zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 24 kwietnia 2024

recenzja: Karnataka "Delicate Flame Of Desire"

15.09.2006  autor: Tomek "BlaKcThrone" Jałukowicz
okładka płyty
Nazwa zespołu: Karnataka
Tytuł płyty: "Delicate Flame Of Desire"
Utwory: Karnataka; Stands Still; Delicate Flame Of Desire; The Rain; Strange Behaviour; The Right Time; One Breath Away; Out Of Reach; Heart Of Stone
Wykonawcy: Rachel Jones - wokal; Ian Jones - gitara basowa, gitara akustyczna; Jonathan Edwards - instrumenty klawiszowe; Paul Davies - gitara; Gavin John Griffiths - instrumenty perkusyjne; Anne-Marie Helder - flet, wokal
Wydawcy: Immrama Records
Premiera: 2003
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

W czasach, gdy rock progresywny dawno już zjadł swój własny ogon przez zastępy zespołów kopiujących pomysły, już będących w dużej mierze naśladowcami, artystów tzw. "drugiej fali brytyjskiego progresu" w postaci Marillion, Pallas czy Pendragon, powstaje zespół, którego nazwa to Karnataka, nagrywa trzy płyty studyjne, na których czyni dokładnie to samo, co inni, ale...

Właśnie to "ale" jest tutaj szczególnie ważne, bo muzycznie tym Walijczykom bliżej jednak do folkowo-celtyckich brzmień będących skrzyżowaniem Renaissance z Clannad, jednak z naciskiem na folkowe, bo celtyckie odnosi się bardziej do pokrewnego stylistycznie Mostly Autumn. Zresztą Rachel Jones swoim krystalicznie czystym głosem, cudownymi harmoniami wokalnymi często wespół z Anne-Marie Helder, przypomina wokalne poczynania Anne Haslam z takich płyt jak "Ashes And Burning" czy "Turn Of The Cards". Dodatkowo w trzech utworach ("Time Stands Still", "The Right Time" i "Heart Of Stone") gościnnie udziela się Heather Findlay, wokalistka wspomnianego Mostly Autumn. Trzy anielskie głosy powodują, że można się tą płytą zauroczyć i prawdę powiedziawszy zupełnie nie przeszkadza lekka wtórność całości, będąca wynikiem pokrewieństwa ze wspomnianymi Renaissance, Pallas, Galahad czy Marillion (w partiach klawiszy, jak również w solówkach gitarowych a'la Steve Rothery!). Na płycie przeważają długie, epickie, ciekawie zaaranżowane utwory często mające po 5-7 minut, a opus magnum całości czyli finałowe "Heart Of Stone" trwa ponad 10 minut. Na wyróżnienie dodatkowo na pewno zasługują "Time Stands Still" z niesamowitymi harmoniami wokalnymi czy delikatny, eteryczny okraszony pełną emocji solówką gitarową "Out Of Reach".

Przez około godzinę, naprawdę świetnie skomponowana i ciekawie zaaranżowana muzyka, delikatnie sobie płynie ciesząc słuchacza i raczej nie powinno przeszkadzać wrażenie deja vu. Można by rzec "first class second band", a płytę mimo wszystko gorąco polecam szczególnie dla fanów, już niestety dawnego wcielenia, polskiego Quidam czy Renaissance właśnie.

Komentarze
Dodaj komentarz »