zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 20 kwietnia 2024

recenzja: Bal Sagoth "Battle Magic"

23.11.1999  autor: Do diabła
okładka płyty
Nazwa zespołu: Bal Sagoth
Tytuł płyty: "Battle Magic"
Utwory: Battle Magic; Naked Steel (The Warrior's Saga); A Tale From The Deep Woods; Return To The Praesidium Of Ys; Crystal Shards; The Dark Liege Of Chaos Is Unleashed At The Ensorcelled Shrine Of Azura-Kai; When Rides The Scion Of The Storms; Blood Slakes The Sand At The Circus Maximus; Thwarted By The Dark (Blade Of The Vampyre Hunter); And Atlantis Falls...
Wykonawcy: Alistar MacLatchy - instrumenty klawiszowe; Leon Forest - gitara basowa; Chris Maudling - gitara, gitara basowa; Jonny Maudling - instrumenty perkusyjne, instrumenty klawiszowe; Byron Roberts - wokal
Wydawcy: Cacophonous Records, Schnozza Music, Mystic Production
Premiera: 1998
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Ciekawą, naprawdę ciekawą muzykę tworzy Bal Sagoth. Jest to coś dla miłośników epickich klimatów fantasy, opowieści o dawnych czasach i bohaterach, bitwach i czarownikach; Bal Sagoth to jednak nie kolejny power metalowy zespół, lecz twór znacznie bardziej złożony i ambitny. Bo muzyka Bal Sagoth to bliżej nieokreślony gatunek metalu w symfonicznej otoczce.

Płyta rozpoczyna się symfonicznym intro - "Battle Magic", w kolejnym utworze, do słyszanych wcześniej instrumentów (niestety wszystkie odgrywane są na keyboardach, ale brzmi to naprawdę nieźle), dołączają klasyczne metalowe elementy. Wszystkie instrumenty komponują się w jedną całość i współgrają ze sobą, keyboardy nie są tylko dodatkiem, a gitary nie są tylko elementem dodającym ciężkości. Muzyka jest złożona, bardzo melodyjna i wspaniale odzwierciedla snutą przez Byrona opowieść. Czasem gitary tworzą melodię wraz z keyboardami, czasem przechodzą w klimaty typowo blackowe, wraz z szybką perkusją, ale keyboardy dodają do tego wyraźną melodię, co daje ciekawy efekt. Dużo jest momentów instrumentalnych, w tym trzy utwory, i są one rozbudowane i niebanalne - właściwie wokal jest tu raczej dodatkiem.

Wokal właśnie prezentuje się dość nietypowo. Normalnego śpiewania jest tu niewiele i jeśli występuje, to jest to blackowy wokal w szybkich partiach utworów. Przez pozostały czas Byron nie śpiewa, za to raczy nas recytacją. Bardzo ładną recytacją, świetnie komponującą się z towarzyszącą jej muzyką. Nie wszystkim się to spodoba (mi prawdę mówiąc na początku się niezbyt podobało, ale szybko zmieniłem zdanie), ale jest ciekawe, nietypowe rozwiązanie.

Podsumowując, to naprawdę dobra płyta, ale przeznaczona do raczej specyficznego grona odbiorców, lubujących się w klimatach fantasy. Innym może się nie spodobać, bo jest wzniosła i nadzwyczaj epicka. Fanom fantasy gorąco polecam.

Komentarze
Dodaj komentarz »