zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 22 października 2025

recenzja: Jeff Beck "Who Else!"

22.10.2025  autor: Krasnal Adamu
okładka płyty
Nazwa zespołu: Jeff Beck
Tytuł płyty: "Who Else!"
Utwory: What Mama Said; Psycho Sam; Brush with the Blues; Blast from the East; Space for the Papa; Angel (Footsteps); THX138; Hip-Notica; Even Odds; Declan; Another Place
Wykonawcy: Jeff Beck - gitara; Jennifer Batten - gitara, syntezator gitarowy; Steve Alexander - instrumenty perkusyjne; Randy Hope-Taylor - gitara basowa; Tony Hymas - instrumenty klawiszowe, dźwięki; Pino Palladino - gitara basowa; Manu Katche - instrumenty perkusyjne; Clive Bell - flet; Bob Loveday - skrzypce; Mark John - gitara akustyczna; Simon Wallace - syntezatory; Jan Hammer - instrumenty klawiszowe, instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Epic Records
Premiera: 16.03.1999
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Na kolejny właściwy album Jeffa Becka fani czekali przez prawie dekadę. Po "Jeff Beck's Guitar Shop" - który i tak firmowany był trzema nazwiskami, nie tylko tytułowego gitarzysty - muzyk na długo skupił się na współpracy z innymi artystami. Koledzy zajmowali w tych konfiguracjach równoważne lub wyższe od niego pozycje. Kooperacje w tym okresie zaowocowały dwoma długograjami, ale nie o najbardziej oczekiwanym przez fanów charakterze: jedną ścieżką dźwiękową do telewizyjnej produkcji i jednym z coverami w stylu rockabilly. Większość przypadków współpracy wyglądała natomiast tak, że gitarzysta na zaproszenie, jako gość nagrywał partie do wskazanych cudzych utworów, m.in. Jona Bon Joviego i Briana Maya. Wreszcie wrócił po prostu jako Jeff Beck, z tytułem podkreślającym solową naturę materiału: "Who Else!".

To, że album jest dziełem samego gitarzysty, sugerują też zdjęcia w książeczce, przedstawiające go w pustej hali oraz z psem na smyczy - nikogo innego. Wbrew tym pozorom ponownie pomogli mu jego starzy koledzy. Przede wszystkim głównym kompozytorem jest tu klawiszowiec Tony Hymas, fanom gitarzysty znany m.in. jako współautor albumów "There & Back" z 1980 r. i wspomnianego "Jeff Beck's Guitar Shop". Na "Who Else!" nie brał udziału w pisaniu tylko utworów "Even Odds" i "Declan". Jeff Beck figuruje za to jako współautor jedynie "What Mama Said", "Brush with the Blues" i "Hip-Notica". Może więc to Tony Hymas odpowiada za wiodący styl "Who Else!". Po raz kolejny długograj Jeffa Becka można w skrócie sklasyfikować jako rock instrumentalny - pewnego rodzaju wokal słychać tylko w "Space for the Papa", w postaci cyklicznego szeptania tytułu - tym razem jednak pod partiami gitary prowadzącej dzieje się coś nowego. Anglik miewał już stosunkowo taneczne kawałki, chociażby na albumie "Flash". Współpracował też z muzykami mniej związanymi z rockiem, bluesem lub jazzem: występował jako gość m.in. w utworach formacji Malcolm McLaren and the Bootzilla Orchestra oraz elektronicznego duetu Moodswings, a z klawiszowcem Jedem Leiberem skomponował ścieżkę dźwiękową do miniserialu "Frankie's House". Na "Who Else!" niespodziewanie posunął się jednak dalej. Zaskakuje już otwierający album utwór "What Mama Said". Chociaż zaledwie po kilkunastu sekundach wchodzi ostra, gęsta partia gitary elektrycznej, to zaraz potem przetworzone dźwięki tego instrumentu, syntetyczny rytm, wsamplowany głos z komedii "Ten szalony, szalony świat" z 1963 r. i inne efekty sprawiają, że nagranie kojarzy się z przebojami święcącego od paru lat sukcesy Apollo Four Forty. Prawie słyszę tu też końcówkę "Narayan" The Prodigy. Porównania do klubowej muzyki tanecznej połowy lat 90. można by jeszcze mnożyć. Nawet spokojny, nastrojowy "Angel (Footsteps)" opiera się na mechanicznie brzmiącym, zapętlonym podkładzie. Często dopiero po kilku minutach od rozpoczęcia utworu można się przekonać, że perkusja to nie automat, tylko naprawdę człowiek przy bębnach i talerzach. Elektronikę szczególnie wyraźnie słychać w gnających śmiało naprzód "Psycho Sam" i "THX138".

