zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: Megadeth "Cryptic Writings"

22.05.1999  autor: Szymon Majewski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Megadeth
Tytuł płyty: "Cryptic Writings"
Utwory: Trust; Almost Honest; Use The Man; Mastermind; The Disintegrators; I'll Fet Even; Sin; A Secret Place; Have Cool, Will Travel; She-Wolf; Vortex; FFF
Wykonawcy: Dave Mustaine; Marty Friedman; David Ellefson; Nick Menza
Wydawcy: Capitol Records Inc.
Premiera: 1997
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Wkładając do odtwarzacza siódmą z koleji płytę zespołu światowego formatu, spodziewamy się, bądź mamy nadzieje, że usłyszymy coś jeszcze wspanialszego od poprzednich dokonań owego zespołu.

W przypadku "Cryptic Writings" to, co słyszymy, jest czymś wspaniałym, ale zarazem czymś innym.

Płytę rozpoczyna pałker Nick Menza, potem słychać sekcję smyczkową, wjeżdżającem razem z bassem i ostry metalowy zryw zupełnie nie zapowiadający rewolucji brzmieniowej w dalszej części płyty, szczególnie biorąc pod uwagę to, iż kolejny utwór "Almost Honest" został zbudowany według takiego samego przepisu, jak cociażby największe przeboje Megadeth "Symphony Of Destruction" lub "Angry Again", czyli urywany riff gittarowy, motoryczny bass i prosty rytm perkusji, i "aż do bólu" melodyjny refren. Natomiast "Use The Man" ukazuje zupełnie nowe oblicze Megadeth. Utwór rozpoczyna fragment piosenki "Needles & Pins" grupy The Searchers, potem mogłoby się zdawać, że mamy doczynienia z pierwszą balladą w karierze Megadeth, lecz nic bardziej mylnego - jak na razie czwórka z Phoenix nie nagrała żadnego utworu, który można było nazwać balladą i to się nie zmieniło na "Cryptic Writings", chociaż możnaby się kłócić na ten temat, słuchając "A Secret Place", jeden z lepszych wałków na płycie, przepiękny orientalny riff i zajebisty text oraz typowa Friedmanowska solóweczka.

Pozostałe utwory to zabawa różnymi stylami gr(z)ania, w których to zawsze można doszukać się thrashowych korzeni. Płytę zamyka punkowy wałek "FFF". Na pewno ten, kto nabędzie tę płyte nie będzie żałował, ponieważ można na niej znaleźć pierwiastki, które najbardziej lubimy w Megadeth tzn. fantastyczne riffy, solidna praca sekcji, solówki Friedmana, agresja i Dave Mustaine, żeby nie wymieniać jego zasług jako wokalista, kompozytor, gitarzysta rytmiczny, autor textów i wielu innych zalet.

Podsumowując. Płyty Megadeth można porównać do wódki, są wspaniałe, ale trudne do przełknięcia za pierwszymi razami.

Komentarze
Dodaj komentarz »