zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 27 kwietnia 2024

recenzja: Pestilence "Obsideo"

23.04.2014  autor: Szamrynquie
okładka płyty
Nazwa zespołu: Pestilence
Tytuł płyty: "Obsideo"
Utwory: Obsideo; Displaced; Aura Negative; Necro Morph; Laniatus; Distress; Soulrot; Saturation; Transition; Super Conscious
Wykonawcy: Patrick Mameli - gitara, wokal; Patrick Uterwijk - gitara; George Maier - gitara basowa; David Haley - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Candlelight Records
Premiera: 21.11.2013
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Czas leci, a Zaraza trwa. "Obsideo" to trzecia płyta odrodzonego Pestilence i następna w zmienionym składzie. Następna brutalna i następna wydana dwa lata po poprzedniej. Regularność godna podziwu, zwłaszcza że jakiejś szczególnej koniunktury na takie granie obecnie nie ma.

Dość długo się do tego albumu przekonywałem, a i o żadnym pre-orderze mowy nie było. Kiedy gruchnęła wieść, że kapitan Mameli stracił sekcję rytmiczną z albumu "Doctrine" - czyli basistę Jeroena Paula Thesselinga i perkusistę Yumę van Eekelena - skierowałem do niego telepatycznie pytanie o treści: "co żeś do kurwy nędzy zrobił najlepszego"? W tamtym składzie wszystko tak pięknie pasiło (przynajmniej muzycznie), że nowych los ritmos wymiataczos na wstępie traktowałem nieufnie, chociaż David Haley dał się wcześniej poznać jako istny diabeł tasmański w Psycroptic.

Obawy, że zmiana składu nie wyjdzie muzyce Pestilence na zdrowie, spełniły się w jakimś stopniu. Muszę jednak zaznaczyć, że taka opinia wynika tylko i wyłącznie z gustu. Bas Georga Maiera brzmi jak kawał mięcha. Umiejętności nowemu basiście też nie brakuje, co wyraźnie słychać np. w kawałku "Aura Negative", ale nie pływa on tak, jak Thesseling, którego gra dodawała finezji brutalnej jeździe Holendrów. David Haley to najlepszy blaściarz w historii Pestilence. W bardziej masywnych, wolniejszych fragmentach też miażdży, ale nie ma takiej wyobraźni i dynamiki (szczególnie w przejściach), co młodzian Yuma. Pozytywnym zaskoczeniem jest natomiast wyraziste, tłuste, ale i dość chrupkie brzmienie "Obsideo" ukręcone w "Spacelab Studios" (Tonisvorst w Niemczech), gdzie Mameli nagrywał już wcześniej z projektem C-187 płytę "Collision".

Tradycyjnie na krążku Pestilence niesamowitych riffów nie brakuje. Już pierwszy z otwierającego album tytułowego kawałka zaraża energią, a np. te z "Transition" łatwo sobie wyobrazić w wykonaniu orkiestry na potrzeby muzyki do jakiegoś filmu grozy. Solówki gitarowe, choć sprawiają wrażenie, jakby latały po dziwnie zakrzywionych orbitach, nierzadko są małymi cudeńkami, np. w "Laniatus". Cieszą też świetne syntezatorowe dodatki np. w "Necro Morph", dające nadzieję na bardziej różnorodny materiał w przyszłości. Ma to znaczenie, bo największą wadą płyty "Obsideo" jest zbyt częste powtarzanie patentu: najpierw ostrzał karabinowy, a w późniejszych częściach wolniejsza gimnastyka szyi.

Dlatego też kandydatem na najlepszy kawałek albumu jest pełen niespodzianek "Aura Negative". W czołówce są też: utwór tytułowy, który z roli otwieracza wywiązuje się znakomicie, niezwykle nośny "Laniatus" oraz "Transition", gdzie Pestilence bulgocze w zagmatwaniu aż wyjdzie do rwanego grania doprawionego thrillerowym synthem. Teraz rzucam okiem na wkładkę w poszukiwaniu informacji, czy używali syntezatorów gitarowych, czy tzw. parapetów? Odpowiedzi nie znajduję, ale okazuje się, że wszystkie rodzynki, które wymieniłem (poza tytułowym "Obsideo"), współkomponował Uterwijk. Nic dziwnego, że trzyma się w składzie. Jego współpraca z głównym autorem - Mamelim - przynosi znakomite efekty.