Mimo wszystko nowe elementy muzyki Jeffa Becka nie spychają na dalszy plan jego instrumentu ani nie przyczyniają się do lekceważenia zasad kompozycji. Gitara, oprócz licznych solówek, gra też na albumie zapadające w pamięć motywy. Za szczególnie udane uważam dwa. Stosunkowo powolny w "Psycho Sam" korzysta z tego, jak rozpędzony jest już podkład rytmiczny. Melodia motywu z "Blast from the East" brzmi, jak tytuł wskazuje, dość wschodnio i wzmacnia bijącą z głośników energię. Z solówek trafiła się też jedna organowa, w utworze "Hip-Notica", ale mniej uwypuklona, a nagranie kończy się wyciszeniem wkrótce po jej rozpoczęciu. Pod względem kompozycji z chwytliwej prostoty najwyraźniej wybijają się "Blast from the East" i "Space for the Papa". W pierwszym znalazła się mroczna, lekko industrialna wstawka w przedostatniej minucie. W środku drugiego, najdłuższego na albumie, perkusja tymczasowo trochę cichnie, by dać więcej przestrzeni kolejnej świetnej solówce gitarowej, po czym rytm stopniowo staje się mocniejszy, aż w finale podkreśla go też instrument prowadzący.

Na jedenaście utworów 54-minutowego albumu w nurt rocka w jakimś stopniu inspirowanego nowoczesną sceną elektroniczną tak naprawdę wpisuje się tylko około połowy. Najmocniej odstaje "Brush with the Blues". Nomen omen bluesowy kawałek zaczyna się spokojną pracą sekcji rytmicznej i odgłosami publiczności. W trakcie dołączają organy w tle. Przede wszystkim słychać w nim jednak chyba najlepszą na "Who Else!", powoli rozwijającą się - wraz z grą perkusisty - solówkę gitarową. Jeff Beck słabych momentów na długograju nie ma, ale tym popisem świetnie pokazał, że jest do swojego instrumentu stworzony. Mniej wyraźnie od stylistyki stanowiącej potencjalnie, zależnie od gustu, negatywny wyróżnik albumu na tle dotychczasowego dorobku muzyka oddalają się "Blast from the East" i cztery ostatnie kompozycje. Płynący spokojnie "Hip-Notica" odznacza się przede wszystkim niezbyt oczywistym akcentowaniem rytmu. Przypominający lata 80. "Even Odds" napisał współpracujący z Jeffem Beckiem już wielokrotnie Jan Hammer, a zawarty w nagraniu wyrazisty motyw syntezatorowy zaliczam do trzech najlepszych na albumie - obok dwóch gitarowych, wymienionych wcześniej. Aż dziwne, że w całej kompozycji wykonawcy wykorzystali go tylko raz. Kolejny kawałek na liście, "Declan" autorstwa Irlandczyka Donala Lunny'ego, zaaranżowany został, oprócz głównego instrumentu Jeffa Becka, m.in. na skrzypce, gitarę akustyczną i flet. Utwór, stylistycznie znajdujący się gdzieś między wyspiarskim folkiem a spokojniejszą częścią "Who Wants to Live Forever" Queen, przynosi złagodzenie nastroju i prowadzi prosto do nasilającego uczucie nostalgii zwieńczenia w postaci "Another Place". Trwający niecałe dwie minuty, całkowicie gitarowy kawałek to jeden z dwóch najładniejszych, obok "Angel (Footsteps)", fragmentów albumu.

"Who Else!" zdaje się stworzony wbrew obawom o podzielenie odbiorców. Dla niektórych fanów gitarowego grania, tych preferujących typowo rockowe składy i brzmienia, Jeff Beck mógł pójść o krok za daleko. Ci mniej ortodoksyjni powinni natomiast docenić zarówno solówki zbliżającego się do 55. urodzin Anglika, jak i podkłady. Muzyk z niczym nie przesadził i pozostał sobą. Kawałki z albumu, częściowo nastrojowe, w większości żwawe, wpadają w ucho i miło się spędza przy nich czas. Miłośników czystego techno tymczasem i tak raczej nie zainteresują.

Komentarze
Dodaj komentarz »