zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 24 kwietnia 2024

recenzja: Mad Season "Above"

27.03.2006  autor: Krzysztof "Jezus" Bronowski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Mad Season
Tytuł płyty: "Above"
Utwory: Wake Up; X-Ray Mind; River of Deceit; I'm Above; Artificial Red; Lifeless Dead; I Don't Know Anything; Long Gone Day; November Hotel; All Alone
Wykonawcy: Layne Staley - wokal, gitara; Mike McCready - gitara; John Baker Saunders - gitara basowa; Barrett Martin - instrumenty perkusyjne; Mark Lanegan - wokal; Nalgas Sin Carne - saksofon
Premiera: 1995
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

W 1995 roku, gdy era muzyki grunge chyliła się ku końcowi, członkowie trzech wielkich zespołów tego gatunku, na skutek luźnego jam session, sformowali zupełnie nową grupę, której jedyny album uznać można za szczytowe dzieło tej epoki. Nie uświadczymy na nim mocnych riffów w stylu Alice in Chains, muzycznie bardziej daje się słyszeć charakterystyczny styl gry Mike'a McCready'ego, chociaż muzyka jest zdecydowanie bardziej stonowana, a śpiew Layne'a Staleya wręcz hipnotyzuje i nakłania do dalszego słuchania.

Już od pierwszych dźwięków możemy się przekonać, iż muzycznie jest to projekt zupełnie różny od któregokolwiek z macierzystych zespołów jego członków. Na omawianym albumie do głosu doszły bluesowe i tradycyjnie rockowe fascynacje muzyków. Utwory takie jak "Wake Up", "River of Deceit", czy też "Artificial Red", są popisem pięknych bluesowych melodii, wprowadzających nas we wspaniały błogostan, a piosenki przez długi czas nie dają o sobie zapomnieć. Zdecydowanie jest to album, którego najlepiej słucha się w długie, leniwe, letnie dni. Skojarzenie to podałem nie bez przyczyny. Utwór "Long Gone Day" jest bezsprzecznie najlepszym numerem na płycie, instrumentarium poszerzono o dźwięki saksofonu, który wprost idealnie tu pasuje, a dodatkowo u boku Staleya śpiewa Mark Lanegan ze Screaming Trees. Grzechem również byłoby nie wspomnieć o "I'm Above", który nasuwa skojarzenia z początkami muzyki rockowej. Im dalej w głąb płyty, tym muzyczna ekspresja muzyków postępuje, aż dochodzimy do "November Hotel", który z powolnej, wręcz prowadzającej w trans melodii przechodzi w utwór sprawiający wrażenie jakby miał zaraz rozlecieć się w kakofonicznym jazgocie. Lecz nic nie jest tu przypadkowe, wszystko jest głęboko przemyślane. Utwór następnie gładko przechodzi w "All Alone", aż można się nie zorientować ze to dwa oddzielne numery.

Nie ma na tej płycie utworu słabego, nie ma również takiego, który pozostawiałby niewykorzystane możliwości. Jedynie "I Don't Know Anything" zdaje się nie pasować do całości, mam podstawy podejrzewać ze został on, w większości, jeśli nie cały, skomponowany przez Staleya, który w swojej karierze w Alice in Chains kilka razy pokazał swoje umiejętności budowania bardzo prostych i wpadających w ucho utworów. Za definicję Mad Season można natomiast uznać fragment słów do "Long Gone Day": "Everyday each time the place was saved/The music that we made/The wind has carried all of that away". Moim skromnym zdaniem powinno być to motto dla każdej kapeli, która bierze się za granie rock and rolla.

Album do dziś mimo upływającego czasu, nie nudzi mi się, wręcz przeciwnie - wciąż odnajduję w nim coś nowego, co powoduje, że nadal do niego wracam. Toteż zasługuje on w moich oczach na najwyższą możliwą ocenę. Szkoda jedynie, że tak świetnie zapowiadający się początek formacji nie doczekał się ciągu dalszego. W 1999 roku, tuż przed ukończeniem drugiego albumu, zmarł basista John Baker Saunders, natomiast trzy lata później, na skutek przedawkowania narkotyków, wokalista Layne Staley.

