zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

recenzja: Acid Drinkers "Fishdick Zwei - The Dick Is Rising Again"

7.09.2010  autor: Tomasz Pastuch
okładka płyty
Nazwa zespołu: Acid Drinkers
Tytuł płyty: "Fishdick Zwei - The Dick Is Rising Again"
Utwory: Ring of Fire; Hit the Road Jack; Losfer Words (Big 'Orra); Love Shack; New York, New York; Bring It On Home; Hot Stuff; Et si tu n'existais pas; 2000 Man; Bad Reputation; Seasons in the Abyss; Blood Sugar Sex Magic; Nothing Else Matters; Detroit Rock City; Make No Mistake; Fluff
Wykonawcy: Titus - wokal, gitara basowa; Popcorn - gitara, wokal; Ślimak - instrumenty perkusyjne, wokal; Jankiel - gitara
Wydawcy: Mystic Production
Premiera: 2.09.2010
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

W przypadku tego wydawnictwa naprawdę nie sposób uniknąć porównań z tribute albumem "Fishdick", nagranym przez Acid Drinkers szesnaście lat temu. O ile na poprzednim wydawnictwie szanowne Kwasożłopy próbowali "robienie jaj" ograniczyć do minimum, o tyle teraz - mówiąc potocznie - pojechali po całości.

Bo jak inaczej można nazwać "Season In the Abyss" nagraną w konwencji country? Albo "Nothing Else Matters" w stylistyce, do jakiej nas przyzwyczaił Czesław Mozil? Fajnie, że się pojawiają też poważne interpretacje kompozycji zespołów, które nie tylko dla Acidów były wielką inspiracją: "Bad Reputation" Thin Lizzy, instumentalny "Fluff" Sabbathów czy "2000 Man" The Rolling Stones, wykonywany też przez Kiss. Szkoda, że utwór przebierańców w makijażach - "Detroit Rock City" - jest tu tylko kilkudziesięciosekundowym przerywnikiem. Tak, jak "Big 'Orra" Iron Maiden. Ciekawie, stonerowo brzmi "Bring It On Home" czy "Hot Stuff". Szczególnie w tym drugim utworze godne uwagi są solówki gitarowe. Wcale tu nie słychać, że 30 lat temu kawałek ten królował na dyskotekowych parkietach.

Minus z kolei należy się za "Hit The Road Jack", "New York, New York" i "Et si tu n'existais pas". W tym ostatnim zastanawiałem się, czy to jeszcze autorzy takich ciosów muzycznych, jak "State Of Mind Report" i "Infernal Connection", czy może Jerzy Połomski po długotrwałym detoksie podczas odwiedzin Ireny Santor w sanatorium. Żarty żartami, ale nie gustuję w tego rodzaju dowcipach.

Z drugiej strony nie ma co rozpaczać i przesadnie się czepiać. Każdy, kto się zetknął z twórczością Titusa i spółki, wie że nie do wszystkiego podchodzą poważnie. Pod kątem aranżacji też nie mamy prawa stawiać jakichkolwiek zarzutów. Mariaż instrumentów dętych, smyczkowych i grzmiących Gibsonów Flying-V wypadł tu znakomicie. Liczba gości zaproszonych do studia również jest imponująca. Dowodem na to niech będzie "Make No Mistake" Keitha Richardsa, zaśpiewany przez Popcorna, oraz "Blood Sugar Sex Magic" Red Hot Chili Pepers.

