zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 29 marca 2024

recenzja: Motorhead "Ace Of Spades (reedycja)"

17.11.2011  autor: Mikele Janicjusz
okładka płyty
Nazwa zespołu: Motorhead
Tytuł płyty: "Ace Of Spades (reedycja)"
Utwory: Ace Of Spades; Love Me Like A Reptile; Shoot You In The Back; Live To Win; Fast And Loose; (We Are) The Road Crew; Fire Fire; Jailbait; Dance; Bite The Bullet; The Chase Is Better Than The Catch; The Hammer; Dirty Love; Please Don't Touch; Emergency
Wykonawcy: Ian "Lemmy" Kilmister - wokal, gitara basowa; Eddie "Fast" Clarke - gitara, wokal; Phil "Philthy Animal" Taylor - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Bronze, Castle Communications
Premiera: 1996
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Płyta "Ace Of Spades" zamyka pewien etap działalności Motorhead, etap niezwykle płodny kompozytorsko. W ciągu zaledwie dwóch lat ukazały się trzy albumy z premierowym materiałem: "Overkill", "Bomber" i "Ace Of Spades" oraz pod wpływem tego sukcesu odgrzebano właściwy debiut grupy - krążek "On Parole". W ten brawurowy sposób Motorhead wdarł się na salony, stając się jedną z najważniejszych grup grających zadziorny rock'n'roll, rock'n'roll będący inspiracją dla młodych kapel z lat osiemdziesiątych, zwłaszcza z kręgu trashowego.

"Ace Of Spades" rzucono pomiędzy zgłodniałych fanów 8 listopada 1980 roku. Tym razem producentem był Vic (Chairman) Maile, a materiał zarejestrowano w "Jackson's Studios" w Rickmansworth. Różnicę w stosunku do poprzednich krążków słychać od pierwszego przesłuchania: brzmienie jest nowocześniejsze, bardziej klarowne, choć całość nadal jest przykurzona tym charakterystycznym brudem. Wśród 12 kawałków, jakie pierwotnie znalazły się na płycie, było kilka prawdziwych kilerów.

Album otwiera "Ace Of Spades", nieprzypadkowo wybrany też na singiel zapowiadający wydawnictwo. Cholernie motoryczny wstęp, szalejąca perkusja, doskonały tekst o życiu hazardzisty, będący metaforą życia rockandrollowego, przebojowy refren, no i to przesłanie wyrażone słowami: "You know I'm born to lose and gambling's for fools but that's the way I like it baby, I don't wanna live forever, and don't forget the joker!" - oto przepis na największy przebój Motorhead. Kluczowy jest tu joker, bo to on ratował w kryzysowych momentach dupę Lemmy'emu. Joker będący synonimem farta. "Ace Of Spades" wywarł niebagatelny wpływ na całą muzykę rockową, choć trwa zaledwie 2 minuty i 45 sekund. "Love Me Like A Reptile" to bardzo dobry numer. Zresztą który jest zły? Na pewno nie następujący po nim "Shoot You In The Back". Zaczyna się od bujającego riffu gitarowego, a zaraz potem dołącza reszta załogi, Lemmy określa na wstępie temat akcji ("Western Movies!") i zaczyna się jazda, która może przyprawić co wrażliwszych o palpitację serca. Fajny efekt daje to cykające urządzenie (nie wiem, jak się nazywa), które pojawi się jeszcze w kilku kompozycjach. "Live To Win" oparty jest na mocnym basowym podkładzie z bardzo "skoczną" gitarą. Tu ujawnia się najlepiej arcyciekawy styl gry Lemmy'ego, obsługującego swój instrument jak gitarę. Nie ma cienia wątpliwości, że zespół jest w szczytowej formie: "Fast And Loose" jest szybki niczym grzmot, Phil używa tu częściej niż zwykle talerzy.

