zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

recenzja: Neal Morse "?"

11.05.2006  autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Neal Morse
Tytuł płyty: "?"
Utwory: The Temple Of The Living God; Another World; The Outsider; Sweet Elation; In The Fire; Solid As The Sun; The Glory Of The Lord; Outside Looking In; 12; Deliverance; Inside His Presence; The Temple Of The Living God
Wykonawcy: Neal Morse - wokal, instrumenty klawiszowe; Jordan Rudess - instrumenty klawiszowe; Mike Portnoy - instrumenty perkusyjne; Alan Morse - gitara; Roine Stolt - gitara; Hackett Steve - gitara
Wydawcy: Inside Out, Mystic Production
Premiera: 2005
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Neal Morse to artysta, któremu wielkiego talentu odmówić nie sposób. Najnowsza płyta jest tego najlepszym dowodem, bo choć zatytułowana znakiem zapytania, to ani pod względem stylistyki, ani artystycznego poziomu album nie jest żadnym zaskoczeniem.

Co do tego pierwszego, to mamy tu typowy dla Neala muzyczny miks. Z jednej strony znakomite, chwytliwe melodie pięknie wyśpiewywane miękkim, ale mocnym wokalem Neala (melodia w "The Temple Of The Living God" skojarzyła mi się z... Robbie'em Williamsem). Z drugiej - gęste i ostre partie zahaczające o progmetal, fantastycznie napędzane perkusją Mike'a Portnoya ("In The Fire" ma trochę z klimatu "Six Degrees Of Inner Turbulence" rodzimej kapeli Mike'a, a "12" ma coś z genialnego "Home" ze "Scenes From A Memory"). A pomiędzy znajdziemy wszystko, co najpiękniejsze w progrockowym światku, z klimatam kojarzącymi się z Pink Floyd, Genesis czy Marillion na czele. Bijące z nut emocje, pozytywna energia unosząca się w powietrzu, luz i świetnie wkomponowane "dodatki" pod postacią a to dęciaków, a to saksofonu ("Solid As The Sun"). Wszystko to sprawia, że co do poziomu, to jest to po prostu piękna i wspaniała płyta, która po kilku przesłuchaniach tak mocno wbija się do głowy, że uwolnić od niej się nie da. Mistrzowsko, po nealowsku "zmiksowane" "In The Fire", "The Temple Of The Living God" oraz "Solid As The Sun", piękne, wzruszające ballady "Outside Lookin In" i "Inside His Presence", genialnie splątane "12" i... właściwie wszystkie inne numery to po prostu muzyka przez duże M.

Wielka klasa, kunszt, wyczucie. Fantastyczny album, któremu można zarzucić tylko jedno - że jest bardzo podobny do poprzednich dzieł Neala. Ale, że nie ma tu ani śladu wtórności czy nudy, to jest to wada całkowicie niezauważalna i bezbolesna. A "?" chce się słuchać, słuchać i jeszcze raz słuchać!

Komentarze
Dodaj komentarz »