zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: Patologicum/Gruesome Malady "Blasphemous Beef"

14.12.2005  autor: m00n
okładka płyty
Nazwa zespołu: Patologicum/Gruesome Malady
Tytuł płyty: "Blasphemous Beef"
Utwory: Gore Galore; Another Funny Assbleeding; Garlic Fart - 2nd Part; Worms Into My Neck; Vomited Beauty; Generation Chernobyl; Continence In Killing; Too Many Midgets Around Me; Chocolate Conqueror; Post-Mortal Insemination; March Of The Mongloids; Aura Of Atrophy; A Cranium Divided; Boneyard
Wykonawcy: Piotr - wokal; Grzesiek - wokal, gitara; Maciek - gitara; Michał - instrumenty perkusyjne; Daniel - gitara basowa; Vikram Bhat - instrumenty perkusyjne, wokal; Jimmy Palkhivala - gitara, wokal
Wydawcy: Fat Ass Records
Premiera: 2005
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 5

"Blasphemous Beef" to nazwa splitu indyjskiego Gruesome Malady i rodzimego Patologicum. Pierwsza część tego wydawnictwa należy do przedstawicieli naszego podwórka, a w jej skład wchodzi dziewięć numerów "skocznego" gore-grindu. W kawałkach Patologicum, przeplatanych wstawkami z filmów i tego typu rzeczami, dominuje dość ekstremalna jatka z odrobiną ciężkich zwolnień i solidnymi wokalnymi bulgotami. Krakowska piątka nie bawi się w szeroko pojęte kombinowanie, celując w brutalność i krwistość przekazu, a efekt końcowy jest na niezłym poziomie. I na tym właściwie koniec zalet "Blasphemous Beef". Zupełnie inaczej sprawa się ma z drugą częścią tego krążka, którą wypełnia pięć utworów (w tym cover Impetigo "Boneyard"), istniejącego od 1999 roku hinduskiego duetu Gruesome Malady. Numery Vikrama Bhata i Jimmy'ego Palkhivala mają przede wszystkim marną, by nie rzec gównianą, produkcję - hałaśliwe gitary, bębny brzmią jak tekturowe pudła, ledwo słychać wokal. Wszystko to przypomina bliżej nieokreślony, ekstremalny zgiełk i prawdę mówiąc ciężko przy takiej jakości zorientować się, w jakiej stylistyce operuje ta egzotyczna formacja. Można się domyślać jedynie, że Gruesome Malady to jakiś przedstawiciel death-grindu, korzystający chwilami z dość zabawnych wstawek. I na tym koniec.

Podsumowując, "Blasphemous Beef" przypomina dwie zupełnie różne strony medalu - jest tu jedna godna uwagi w postaci numerów Patologicum i druga, na którą właściwie można nie tracić czasu, bo zawiera kompozycje dwójki z Indii. Myślę jednak, że nawet dla tych pierwszych warto zaopatrzyć się w ten materiał. Przecież Gruesome Malady słuchać nie trzeba.

Komentarze
Dodaj komentarz »