Komentarze
Dodaj komentarz »
10/10 !!!!!
winterrrrr (gość, IP: 95.49.168.*), 2010-09-30 18:13:28 | odpowiedz | zgłoś
zgadzam sie.. dla mnie też osobiście jedna z najważniejszych płyt tamtych czasów, też najpierw kupiłem kasete niedługo po premierze, tylko wtedy.. jakoś mi sie nie podobało to, album wydawał mi sie zbyt.. senny:/ tak naprawde ''above'' na dobre odkryłem z 5 lat temu i do dzisiaj bardzo często po nią siegam, czego nie moge powiedzieć np. o ''nevermind'', ''dirt'' lub ''ten'' które zwyczajnie teraz mi juz nie podchodzą (choć to oczywiście tez wspaniałe płyty) a co do mad season: ciągle mam dreszcze słuchając tej muzy, absolutnie genialny krążek!!!
wyśmienita płyta
Amig (gość, IP: 83.29.221.*), 2009-09-10 21:10:17 | odpowiedz | zgłoś
Niedawno odnalazłem kasetę z nagraniami tego zespołu, jedno przesłuchanie wystarczyło by przywołać wszystkie wspomnienia i emocje z przed 14-tu lat, które towarzyszyły słuchaniu tego albumu.
Płyta nadal hipnotyzuje, porywa, wywołuje dreszcze, smakuje wręcz wybornie...
Dla mnie osobiście to chyba jedna z najważniejszych płyt tamtych czasów
Piękno w czystej postaci.
MusicFan (gość, IP: 83.23.199.*), 2009-09-06 15:02:56 | odpowiedz | zgłoś
Kupiłem tą płytę, wtedy jeszcze na kasecie zaraz po ukazaniu.Towarzyszyła mi przez setki
wieczorów, aż łzy cisnęły się do oczu.Niesamowity, wzniosły nastrój.Niedościgniony ideał.Nadal wywołuje u mnie silne emocje.
Ta płyta to odrutka na ten cały dzisiejszy
mad chains (gość, IP: 212.76.37.*), 2009-03-16 20:08:56 | odpowiedz | zgłoś
muzyczny syf wylewający się z mediów.
Szkoda, że Layne Staley odszedł tak wcześnie... RIP Layne
mam z tą płytą problem
drs (gość, IP: 83.238.68.*), 2008-11-05 16:20:15 | odpowiedz | zgłoś
... nie mogę jej całej przesłuchać, gdy tylko pierwszy kawałek "Wake Up" dobiega końca nie mogę się powstrzymać i włączam go od początku ... i tak cały czas :)
Ta płyta po prostu hipnotyzuje/
Tak
popushi (gość, IP: 83.26.168.*), 2008-09-25 12:54:13 | odpowiedz | zgłoś
Tak tak tak po prostu... Oj Jezusie opisales, raczej wyjales mi slowa z glowy. Płyta genialna zapiera dech wprowadza w stan upojenia duchowego odlotu jak po narkotykach chce jej sie jeszcze wiecej i wiecej ...
;)
nika_MO (gość, IP: 79.139.42.*), 2008-07-30 20:37:19 | odpowiedz | zgłoś
Creamy Boy dziekuje za pozdrowienia
fajna...
Creamy Boy (gość, IP: 79.139.42.*), 2008-06-03 20:37:04 | odpowiedz | zgłoś
spodobała mi sie ta płytka:) nawet widziałem okładkę u kogoś w sypialni...jako obraz..pozdrawiam tą osóbkę :)
cosmos
nika_MO (gość, IP: 79.139.42.*), 2008-05-28 18:37:38 | odpowiedz | zgłoś
uwielbiam tą płytę....
ta płyta miażdży!!!
derfidel (gość, IP: 213.158.196.*), 2008-03-08 15:29:05 | odpowiedz | zgłoś
to jest nieludzkie granie. niesamowite. nikt tak nie grał. na równi stawiam z tą melancholijną płytą, ostrzejszą helmet-betty. rewelacja!!!