierwsza sprawa - wspaniałe, klasycznie rozbudowane solówki, które Jacek prezentował na YouTube już chyba w maju tego roku. To nie jakieś przypitolenie na tremolo, "przeciągajka" i tyle. To, co słyszę na "Immerse In Infinity", przywodzi na myśl najlepsze momenty kolosów gitary w typie Chucka Schuldinera czy Paula Masvidala. Druga rzecz to przypinanie do death metalu różnych inspiracji: a to odlotowa cynicowa melodyjka ("Brath Of Nibiru"), a to hardcore'owy wręcz rytm i skandowanie. Eklektyzm i wyobraźnia tkwiąca w takich - nie zawaham się użyć tego stwierdzenia - szlagierach, jak "216" czy "...If The Dead Can Speak" zwyczajnie porażają, może w inny sposób niż "Brath Of Nibru", ale podpięte do masakrycznego natężenia efekt dają ten sam - paraliż michy i zgon ciała.

Na koniec trochę o produkcji, w tym przypadku adekwatnej do zawartości. Maksymalnie selektywna, ale przy tym niezmiernie potężna, tj. taka, jaką lubię najbardziej. Co z tego, kiedy coś jest mega selektywne, ale przy okazji suche, jak klata Paris Hilton? Co z tego, że wszystko waży, ile trzeba, skoro poszczególne zagrywki trudno poodlepiać uchem od siebie? Lost Soul wraz z Kołodziejczykiem, Grabowskim i Wiesławskimi ukręcili wspólnymi siłami takiego bata, który nie tylko tnie jak żyleta, lecz przy okazji miażdży szkielet. W końcu spokojnie można oddać się rozkładaniu tej muzyki na czynniki pierwsze, łowić zagrywki i przejścia, a przy okazji machać banią w najlepsze. "Czapy z głów i na kolana chamy", chciałoby się rzec. Jeżeli ten, w zasadzie mimo swej złożoności słuchający się sam, materiał nie poniesie Lost Soul na swoich skrzydłach, to już nie wiem, co może to zrobić. Wielkie gratulacje (po raz kolejny w tym roku) dla Witching Hour Prod. Znowu świetne wydawnictwo.

"Immerse In Infinity" to póki co płyta roku. Czy Nile zdoła przebić naszych? Z całym szacunkiem dla Karla Sandersa, mam nadzieję, że nie.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Granie dla grania
Letthere (gość, IP: 83.4.65.*), 2009-11-05 08:23:59 | odpowiedz | zgłoś
Hehe, szczególnie, że to Behemothowi zdarzyło się zerżnąć coś od Lost Soul. Posłuchajcie sobie początku The Hidden Law (LS'2005) a potem Ov Fire and the Void (B'2009).

A sama płyta? Zasłużone 10/10!
Dusze w góre
Goźć (gość, IP: 80.239.242.*), 2009-11-03 16:03:49 | odpowiedz | zgłoś
Jeśli ta płyta jest tak dobra, jak ją opisuje recka, zresztą też ok to kupuje, mam 2 krążki duszyczek na półce, to będzíe i trzecia, gratuluje recki i płyty
Zawiedziony
gyf (gość, IP: 78.8.50.*), 2009-11-03 16:01:12 | odpowiedz | zgłoś
Zupełnie nie podeszła mi ta płyta. Być może przez te wszystkie reklamy i opinie zachwalające ten materiał.
Zgadza się, że jest to cholernie intensywny i mocny materiał, tylko kto przy zdrowych zmysłach nagrywa blisko godzinny album z taka muzyką. 40 minut spokojnie by wystarczyło, a tak 'Immerse...' staje się nużący.

Death metalową płytą roku dla mnie wciąż pozostaje Masachist - 'Death March Fury'.
re: Zawiedziony
matrid
matrid (wyślij pw), 2009-11-04 08:59:06 | odpowiedz | zgłoś
Stary rozumiem, ze to Twoja opinia, ale dla mnie ta prawie godzina to malo... album mam momenty, ktore daja "odpoczac" i to jest moim zdaniem jego dodatkowa sila. Na pewno gdyby albumy typu "death march fury" czy "praise the beast" Azarath trwaly tyle co ta plytka Lost Soul byloby to lekka przeginka. No ale tak jak pisalem kazdy moze miec swoja opinie, ta jest moja:-)
re: Zawiedziony
gyf (gość, IP: 87.105.66.*), 2009-11-04 16:19:29 | odpowiedz | zgłoś
Zgadza się, zgadza! Gdyby "Death March Fury" trwał tyle co "Immerse..." też bym marudził prawdopodobnie;) Cóż, może po którymś tam przesłuchaniu zaczęłoby mi coś "dagać", ale muszę się do tego kolejnego przesłuchania zmusić...

Tak, czy inaczej, fajnie, że możemy podyskutować na poziomie i życzę Ci kolejnych mocnych wrażeń związanych z muzyką Lost Soul :)

Pozdrawiam!
re: Zawiedziony
lostson (gość, IP: 83.5.209.*), 2009-11-08 00:24:13 | odpowiedz | zgłoś
Zawiedziony - w/g mnie jesteś absoltnie głuchy pisząc bzdury o LS - Immerse In Infinity. Przypomniało mi się, jak ca. 17 lat temu "redaktor" MH ocenił płytę Deicide - Legion: "grają jakby się nawzajem nie słyszeli" lolz.
4
Starsze »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (422 głosy):

 
 
80%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Behemoth "Evangelion"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Slayer "World Painted Blood"
- autor: Megakruk

Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk

Nile "Those Whom the Gods Detest"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!