zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: Pink Floyd "The Wall"

23.02.1999  autor: Przemysław Semik
okładka płyty
Nazwa zespołu: Pink Floyd
Tytuł płyty: "The Wall"
Utwory: In The Flesh?; The Thin Ice; Another Brick In The Wall - Part 1; The Happiest Days Of Our Lives; Another Brick In The Wall - Part 2; Mother; Goodbye Blue Sky; Empty Spaces; Young Lust; One Of My Turns; Don't Leave Me Now; Another Brick In The Wall - Part 3; Goodbye Cruel World; Hey You; Is There Anybody Out There; Nobody Home; Vera; Bring The Boys Back Home; Comfortably Numb; The Show Must Go On; In The Flesh; Run Like Hell; Waiting For The Worms; Stop; The Trial; Outside The Wall
Wydawcy: EMI Records
Premiera: 1979
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

16 XI 1979 ukazał się na rynku singiel "Another Brick In The Wall - Part 2 / One Of My Turns". Był to pierwszy od 11 lat oficjalny singiel Pink Floyd. W ciągu 5 dni w samej Anglii kupiło go 340 000 osób. Pilotował on największe (po "The Dark Side Of The Moon") dzieło tego zespołu - "The Wall". Nowy album ukazał się 30 XI 1979 i niemal natychmiast osiągnął 1 miejsce na listach przebojów po obu stronach atlantyku. Do dziś osiągnął nakład grubo ponad 20 milionów egzemplarzy, ustępując jedynie "The Dark Side Of The Moon". Pamiętajmy, że w 1999 roku mija 20 lat od premiery płyty.

Wszystkie teksty na płycie są autorstwa Watersa, ale na szczęście nie zdominowały one muzyki (skomponowanej wspólnie przez Gilmoura, Watersa i Ezrina), która do dziś nie straciła nic na swojej atrakcyjności. W 1980 roku płytę ogłoszono najlepiej technicznie nagranym albumem wszechczasów. Sama muzyka niewiele przypomina wcześniejsze dokonania zespołu. Coś ze stylu wypracowanego przez lata słyszymy w "Mother", "Young Lust", "Goodbye Blue Sky" i przede wszystkim w "Comfortably Numb". Reszta płyty to wynik skrupulatnych zabiegów współproducenta płyty - Boba Ezrina. Zabiegi te sprawiły, że "The Wall" brzmi inaczej, głównie za sprawą bogatych aranżacji orkiestrowych. Głównym tematem albumu jest odosobnienie jednostki we współczesnym społeczeństwie, pokazane na przykładzie muzyka rockowego o imieniu Pink. Mur jest symbolem izolacji. To wypowiedź samotnego artysty, osoby bardziej wrażliwej i tym samym bardziej niż inni narażonej na ciosy. "Zapewnienia rodziców o miłości, ciepło morskiej wody, błękit nieba... złudzenie bezpieczeństwa... nietrudno ukryć przed dzieckiem, które wierzy jeszcze i ufa, prawdę o życiu - niezdarnym stąpaniu po kruchym lodzie. Bolesne rany jakich los nikomu przecież nie szczędzi, prędzej czy później zmuszą jednak do odrzucenia fałszywych wyobrażeń". Wszystkie utwory są ułożone tak, że opisują kolejno etapy z życia bohatera: narodziny, dzieciństwo, czasy szkolne, małżeństwo i związane z nim problemy, chwile załamania i czas nadziei. Waters pisząc historię Pinka, wierzył, że słuchacze zrozumieją przesłanie i pomogą mu zburzyć "mur alienacji" między zespołem, a jego publicznością. Nie pomyślał jednak o murze nieporozumień i konfliktów, jaki istniał pomiędzy nim, a pozostałymi członkami Pink Floyd. Nieporozumienia te spowodowały odejście na 6 lat Ricka Wrighta z zespołu.

"The Wall" trzeba poznać. Osobiście słucham tego albumu od 8 lat i nie wyobrażam sobie jego braku w mojej płytotece. To wspaniałe podsumowanie tego, co wydarzyło się w muzyce lat 70-tych. Zamknął on pewną dekadę w historii rozwoju rocka. Zamknął ją bardzo efektownie, w stylu który mógł być wyłącznie dziełem grupy Pink Floyd.

