zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 20 kwietnia 2024

recenzja: Setheist "Tre Colori"

24.03.2022  autor: Krasnal Adamu
okładka płyty
Nazwa zespołu: Setheist
Tytuł płyty: "Tre Colori"
Utwory: Argento; Giallo; Rosso
Wykonawcy: Wioleta Kowalczyk - wokal; Tomasz Ciecieląg - gitara; Tomasz Lato - gitara; Tomasz Krawczyk - instrumenty perkusyjne; Michał Krasoń - gitara basowa
Premiera: 5.03.2022
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

To tylko trzy utwory, a tak długo trzeba było czekać na płytę. Setheist zaczął nagrywać "Tre Colori" jeszcze z wokalistką Maksyminą Kuzianik, która nawet zdążyła wystąpić w opublikowanym w 2019 roku teledysku do "Argento". Ostatecznie jej miejsce zajęła Wioleta Kowalczyk i to ona prezentuje się we wszystkich wydanych na krążku kompozycjach. Jeśli dorzucić do tego inne wspominane przez formację perturbacje, można zadać sobie pytanie, czy na minialbumie dzieje się więcej, niż w czasie jego powstawania zaszło w zespole.

Znawcom kina tytuł "Tre Colori" z dużym prawdopodobieństwem od razu skojarzy się ze słynną trylogią Krzysztofa Kieślowskiego. Na liście utworów znajdą oni jednak nie te barwy, których powinni się w takim razie spodziewać. Tytuły kompozycji w większości nie pokrywają się z tymi z filmografii pochodzącego z Polski reżysera. Osoby znające język włoski odczytają "Argento", "Giallo" i "Rosso" odpowiednio jako "srebro", "żółty" i "czerwony". Mimo to poszukiwanie nawiązań do kinematografii jest słuszną drogą. U wspomnianych już znawców sztuki ruchomych obrazów po rzucie okiem na listę utworów powinno się pojawić skojarzenie: Dario Argento, przedstawiciel nurtu giallo. Trzeci tytuł można dopasować do jednego z filmów włoskiego reżysera - "Profondo rosso", w Polsce wyświetlanego jako "Głęboka czerwień". Setheist potwierdza te nawiązania i dorzuca do nich jeszcze "Berberian Sound Studio" - brytyjską produkcję o pracującym przy giallo inżynierze dźwięku, również pewnego rodzaju hołd dla gatunku. Tu właściwie można by kinematograficzny wątek recenzji zakończyć, bowiem te inspiracje w warstwie dźwiękowej "Tre Colori" się nie ujawniają - na minialbumie nie ma wsamplowanych dialogów, filmowych odgłosów, czegokolwiek przypominającego muzykę ilustracyjną ani nawet języka włoskiego. Żeby wywnioskować, czego dokładnie dotyczą teksty, potrzebna jest odpowiednia wiedza. Ilustracje skromnego, niewyposażonego w książeczkę digipaku stanowią pewną wskazówkę, ale też niewielką, zrozumiałą raczej dla lepiej zorientowanych w temacie.

Samej muzyki na płycie znalazło się czternaście minut. Materiał jest w stanie skupić uwagę słuchacza już w ciągu pierwszych kilkunastu sekund - odrobiną growlingu i chwilowym rozdziałem ścieżek gitar na dwa kanały. Czy to początkowe, przestrzennie brzmiące natarcie w "Argento" stanowi dobrą reprezentację całości, można dyskutować. Usiane takimi efektami "Tre Colori" nie jest. Ponadto trudno jest jednoznacznie zaszufladkować trzy utwory stylistycznie. W uproszczeniu można przyjąć, że Setheist zaprezentował mieszankę heavy i thrash metalu, choć trochę inną niż na "They" - jedynym dotychczasowym, wydanym w 2017 roku albumie zespołu. Bardziej szczegółowy opis nie rozjaśnia obrazu - raczej go komplikuje. W ekstremalnych fragmentach muzyka zbliża się do melodyjnego death metalu, tylko z w większości czystym wokalem żeńskim. Częściej, dzięki dodanej tu i ówdzie przez współproducenta Filipa Hałuchę subtelnej orkiestracji, na myśl przychodzi metal symfoniczny. W końcowym "Rosso" muzycy wpadają za to co chwilę w klimaty Fear Factory. Jak na tak krótki czas, dzieje się tu więc wystarczająco dużo. Moim ulubionym elementem po kilkukrotnym przesłuchaniu jest riff z "Giallo" - melodyjny, "załamujący się", od połowy zwrotki wyraźnie wzbogacony drugą gitarą. Również w tym utworze najbardziej podoba mi się wokal i jego dopasowanie do warstwy instrumentalnej. Niestety akurat do Wiolety Kowalczyk mam też największe, odnośnie całego "Tre Colori", zastrzeżenia. Nowa wokalistka może brzmi ostrzej od poprzedniej, ale jej angielszczyzna robi gorsze wrażenie, czym przy pierwszych przesłuchaniach lekko mnie drażniła. Inne uwagi - np. dotyczące stosunkowo topornej gry w zwrotkach "Rosso", nawet jeśli dobrze kontrastuje z resztą utworu - to już kwestia gustu.

Porównując "Tre Colori" i "They", można stwierdzić, że Setheist coś stracił - przede wszystkim głos Maksyminy Kuzianik - ale trzeba też przyznać, że zespół wciąż urozmaica styl, co daje zadowalające efekty. Zastanawiam się, czy kapela byłaby obecnie w stanie nagrać cały album na takim poziomie, jaki zademonstrowała w tych trzech nowych utworach. Jeśli tak, to czekam - powinna zasłużyć na wysokie oceny. Tymczasem ten niespełna kwadrans przygotowywanej przez kilka lat muzyki traktuję jako całkiem niezłe przypomnienie o zespole - oby też szykowanie gruntu pod coś większego i mocniejszego.

Komentarze
Dodaj komentarz »