Słuchacze, którzy nie łyknęli poprzednich albumów odrodzonego Pestilence, teraz też nie będą zachwyceni. Zadowoleni będą natomiast ludzie, którzy lubią dostawać po uszach od obecnego wcielenia Zarazy - zespołu, który nie jest dość oldschoolowy dla fanów swoich wczesnych dokonań, a dla zwolenników współczesnych nurtów, takich jak djent, jest znowuż nie dość nowoczesny. Jeśli drogi czytelniku nie masz zamiaru z góry przypisywać się do jednej z tych grup, polecam Ci sprawdzić, czy po włączeniu tej płyty spokojnie usiedzisz, czy też pójdziesz, tak jak ja, w Pestilence tango?

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Pestilence "Obsideo"
pik (gość, IP: 83.9.16.*), 2014-04-26 19:12:14 | odpowiedz | zgłoś
a mnie nie :)
re: Pestilence "Obsideo"
minus
minus (wyślij pw), 2014-04-25 17:30:35 | odpowiedz | zgłoś
Moim zdaniem ci, którzy nie zachwycili się dwoma albumami po reaktywacji mogą jednak polubić "Obsideo", bo muzyka na tej płycie jest zwyczajnie lepsza. W końcu są to spójne kawałki ze świetnymi partiami gitary, a nie bezsensowne zbitki riffów. "Resurrection Macabre" posłuchałem ze 3 razy z trudem i odłożyłem na półkę, z "Doctrine" było trochę lepiej ale bez szału, a ta płyta gości bardzo często w moich głośnikach. Świetny materiał.
re: Pestilence "Obsideo"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2014-04-24 21:46:54 | odpowiedz | zgłoś
album wybitny, podobny do poprzedniego, ale jakby bardziej zróżnicowany. Ponadto bardzo nawiązuje do wspaniałości Spheres (1993) i gdzieniegdzie do Testimony...(1991).
Totalnie dobry death metal awangardowy z domieszką progresywnego rocka, metalu i jazzu rzecz jasna.

Ten album to też ta sama półka co Cynic (Focus 1993), czy niektóre albumy Death ale już po Spiritual... (1990).

Transition - totalna odyseja kosmiczna, można poczuć lot z okna wśród potłuczonych szkieł momentami. Obsideo, Necro Morph, Distress, Aura Negative, Displaced to ciekawe utwory, choć ten album warto słuchać w całości od początku do końca, gdyż jakby był ułożony w pewną koncepcjyjną, nierozerwarną jedność.
Ogólnie solówki na albumie są bardzo konwulsyjne i psychodeliczne, z drugiej strony melodyjne, czyli nieoczywiste i o to chodzi w nie przewidywalnym Pestilence.
Riffy i perka to czysta Pestilence'owa tradycja i styl niepowtarzalny. Bas faktycznie mniej dżemuje w stosunku do poprzedniego albumu jakby, ale to mały niuans.

Ja daję 9, tym bardziej, że ostatniemu Behemoth dałem 8, a ten w.w. recenzowany album Obsideo przynajmniej bije go o jeden poziom wyżej.

Pestilence to zespół z piekielnie dobrym warsztatem i pomysłami na genialną muzykę. Należą do czołówki światowego, wiodącego a zarazem iteligentnego death metalu
re: Pestilence "Obsideo"
universal_soul (gość, IP: 78.146.97.*), 2014-04-25 00:58:14 | odpowiedz | zgłoś
Że niby to jest jakości "Death" po "Spirutual"? Koło progresywnego wcielenia Death to to nawet nie stało. Jeśli do jakiejś płyty Death można nowego Pestilence przyrównywać to może "Scream Bloody Gore". Death metalowy łomot z okazjonalnie pojawiającymi się bardziej ambientowo/progresywnymi smaczkami. Za dużo łomotu, za mało smaczków. 6/10
re: Pestilence "Obsideo"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2014-04-26 20:17:25 | odpowiedz | zgłoś
stawiając Death i Pestilence obok siebie, mnie aż tak bardzo tu nie chodzi o sam rewelacyjny styl, warsztat, ale raczej o dużą ponadczasową ekspresję i wchodzenie w zakamarki muzyczne, wówczas nie odkryte i niedostępne w swiecie death metalu, a te dwie kapele to robiły, a teraz nadal Pestilence to robi.
re: Pestilence "Obsideo"
bandrew78
bandrew78 (wyślij pw), 2014-04-25 18:10:35 | odpowiedz | zgłoś
Mi z kolei "Obsideo" podchodzi najmniej z wszystkich trzech płyt Holendrów po ich powrocie, co nie zmienia faktu, że to bardzo dobra płyta. Nie do końca odpowiada mi brzmienie, zwłaszcza gitar, trochę też tęsknię za Pestilence totalnie napierdzielającym jak na "Ressurection Macabre", bo takie granie w ich wykonaniu bardzo mi odpowiadało, ale Mameli i spółka jak zwykle nagrali płytę na bardzo wysokim poziomie wykonawczym, techniczną, inteligentną, z masą świetnych pomysłów, jak zwykle też nieco odbiegającą od tego, co nagrali wcześniej, ale jednocześnie wpisującą się w ewoluujący na przestrzeni lat, a mimo to charakterystyczny styl kapeli. Zmiana sekcyjnych nic nie popsuła, bo Mameli zawsze miał głowę do dobierania sobie dobrych muzyków.

