zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

recenzja: Death "Human"

4.05.1997  autor: Wełna
okładka płyty
Nazwa zespołu: Death
Tytuł płyty: "Human"
Utwory: Flattening of emotions, Suicide Machine, Together as one, Secret face; Lack of comprehension, See through dreams, Cosmic sea, Vacant planets.
Wydawcy: Relativity
Premiera: 1991
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

W takt perkusji rozbrzmiewa dzikie stado gitar, DEATH z "Human" znów dziś mnie rozwścieczy, rozkołysze, rozgrzeje. Z początku sieczka, w której się gubię, aż napotykam spokojniejszą falę, tę dziewiątą, szczególnie wypiętrzoną. Zawracam i staję na desce, grzbiet fali rozpędza deskę i z tym rytmem dojeżdżam do refrenu, kołysząc się wśród piany z dziką rozkoszą serfując po morzu emocji. Chuck jest w wietrze, w słonych bryzgach solówek, w tęczowym słońcu na kroplach... a gdy otworzyłem oczy ujrzałem monitor... ale z rozbrzmiewającego ponownie refrenu "What went wrong to their picture of perfect life" wiedziałem, że ciągle śnię. Bo to fantastyczne granie nigdy nie mogłoby się dziać na jawie.

"Will be therrrre" trochę core, lecz działa jak magnes i cokolwiek robię, to gdy zbliża się ten moment w "Suicide machine", muszę przystanąć i posłuchać, jakby to było bliskie spotkanie III stopnia z kreatorem - jest w tym magia pierwotnego rytmu, jakbym tańczył w kole jakiegoś plemienia, odurzony narkotykami. Reszta tego utworu jakoś nie robi wrażenia. Wspomniany refren za to wszystko inne wynagradza.

Together as one

Pierwsze co słyszę - totalny najazd gitar, wwierca się w moje ciało szybkoobrotowe wiertło riffu, ból którego tak pożądam. Potem wysokie tony, ten kto wierci chce bym kompletnie zwariował... przestańcie nieśmiertelni. Wtedy usłuchali, obniżyli tony i wpakowali mnie do betoniarki, powoli się we mnie kotłuje i przelewa wszelka zawartość tkanek i mięśni. Dzielę tak oba: ból i przyjemność, w dwóch mózgach, dwóch sercach o jednej duszy. Pod wpływem dźwięku rozdwaja się moja psychika, w obu iluzja prywatności. Organy wichrów, tajemne dźwięki rwane batutą schizofrenicznego dyrygenta - kulminacja, gdy staje na palcach i z rozwianym włosem zaczyna dyktować okropnym głosem "We dwoje - pochłaniają każdy drugie bliźnie życie, Jako Jedni - będą żyć i na zawsze odejdą" - a muzycy swych gitar i perkusji używają w arcysadystyczny sposób - jak nad kowadłem kruszeję. Potem znów szalony motyw, jak partie skrzypiec, który wywołuje muzykę wierteł i piły tarczowej. Dzielę oba: ból... wszystko powtarza się jak w cofniętym filmie. Znów przeżywam walące się na mnie skalne bloki riffu... "A living hell has begun".

Po najlepszym utworze na płycie pozostaje dotrwać do końca pierwszej strony, co trudne, gdy to sąsiedzi zadzwonili po straż, a ta łomami wyważy drzwi i wyrwie wtyczkę z kontaktu, wbrew moim zapewnieniom, że nic się nie dzieje... a może po prostu mnie nie usłyszą, sam siebie nie słyszę - tylko ta muzyka. A ja czuję się pochłaniany w kolejne pokłady wariackiej muzyki i poetyki Schuldinera, przeżywając jego kompozycje w głębokim transie, bo cóż jest piękniejszego nad, rozbrzmiewającą rykiem wodospadu, gitarę i stukot kół perkusji po 2000-letniej drodze krzyżowej "Człowieka". Chuck mówi za mnie, skomplikowałeś sobie życie, a ci w sekretnej masce jeszcze ci bardziej komplikują, ale siądź i posłuchaj mej pieśni. O ludzie, 100 razy warto posłuchać jak gra i o czym opowiada!