Ciekawa historia wiąże się z kawałkiem "(We Are) The Road Crew", będącym hołdem dla pracy techników, którzy z gówna sklecą brakujący przewód elektryczny, ratując zespołowi dupę: "Z nagrywania '(We Are) The Road Crew' pamiętam głównie Eddiego, który leży na plecach na podłodze studia, półżywy ze śmiechu, a jego gitara sprzęga jak cholera w połowie tego, co miało być solówką. Tak to zostawiliśmy, bo wydawało nam się to zbyt zabawne, żeby nagrywać od nowa" - wspomina Lemmy w swej autobiografii "Biała Gorączka". Ponoć jeden koleś z ekipy pękł i zaczął chlipać, kiedy po raz pierwszy usłyszał ten numer. To przykład kawałka bardzo rytmicznego, w którym muzyka idealnie współgra z tekstem zbudowanym w całości na anaforach; kluczowym słowem jest "another", bo każdy dzień w trasie jest niepowtarzalny. Nawiasem trzeba wspomnieć, że teksty piosenek prawie zawsze są rymowane, co świadczy o klasie Lemmy'ego tekściarza. Refren "Fire, Fire" wykrzykiwany jest jakby zza drzwi lub z pewnego oddalenia przez mini chórek.

"Jailbait" zaczyna się od rozkosznego beknięcia i głosów w tle, a potem sieczka na całego. Jeden z najfajniejszych numerów na płycie, z doskonałym refrenem i jeszcze lepszym podkładem dźwiękowym, w którym hałas basowy po każdej frazie obniża się o jeden ton. "Jailbait" opowiada o zakazanej miłości do nastolatki i - jak większość tekstów na płycie - oscyluje wokół relacji z laskami. W "Dance" na wstępie użyto chyba tamburynu. Jest to hedonistyczna pochwała tańca, pozwalającego na totalne wyluzowanie się. Z podwójnym początkiem zakłóconym przez jakieś awantury uderza w nas "Bite The Bullet". Najkrótszy na płycie (1:34), od razu przechodzi w przedostatni kawałek; skontrastowano je na zasadzie "szybko-wolno". "The Chase Is Better Than The Catch" - megahit - niezwykle udany kompozytorsko, także najwolniejszy ze wszystkich. Ładnie skonstruowany jest refren, gdzie słowa "You know the chase" i "is better than the catch" są oddzielone wyrazistą pauzą. W drugiej części utworu robi się nawet bluesowo, ale tylko na chwilę. No i jaki szczery tekst! Póki gonisz laskę, wydaje Ci się, że to bogini; kiedy ją pochwycisz, czar pryska i ujawniają się jej złe nawyki. Ostatni kawałek z oryginalnego albumu rozpoczyna się bardzo agresywnie i tak pozostaje do końca. "The Hammer" to jeden z mocniejszych punktów płyty.

Wśród bonusów są trzy kawałki. Pierwszy znalazł się na drugiej stronie singla "Ace Of Spades". "Dirty Love" cechuje średnie tempo, rewelacyjnie zorganizowana intonacja wierszowa (czy wspominałem, że Lemmy to utalentowany pijak i tekściarz?). Niezły rezultat daje wprowadzenie efektu echa w klauzulowym zaśpiewie "dirty love". Dwa ostatnie utwory pochodzą z EP pod tytułem "The St. Valentines Day Massacre", nagranej wspólnie przez Motorhead i Girlschool pod nazwą Headgirl. Pierwszy z utworów to cover jednej z ulubionych grup Lemmy'ego z przeszłości, czyli Johnny Kidd And The Pirates. "Please Don't Touch" to rzecz tak chwytliwa, że aż nieprzyzwoita dla twardzieli z Motorhead. Na drugiej stronie singla opublikowali piosenkę "Emergency" autorstwa dziewcząt z Girlschool. Tu po raz drugi w karierze zaśpiewał Clarke. Żywiołowy kawałek kończy się wyciem syreny alarmowej. Nie ostatni raz Lemmy wspomógł początkujący zespół; odtąd będzie chętnie grywał cudze kawałki, brał udział w projektach pobocznych. "The St. Valentines Day Massacre" okazał się tak wielkim hitem, że dotarł aż do 5 miejsca brytyjskiej listy singli.

"As Pikowy" zajmuje we wszelkich rankingach muzycznych niezmiennie czołowe miejsca. W Wielkiej Brytanii album dotarł do 4 miejsca zestawień. Potwierdza to jej kultowy status, a sama kompozycja tytułowa jest najczęściej wymieniana przez fanów zespołu jako jego szczytowe osiągnięcie. Bo zaiste jest ten kawałek wizytówką Motorhead: idealnie oddaje sposób gry, przesłanie, jakie grupa niesie światu, warstwa brzmieniowa, wciąż brudna, to też znak rozpoznawczy. Ale to właśnie fani wynieśli ten krążek na ołtarz, bo Lemmy wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że nie dostrzega w nim nic wyjątkowego. Właściwie, jak się nad tym pogłowić, to w niczym nie ustępuje poprzednim albumom ani połowie następnych. Cechą charakterystyczną Motorhead jest to, że grają równo, konsekwentnie. W stosunku do poprzednich płyt bez wątpienia dołożyli do pieca: dominują utwory szybkie, motoryczne.