Co do nawiązania do Death, zgodzę się z Universalem o tyle, że pomimo tego, iż Zaraza i Śmierć to teoretycznie ten sam styl muzyczny, który zresztą obie te kapele współtworzyły, to jednak pomysł na techniczny death metal Patricka i Chucka zawsze był nieco inny, a już na pewno jest inny przy porównaniu tego, co robi Pestilence po powrocie, z tym, co nieodżałowany Chuck i spółka robili w późniejszej fazie działalności Death. Pestilence po kompletnie progresywnych odjazdach na "Spheres" po reaktywacji delikatnie nawiązuje do tego, co nagrali na tej, świetnej zresztą, płycie (przyznaję, nie doceniałem na początku i tęskniłem za Zarazą z czasów mojej ulubionej "Testimony..."), ale Patrickiem przy reaktywacji kapeli kierowała chyba chęć spróbowania czegoś jeszcze innego i to słychać. Pamiętam, że tuż przed rozpadem kapeli Mameli narzekał, że muzyka metalowa zaczęła go męczyć i nie widział w niej możliwości rozwoju. Za to w wywiadzie, który gdzieś tam czytałem tuż przed wydaniem "RM" wskazywał, że usłyszał Hate Eternal, Meshuggah i nagle stwierdził, że coś w tym nurcie da się jeszcze zrobić, a wspomniane kapele go inspirowały. I jak dla mnie to słychać, odpowiednio na "RM" i "Doctrine". A "Obsideo" to kontynuacja tej drogi, zwłaszcza z poprzedniczki. Kontynuacja na bardzo wysokim poziomie, a jednocześnie zupełnie inna od tego, co robił Death gdzie od czasów "Human", znacznie intensywniejsza i brutalniejsza, bo Mameli nigdy nie miał "ambicji" bycia kolejnym klonem Śmierci. I bardzo dobrze. Wobec takich różnic jak dla mnie trudno porównywać ostatnie dokonania obu kapel. Ale porównanie "Obsideo" do "Scream Bloody Gore" to już zupełna abstrakcja, z całym, wynikającym głównie z sentymentu ("Zombieee Rituaaaal") szacunkiem dla tej ostatniej.
re: Pestilence "Obsideo"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2014-04-26 20:12:52 | odpowiedz | zgłoś
ja tam nierzadko wracam do Consuming Impulse.
re: Pestilence "Obsideo"
wac
wac (wyślij pw), 2014-05-01 10:20:21 | odpowiedz | zgłoś
ciekawy to zespół co na pierwszych czterech płytach na każdej brzmiał tak inacze
re: Pestilence "Obsideo"
Simao (gość, IP: 89.124.163.*), 2014-05-01 10:31:03 | odpowiedz | zgłoś
Przesadziles z porownaniem do legendarnego Testimony of the Ancients oraz progresywnego Spheres. Obsideo to logiczny nastepca Ressurection Macabre oraz Doctrine, po prostu jest jeszcze brutalniejszy i bardziej zwarty, ale tak czy owak zdecydowanie blizej mu do albumow po "zmartwychwstaniu" grupy niz do starych wydawnictw z poczatku lat 90-tych.
2
Starsze »