Leci sobie wolno spokojna gitarka bez distortion, by ryknąć (efekt przy głośnym słuchaniu na pewno zabija i tak już dogorywających po 20 minutach pierwszej strony sąsiadów). Od razu szybkość znana tylko z DEATH, ale to jeszcze nie jej maksimum, o którym dowiadujemy się w dalszej części utworu. Jednakże, ja i tak już biorę nóż do ręki, pluszowego misia i dziurawię go, ciach, ciach, ciach - fruwają strzępy... nastaje ta najszybsza partia więc skaczę, wymachuję maskotką aż trafia ją szlag. Zaciskam zęby i dostaje delirium, potem mocno akcentowane "Lack of comprehension..." i nie sposób nie drzeć ryja do spółki z Chuckiem. Nastaje wolne solo bym mógł wziąć oddech, ale wiem, że zaraz znów odezwą się huraganowe riffy. Scena powtarza się od nowa (w domu mam cały zapas misiów, koło setki). Cisza.

Teraz to, co lubię w DEATH najbardziej - szybkie kostkowanie, jakby metronom oszalał, przeplatane wspaniałymi według mnie figurami o melodycznej i skomasowanej sile, oczywiście bierzmy poprawkę na słowo "melodyczne", hehe. Ale mnie to rusza, jak prasa potrafi zgnieść kupę żelastwa, tak to rozgniata skorupę, w której dotąd bezpiecznie drzemał mój mózg. Haaa "Through dreams I obtain...", potem rwane uderzenia gitar, moje flaki tańczą ze mną, okno, sufit, ściana i drzwi wirują w centrum tornada. Haaa "Through dreams I obtain...".

Kosmiczne morze dźwięków, w które wejrzałem, w srebrnych lustrach radioteleskopów przechwycone nuty solowej gitary, do tego usypiający akompaniament z czterech nut. Bezmiar, w którym najmniejszy fragment wykracza poza ramy obrazu. Do tego tajemniczość i piękno, wkraczające z drugą solówką, rozmarzoną widokiem gwiazd i mlecznych mgławic, wszystko to przynosi muzykę sfer - falujące struny orbit planet, tak właśnie wyobrazić można sobie krótki odstęp przed wejściem basu, który zaznacza się świetnym solo/przygrywką przed wejściem gitar, które jak wybuch supernowej rozdzwaniają część czasoprzestrzeni światłem rozszczepionym na sześciu strunach - sześć wymiarów.

Z podróży wracam w klimaty dobrze znane. Napięte mięśnie, słuch bombardowany regularnymi porcjami w 4/4. Są w "Vacant planets" momenty naprawdę zajebiście brzmiące, które kojarzą się z jazda slalomem albo dla mnie jest to ściganie się po autostradzie. Potem znowu składam ręce w pięści, na piersi wyrastają mi gęste, czarne kłaki, muskulatura zmienia sie w taką jaką ma Schwarzeneger, a przez zasłonę z gęstej pary muzyki, nie widzę w co uderzam, przeprowadzając wściekłą demolkę. Kocham niszczyć, kocham szaleć, czuć siłę tytana, moc jednookiego cyklopa oślepionego ciosem Chuck-seusza... "underground world!... Planets."