Na "Ace Of Spades" wszystko cyka jak w czterogarowym silniku diesla. Myślę, że na sukces tej płyty złożyło się także kilka pozamuzycznych faktów. Popatrzcie tylko na okładkę: trzech pieprzonych kowbojów stoi na wydmie na tle błękitnego nieba i spogląda na was spode łba. Ubrani są w czarne skórzane kurtki, spodnie mają nogawki ozdobione ćwiekami w kształcie pików, przez ramię przerzucone pasy z nabojami. Wizerunek zespołu z pewnością przemawiał do wyobraźni niegrzecznych fanów i fanek, szukających jeszcze bardziej skurwiałych idoli niż punki w owym czasie. Lemmy i ekipa wyglądali na twardzieli, tworzyli muzykę dla twardzieli, a na koncertach potwierdzali złą reputację. Nie bez znaczenia były też ekscesy obyczajowe z udziałem członków Motorhead. Wieczne bójki między Philem a Eddiem, rozpierduchy w barach, lejący się strumieniami alkohol, dragi w każdej postaci. Oj, było co "naśladować". Wizerunek grupy doskonale współbrzmiał z jej muzyką.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Motorhead "Ace Of Spades (reedycja)"
wertse (gość, IP: 79.187.230.*), 2018-01-11 13:04:23 | odpowiedz | zgłoś
No i wszyscy trzej już po tamtej stronie.
re: Motorhead "Ace Of Spades (reedycja)"
Mikele
Mikele (wyślij pw), 2018-01-11 13:49:53 | odpowiedz | zgłoś
Ciekaw jestem jak długo pomnik Motorhead przetrwa. Za 20 lat ludzie pewnie będą jeszcze wspominać koncerty i płyty tej formacji. Ale za 40 lat, kiedy najmłodi fani pamiętający legendę za życia będą powoli schodzić ze sceny świata, to pomnik zacznie kruszyć się. Natomiast za 60 lat już tylko wybitni znawcy rock and rolla będą wiedzieli, kim był Fast Eddie i jego kompani. Jakby na to nie patrzeć... no nie ma rzeczy wiecznych na tym świecie.
re: Motorhead "Ace Of Spades (reedycja)"
Pumpciuś (gość, IP: 80.55.193.*), 2018-01-11 14:09:26 | odpowiedz | zgłoś
niekoniecznie, przecież prawdziwi fani Lennona czy Presleya też już zeszli lub są w trakcie schodzenia każdy małolat wie kim byli. Choć to nie ten kaliber co Lennon czy Elvis, taki kaliber to raczej Michael Jackson niż Lemmy.
re: Motorhead "Ace Of Spades (reedycja)"
wertes (gość, IP: 79.187.230.*), 2018-01-11 14:14:54 | odpowiedz | zgłoś
Na to pytanie trudno odpowiedzieć. Nie wiadomo w którą stronę powieje. Może będą zapomniani a może pomników zacznie przybywać. Racja. Dopóki będą żyli ci co ich widzieli, legendę będą podsycać a potem kto wie. Historia lubi symbole więc jestem dobrej myśli.
Który!!!
vonsmroen (gość, IP: 213.189.41.*), 2011-11-17 16:46:51 | odpowiedz | zgłoś
Który mądry dał ocenę na minus!?!
Klasyk
przemo Rocker (gość, IP: 83.30.119.*), 2011-11-17 11:46:30 | odpowiedz | zgłoś
... zdecydowanie najlepsza płyta Motorhead , recka też spoko :)
10/10
Boomhauer
Boomhauer (wyślij pw), 2011-11-17 10:20:22 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo dobra recenzja. To duża sztuka napisać fajną reckę tak oklepanego albumu. Brawo dla autora ;)

Oceń płytę:

Aktualna ocena (215 głosów):

 
 
82%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

All My Life "All My Life"
- autor: RJF

Megadeth "TH1RT3EN"
- autor: Mateusz Liber
- autor: Megakruk

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Overkill "Ironbound"
- autor: Szamrynquie

Decapitated "Carnival Is Forever"
- autor: Megakruk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?