zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 13 grudnia 2024

recenzja: Budka Suflera "Bal wszystkich świętych"

8.06.2000  autor: Rafał "Negrin" Lisowski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Budka Suflera
Tytuł płyty: "Bal wszystkich świętych"
Utwory: Bal wszystkich świętych; Nawiedzony dom; Błękitna arka; Nie umiesz kochać; Świat od zaraz; Requiem nad ranem; Cybermania; Wolę obok stać; Między wczoraj a dziś; Lepiej bądź "na tak"
Wykonawcy: Romuald Lipko - instrumenty klawiszowe; Krzysztof Cugowski - wokal; Tomasz Zeliszewski - instrumenty perkusyjne, programowanie; Mietek Jurecki - gitara basowa, gitara; Marek Raduli - gitara, gitara prowadząca; Kasia Pysiak - wokal; Ewa Brachun - wokal; Ola Chludek - wokal; Kwintet Smyczkowy pod dyr. Jana Lewtaka
Wydawcy: New Abra
Premiera: 2000
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

I znów bedę pisał o zespole, który "prawdziwych rockmenów" przyprawia o mdłości. Ich problem. Budka Suflera wydała nowy materiał. Po ogromnym sukcesie komercyjnym "Nic nie boli, tak jak życie" poprzeczka zawieszona była wysoko. Mam pewne obawy, czy jednak nie za wysoko.

Ale po kolei. "Bal wszystkich świętych" oferuje muzykę, do jakiej Budka przyzwyczaiła nas już od dłuższego czasu: delikatnego rocka z pewnymi - rzekłbym - ambicjami lirycznymi. Pomagają w tym jak zwykle bardzo dobre (może z jednym wyjątkiem, o którym później), refleksyjne teksty Andrzeja Mogielnickiego. Na płycie dominują "szybsze ballady" w charakterystycznym "budkowym" stylu (i dwie wolniejsze: "Błękitna arka" i "Nie umiesz kochać" - brzmią one prawie jak żywcem wyjęte z płyty "Akustycznie"), uzupełnione kilkoma subtelnymi, jednak zdecydowanie rockowymi kawałkami, również w stylistyce znanej z poprzednich płyt ("Nawiedzony dom", "Świat od zaraz", "Requiem nad ranem", "Cybermania"). Charakteru wszystkim utworom nadają po trochu gitara Radulego (jak na mój gust może zbyt "schowana") i partie klawiszowe szefa całego interesu Romualda Lipko. A także jeszcze coś, ale o tym także za moment.

Teraz krótko o tym, co mi się nie podoba. Mam wrażenie, że Suflerom (a właściwie konkretnie Lipce) za bardzo spodobały się smyczkowe aranżacje z wydanej dwa lata temu płyty "Akustycznie". W związku z tym na "Balu..." zespołowi towarzyszy kwintet smyczkowy, który dość wyraźnie daje o sobie znać w większości numerów. Każdy może mieć na ten temat własną opinię, ja jednak uważam, że co było dobre na "okolicznościowym" "Akustycznie", na nowej studyjnej płycie w takiej ilości jest pewną przesadą.

Pewnym zgrzytem w warstwie lirycznej jest moim zdaniem "Cybermania". W tym numerze Mogielnicki pozostawia zwykłe sobie rozważania nad życiem na rzecz zmagań z niebezpieczeństwami wirtualnej rzeczywistości, internetu itp. Nie lubię takich tekstów - coraz ostatnio powszechniejszych, gdyż z reguły są dość naiwne, powierzchowne i "efekciarskie". Tak jest niestety i w tym przypadku. Co do pozostałych tekstów nie mam jednak większych zastrzeżeń. Warto ich posłuchać, poczytać i nawet zastanowić się trochę nad nimi.

Podobnie nie można mieć zastrzeżeń do gry muzyków (w tym "tych od smyczków", hehe) oraz do wokalnej formy Cuga. Przyznać trzeba obiektywnie, że co klasa, to klasa...

Moje typy? "Nawiedzony dom" - z racji największej na płycie "rockowości", "Świat od zaraz" - chyba najlepszy materiał na przebój, "Bal wszystkich świętych" - niezbyt mi się podoba, ale chyba też ma szansę odnieść sukces komercyjny, "Nie umiesz kochać" - zwycięzca w kategorii "ballada".

Muszę jeszcze napisać kilka słów o pewnej kontrowersyjnej sprawie. Otóż płyta została zabezpieczona tak, że można ją odtwarzać jednynie w zwykłych odtwarzaczach. Próba włożenia krążka do komputerowego napędu CD-ROM skutkuje efektownym zawieszeniem się komputera... do czasu wyjęcia płyty. Celem tego systemu jest uniemożliwienie "piratowania" albumu za pośrednictwem komputera (mp3 itp.) - między nami mówiąc, łatwe do obejścia. Przeciwnicy tego rozwiązania twierdzą zaś, że ma ono nakłonić użytkowników, którzy chcą płytę skopiować w celach legalnych ("robocza" kopia do discmana czy odtwarzacza samochodowego) do nabycia kolejnych egzemplarzy. Informacja o zabezpieczeniu jest podana na opakowaniu, ja zaś informuję tu o tym po to, by każdy był tego zawczasu świadom. Żeby jednak w pewnym sensie zrekompensować tę "niepełną funkcjonalność", w zestawie znajduje się gratisowy CD-ROM zawierający clipy do "Balu wszystkich świętych", "Świata od zaraz", film o powstawaniu albumy oraz wiele zdjęć.

Każdą recenzję wypada podsumować. By temu wymogowi stało się zadość powiem, że jest to całkiem dobra płyta. Oczywiście docenić ją można tylko wtedy, gdy oczekuje się "po prostu" 50 minut dobrego, dosyć ambitnego pop-rocka. Czy "przeskoczy" "Nic nie boli...." okaże się z czasem. Osobiście w to wątpię - sukces płyty z 1997 był ogromnym zaskoczeniem dla wszystkich, łącznie z samym zespołem. "Balowi..." brakuje też trochę dynamiki niektórych kawałków ze swej poprzedniczki. Nie należy wszak przez to dyskredytować nowej producji Budki Suflera. Polecam fanom zespołu, a także owym "prawdziwym rockmenom", jeśli będą spragnieni nieco subtelniejszych rytmów. Od czasu do czasu przydają się, naprawdę!

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Budka Suflera "Bal wszystkich świętych"
barmanekm (gość, IP: 89.70.225.*), 2018-02-10 17:51:24 | odpowiedz | zgłoś
Płyta jest OK. Nic więcej. Prawda jest taka, że od strony artystycznej, to po swojej pierwszej płycie "Cień wielkiej góry", Budka mogłaby już nic więcej nie nagrać. I nie chodzi o to, że jej wszystkie późniejsze albumy są słabe, bo niektóre, jak np. "Bal..." są całkiem dobre, tylko o to, że ich pierwsza płyta była po prostu wybitna.