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Death "Human"
RadomirW (gość, IP: 89.77.144.*), 2016-06-05 10:52:47 | odpowiedz | zgłoś
Twierdzenie że Death był tylko prekursorem gatunku a nie grał death metalu to bardzo ryzykowna teza. Przypominam że Human to nie jest pierwsza płyta tego zespołu, ale wcześniej była Leprosy, której death metalowości raczej nikt nie kwestionuje (zresztą jest to jedna z pierwszych czysto death metalowych płyt w historii muzyki). Co do Humana to elementy death metalowe są tam w tych najszybszych i najbardziej brutalnych momentach, w których gitary pracują mocno wiertarkowo a więc tak jak to zwykle jest w muzyce death metalowej. Konkretnych fragmentów nie wskażę, bo już bardzo dawno Humana nie słuchałem. Co do wspomnianej tu Sepultury to oczywiście ona na pierwszych czterech płytach grała mieszankę thrashu i death metalu (Morbid Visions to album bardziej deathowy niż thrashowy) z tymże z płyty na płytę thrashu było coraz więcej a deathu coraz mniej. Jednak nawet na Arise można odnaleźć jeszcze trochę elementów deathowych (choćby końcówka Desperate Cry).
re: Death "Human"
lah (gość, IP: 150.254.203.*), 2016-06-09 14:11:45 | odpowiedz | zgłoś
Skoro "Leprosy" to też death metal, to zasadniczo nie ma przeciwwskazań do uznania za death metal "Hell awaits" Slayera. W ten sposób już wiemy że death metal narodził się w roku 1985. A przy okazji proponuję wklepać na Wikipedii hasło "death metal".
re: Death "Human"
Andi69 (gość, IP: 83.19.161.*), 2016-06-06 11:42:11 | odpowiedz | zgłoś
ale Death jak niektórzy chyba zapominają nie zaczyna się od Human. Przecież wcześniej nagrał 3 albumy z czego Scream Bloody Gore i Leprosy to czysty death metal, nawet Spiritual Healing. I w tych czasach był mega gwiazdą death metalu. Oczywiście dzieciarnia zaczęła słuchać od Human tak jak dzieciarnia usłyszała Nothing else matters Metalliki i są zdziwieni jak czytają że Metallica to też jeden z prekursorów thrash metalu. Moja koleżanka dowiedziała się ode mnie że czarna Metallika to ich 5 album a i była nawet zdziwiona że Metallika oprócz ballad gra w ogóle ostre kawałki. Death mimo trochę zmiany a nawet nie zmiany a urozmaicenia stylu to dalej death metal tak jak Atheist to też death metal tylko z większymi wpływami progresjii i jazzu. Podobnie Cynic czy Pestilence Tesimony of the Ancients a zwłaszcza Shperes. Nie są to zespoły thrashowe. A Sepultura to thrash a że wokal growlingowy to się komuś wydaje że to może death.
re: Death "Human"
murdza (gość, IP: 31.174.66.*), 2015-05-21 19:28:34 | odpowiedz | zgłoś
Biblija death metalu 100/100 ! ! !
re: Death "Human"
lah (gość, IP: 213.92.236.*), 2016-06-01 22:11:14 | odpowiedz | zgłoś
To Death gra death metal? W którym fragmencie płyty dokładnie?
re: Death "Human"
jarema37 (wyślij pw), 2016-06-02 17:58:02 | odpowiedz | zgłoś
Nie lubie szufladek (chociaz czasami sie przydają). Jak juz szufladkować Human to co to jest jak nie death metal?! Zgoda, na kolejnych płytach w coraz większym stopniu od niego odchodzili (odchodził, bo Death to przede wszystkim Chuck).
Genialna płyta. Wielki zespół
re: Death "Human"
lopik (wyślij pw), 2016-06-02 18:45:40 | odpowiedz | zgłoś
oczywiście, że death metal!
re: Death "Human"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2016-06-02 22:09:36 | odpowiedz | zgłoś
death metal progresywny, nie inaczej.
Death metal brudny a że ambitny z czasem to tak to wygląda:)
lata świetlne w ekstremalnej muzyce:)
re: Death "Human"
lah (gość, IP: 150.254.203.*), 2016-06-03 08:25:26 | odpowiedz | zgłoś
Nie no, jasne że nie musi być w death metalu blastów i growlu, ale te dwa elementy to jakieś wyznaczniki stylu jednak. Asphyx np nie ma żadnego z tych elementów a nikt nie powie że to thrash. Szufladkowanie ogólnie to rzecz subiektywna, ale dajcie jakieś konkretne argumenty że "Human" Death to nie jest techniczny thrash. Wiadomo, jest sporo zespołów które trudno jednoznacznie przypisać do jednego stylu. Weźmy na przykład taki "Arise" Sepultury. Niby to thrash, ale jakiś taki cięższy, momentami o death metal zahaczający (np dość niskie wokale). A nie jest to jednak taki klasyczny thrash jak Testament, Destruction czy Exodus. Właśnie teraz sobie "Human" słucham - no przecież to thrashowe riffy są! Pierwsza minuta pierwszego utworu - słychać właśnie coś jakby echa "Arise" (od 45 sekundy). Początek "Together as one" - no ja tu Destuction słyszę! Typowe trashowe tempo...
re: Death "Human"
lah (gość, IP: 150.254.203.*), 2016-06-03 08:41:24 | odpowiedz | zgłoś
Albo inaczej rzecz ujmując : dla mnie death metal to Incantation, Suffocation, Morbid Angel, Autopsy, Immolation, Bolt Thrower... Słuchając "Human" nie mam żadnych skojarzeń z wyżej wymienionymi zespołami, a o wiele częściej z klasycznym thrashem właśnie.