Komentarze
Dodaj komentarz »
a
xxzz (gość, IP: 80.50.235.*), 2009-12-28 11:36:52 | odpowiedz | zgłoś
A ja z kolei zgadzam się z gomezem, moim zdaniem jest to jedna ze słabszych płyt floydów i nie ma to nic wspólnego z "dorastaniem". Słucham tej kapeli już wiele lat i moim ulubionym albumem jest Meddle. Z późniejszego etapu ich działalności zdecydowanie wyżej stawiam Dark Side i Animals.
The Wall
MJM (gość, IP: 83.4.18.*), 2009-12-27 18:25:02 | odpowiedz | zgłoś
Bezdyskusyjnie objaw geniuszu. Poprzednik czepia się braku "dobrej muzyki" a za dużo innych dźwięków: telefonów, odgłosów itd. Ten album trzeba potrafić zrozumieć, bo w nim nie chodzi tyle o muzykę (która i tak jest genialna jak zawsze u Pink Floyd) ile o przekaz i przedstawienie ludzkiej chorej psychiki; pomysł tego albumu jest sam w sobie genialny. Mi ten album przyznam się za pierwszym razem po przesłuchaniu go w całości wydał się ... dziwny. Ale dorosłem do niego, tego samego życzę poprzednikowi komentującemu. Płyta 11/10. Pozdrawiam
re: The Wall
gomez (gość, IP: 195.74.48.*), 2009-12-28 18:08:33 | odpowiedz | zgłoś
Pomysł jest rzeczywiście genialny, ale wykonanie średnie... Dziękuję za życzenia, ale są zbędne. Zastanawia mnie tylko jedno - jeżeli do "Ściany" dorastałeś trochę czasu (co wnioskuję z komentarza) to ile zajęłoby Ci "dorastanie" do bardziej skomplikowanych (o wiele bardziej) płyt progresywnego rocka, takich jak np. "Close To The Edge" Yesów, "Lizard" Crimsonów, czy płyt Genesis. Tak czy inaczej mnie osobiście "Ściana", podobnie jak parę innych bardzo mocno przereklamowanych płyt rockowych, po prostu do gustu nie przypadła. Za mało Floydowska. Dałbym jej 9/10 tylko gdyby skrócono ją o 20, 25 minut. W porównaniu do wcześniejszych albumów - zbyt rozwleczona i (powtarzam się) przegadana. Pozdrawiam. P.S. Film oglądałem trzy razy.
Oto jeden z najbardziej przegadanych albumów w historii rocka
gomez (gość, IP: 195.74.48.*), 2009-12-27 00:51:10 | odpowiedz | zgłoś
Najmniej "muzyczna" płyta w dyskografii Pink Floyd. Wypełniają ją zamiast genialnych nut odgłosy telefonów, wybuchy, rozmowy itp. Rozumiem, że stosowanie dźwięków pozamuzycznych to ważny element u Floydów, ale tutaj wyraźnie przesadzili. Ponad połowa kawałków na płycie jest zbędna (gdy zaczyna się świetny motyw muzyczny, utwór... kończy się). Pink Floyd to tutaj nie Pink Floyd. Jeden ze słabszych albumów tejże formacji. 6/10. P.S. Polecam Amused To Death - Rogera Watersa - tak powinna brzmiec "Ściana".
Hey You!
nw79 (gość, IP: 83.5.240.*), 2009-11-30 17:33:16 | odpowiedz | zgłoś
Absolutna Klasyka!!! Jeden z najlepszych albumów w historii rocka!
A tutaj ocena 9/10??? Że tak powiem, ale o co tu chodzi.. Panie i Panowie, dzisiaj 30 rocznica, po prostu ta płytka się nigdy nie zestarzeje, ma już trzy dychy (tak jak i ja :p) można jej słuchać i słuchać jeszcze przez następne lata i wciąż świetnie brzmi.
2
Starsze »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (761 głosów):

 
 
83%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki

Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot

Led Zeppelin "II"
- autor: Kajetan Pawełczyk

Iron Maiden "Brave New World"
- autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
- autor: piolo
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Piotr Legieć
- autor: Rafał "Negrin" Lisowski
- autor: Marcin Bochenek

Dead Can Dance "Within The Realm Of Dying Sun"
- autor: Lambert

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Czy Twój komputer jest szybki?