Pomimo pewnych wątpliwości, jakie budzi we mnie ten muzyczny żart, nadal daję Acid Drinkers duży kredyt zaufania i oczekuję z niecierpliwością wydawnictw na miarę "High Proof Cosmic Milk", "Acidofilia" czy "Rock Is Not Enough...". A jeśli ich twórczości będą towarzyszyć takie kwiatki, jak teledysk "Love Shack", mogą brać na warsztat nawet muzykę Pugaczowej i Połomskiego.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Akurat jest chyba odwrotnie.
Zeitgeist
Zeitgeist (wyślij pw), 2010-09-09 10:27:31 | odpowiedz | zgłoś
Akurat tak się składa że "Hit The Road Jack", "New York, New York" i "Et si tu n'existais pas" oraz "Nothing Else Matters" to najlepsze utwory na tej płycie.W oryginałach brzmią tak że wyprzedzają całe Acid Drinkers o lata świetlne - natomiast plus dla zespołu, że nie bał się za nie zabrać niezależnie od efektu końcowego.
Co do Jerzego Połomskiego oraz Ireny Santor to proponowałbym najpierw zapoznać się z twórczością chociażby Pani Ireny żeby się przekonać że Acid Drinkers to mogą jej najwyżej buty czyścić (i to wszyscy naraz) - tylko trzeba najpierw wychylić trochę głowę ponad metalowy grajdołek.
Swoją drogą to szkoda że na płycie nie ma żadnego polskiego utworu. Takie "Już nie ma dzikich plaż" to też mogłoby być wyzwanie ale przecież wiadomo nie od dziś że Acid Drinkers liczy na zrobienie kariery na Zachodzie i to już ładnych 20 lat (nawet konferansjerka jest po angielsku), więc był to pewnie krok jak najbardziej przemyślany.
Acid Drinkiers
Lord Belial (gość, IP: 83.17.84.*), 2010-09-09 09:57:53 | odpowiedz | zgłoś
Ja bym dał tej płycie też 7. Plusy to Ring of fire trashowe, Bad Reputation, Blodd Sugar Sex Magic, 2000 Man, Bring it Home, Make No Mistake do Love shack sie w sumie pzrekonałem. Co do reszty to roznie, pisoenka francuska w wykonaniu Slimaka - jets ok - slayer i metallica porazka - szczegolnie nie lezy mi maniera wokalna Czesława - ale powiedzmy ze to zart. Brakuje na maksa Detroit Rock City w pełnej wersji - Brzemniewo i produkcyjnie płyta niezła . Ogolnie spoko. Co do wypowiedzi recenzta ze czeka na plyty pokroju high proof itd - zostawie bez komentarza
dick
dystymiaa
dystymiaa (wyślij pw), 2010-09-08 22:11:08 | odpowiedz | zgłoś
oh no! bruno. minus za new york new york? ;o
...
men (gość, IP: 83.22.144.*), 2010-09-07 23:07:25 | odpowiedz | zgłoś
Minus za "Hit The Road Jack"???? To myśmy chyba innej płyty słuchali. Ten kawałek jest najlepszym na całej płycie. Zagrany z prawdziwym czadem i wykopem, a do tego ostry i mocny. Buja aż miło, a oto chodzi!
re: ...
arturooo3 (wyślij pw), 2010-09-08 07:59:23 | odpowiedz | zgłoś
Dokładnie. Hit the Road Jack & Love Shack chyba są najlepsze... Nothing i Seasons mnie zwaliły z nóg.. negatywnie..
recenzja kicha
fandobrejmuzy (gość, IP: 92.55.206.*), 2010-09-07 22:45:46 | odpowiedz | zgłoś
Płyta jest świetna, jedna z najlepszych Acid od czasu odejścia Litzy, recenzja kiepska, płyty Acidofilia i Rock is not enuff to najsłabsze pozycje Acidów, nudne , schematyczne bez polotu.
re: recenzja kicha
Tomasz Pastuch
Tomasz Pastuch (wyślij pw), 2010-09-08 08:52:24 | odpowiedz | zgłoś
Uwaga! Nie zgadzasz się z autorem recenzji? Uważasz, że ocena płyty jest za wysoka lub za niska? Sądzisz, że jesteś w stanie opisać ten album lepiej? Spróbuj swoich sił, napisz własną recenzję i wyślij do nas!
re: recenzja kicha
Kasta550 (gość, IP: 84.10.44.*), 2010-09-08 16:48:24 | odpowiedz | zgłoś
A z drugiej strony istnieje przecież możliwość komentowania istniejących już recenzji, prawda? Ja również nie zgadzam się z autorem, co nie znaczy, że muszę pisać własną recenzję :)
fishdick
tymtym (gość, IP: 79.162.190.*), 2010-09-07 22:28:01 | odpowiedz | zgłoś
płyta zrobiona dla jaj, kabaret. ale zajebiście się słucha i jeśli ktoś tego nie jest w stanie zrozumieć niech omija tą płytę z daleka. "Love Shack" powala, normalnie ma się ochotę przelecieć tą orgazmową panienkę śpiewającą w tle. Slayer w wersji country? Myślę że Drinkersi po 4 flaszka whisky na łeb wszystko potrafiliby zagrać w wersji country przy czym Kerry King obfajdałby portki ze śmiechu. Czesiek, akordeon i Metallica? To też mogło się wydarzyć tylko tutaj. Reszta standard - jak każdy cover - im dalej od oryginału tym ciekawiej, a w kilku miejscach tego zabrakło! Szkoda!
nie
Honza (gość, IP: 194.177.28.*), 2010-09-07 21:46:02 | odpowiedz | zgłoś
Niestety mi cały ten pomysł z Fishdick 2 od początku się nie podoba, bo tak szczerze mówiąc - po co to komu? Czy nie lepiej skoncentrować się na nowej, normalnej płycie?
3
Starsze »