zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 24 kwietnia 2024

recenzja: Tiamat "A Deeper Kind Of Slumber"

8.06.1997  autor: Tiamat
okładka płyty
Nazwa zespołu: Tiamat
Tytuł płyty: "A Deeper Kind Of Slumber"
Utwory: cold seed; teonanacatl; trilion zillion centipedes; the desolate one; atlantis as as a lover; alternation x 10; four leary biscuits; only in my tears it lasts; the whores of babylon; kite; phantasma de luxe; moyt marilyn; a deeper kind of slubmer
Wykonawcy: Lars Skold; Anders Iwers; Thomas Petersson; Johan Edlund
Wydawcy: Century Media Records
Premiera: 1997
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

Właściwie nie miałem kupować tej płyty. Po tym, co usłyszałem na Metalmanii, uznałem, ze Tiamat kończy się dla mnie na "Wildhoney". Ale w końcu przeważył sentyment, no i fakt, że miałem kasę. Kupiłem. Po pierwszym przesłuchaniu stwierdziłem, że 16 zł poszło w błoto. Płyta mi się nie podobała, w porównaniu do "Clouds" była beznadziejna. Nie załamałem się jednak i mężnie przesłuchiwałem ją jeszcze parę razy. O dziwo znalazłem kilka jaśniejszych stron.

Całość zaczyna "Cold Seed", promowany wcześniej w mediach. Spokojny początek, a później wejście ostrej gitary, która robi wrażenie klimatu techno. Na szczęście tylko robi wrażenie. Później "Teonanacatl", utwór w którym słyszałem dawne Tiamat, jeszcze z "Wildhoney". Bardzo dobry wokal (może nawet chóralny śpiew) i powolny rytm tworzą naprawdę ciekawy klimat. Niestety dwa kolejne utwory: "Trilion Zillion Centipedes" i "The Desolate One" to już techno. Nie słychać gitary, całość opleciona jest przez powolny, denerwujący rytm. Wokal sprowadzony do postaci szeptu jest chyba najlepszą stroną tego utworu, ale i tak to najgorszy kawałek na płycie. Po tych dyskotekowych klimatach usłyszałem szum morza. Tiamat lubi takie odgłosy natury i to jest też zapowiedź bardzo dobrej, nastrojowej ballady. Choć podobieństwo nie jest wielkie, to "Atlantis As A Lover" od razu skojarzyło mi się z "Do You Dream Of Me". W tym utworze widać (a raczej słychać) fascynacje Pink Floyd. Po zakończeniu piosenki szum morza nie ustaje - zostajemy przeniesieni do kolejnego "Alternation X 10". Podobny klimat, choć nieco ostrzejszy refren i przepiękna gitara. Johana zainteresowały też orientalne klimaty, czego wyrazem jest "Four Laery Biscuits". Na szczęście nie słychać tam tradycyjnych orientalnych instrumentów ani zaśpiewów, ale wrażenie jest dość mocne, choć niezbyt pozytywne. Następne dwa utwory: "Only In My Tears It Lasts" i "Whores Of Babylon" to znowu techno, techno, techno i brak powiązania z metalem. I o ile w "Only ..." rytm ten slychać tylko gdzieś w tle, to w "Whores..." jest już na pierwszym planie i nie bardzo jest do zniesienia. Później mamy kolejne uspokojenie i śliczną (inne słowo mi się po prostu nie nasuwa) balladkę instrumentalną "Kite". Cóż, na jakiejś płycie Clahhad zrobiłaby duże wrażenie, bardzo nastrojowa ze wspaniałym brzmieniem klawiszy, ale do ogólnego klimaty płyty jakoś mi nie pasuje. Potem usłyszałem nareszcie coś bardzo znajomego. Pamiętacie "ptaszki", którymi zaczyna się "Wildhoney"? Też tu są. Rozpoczynają dwa zdecydowanie najlepsze utwory płyty: "Phantasma de Luxe" i "Mount Marilyn". Niby nie są niczym specjalnie wspaniałym, ale po kilkukrotnym przesłuchaniu płyty uznałem, że kupno jej nie jest błędem. I bardzo dużą rolę odegrały w tym właśnie te utwory. Wreszcie nie słyszę techno tylko napięty, chrapliwy wokal Edlunda, gitarę w tle i głęboki rytm perkusji oraz basu. I na koniec tytułowe "A Deeper Kind Of Slumber". Niezły utwór w stylu Depeche Mode i J-M. Jarre (serio), ale jak na końcówkę i "sztandar" płyty zdecydowanie za słaby.

To tyle, jeśli chodzi o "analizę". Wrażenia po "A Deeper..." są mieszane. Na pewno nie spodoba się osobom, które z twórczości Tiamat uznają tylko "The Astral Sleep" i "Sumerian Cry". Jest po prostu inna. Nie jest taka tragiczna, jak się by wydawało na początku, ma swoje dobre strony. Jedno jest pewne - nie jest to ich najlepsza płyta. Ale też nie można powiedzieć, ze Edlund odwrócił się całkiem od metalu i powędrował w strone techno. Gdyby nie dwa utwory "The Desolate One" i "Only...", można by powiedzieć, że to po prostu bardzo lekki i melodyjny doom, może coś w stylu Anathemy i ich "Eternity". Gdyby...

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Tiamat "A Deeper Kind Of Slumber"
wac
wac (wyślij pw), 2013-03-03 10:34:44 | odpowiedz | zgłoś
byli przed Black Sabbath w 95 w Arenie w Poznaniu, właśnie po Wildhoney
re: Tiamat "A Deeper Kind Of Slumber"
pik (gość, IP: 79.163.37.*), 2013-03-03 14:13:21 | odpowiedz | zgłoś
nie bylem na tym koncercie (chociaż znalem już zespól) ale mam koncertówkę z tego roku (albo 94) tyle że ze Sztokholmu gdzie zagrali całe Wildhoney + parę starszych kawałków
re: Tiamat "A Deeper Kind Of Slumber"
wac
wac (wyślij pw), 2013-03-03 14:59:06 | odpowiedz | zgłoś
a ja byłem :) ha!
re: Tiamat "A Deeper Kind Of Slumber"
Nekromantikk (gość, IP: 178.56.133.*), 2013-03-03 15:14:53 | odpowiedz | zgłoś
Ja mam koncertówkę z Polski, jeszcze na VHS - za życia Dziuby puścili to w tv wraz z My Dying Bride (po The Angel...), Anathemą (po The Silent...) i Moonspell (jako objawienie po Wolfheart). Tam było jeszcze At the Gates, ale nie pamiętam po jakie płycie, bo ich jakoś nigdy za bardzo nie śledziłem. Wszak koncerty piękne. Też cały Dziki Miód zagrali i jeszcze Ancient Entity było hehe. Widzieli to?
re: Tiamat "A Deeper Kind Of Slumber"
pik (gość, IP: 79.163.37.*), 2013-03-03 15:36:20 | odpowiedz | zgłoś
ja chyba nie... przynajmniej nie pamiętam.. koncertowke mam tylko na CD słychać jak szwedzi (po cichutku) krzyczą tijamat, tijamat, tijamat :) w polsce pewnie było głośniej prawda wac? :)
re: Tiamat "A Deeper Kind Of Slumber"
wac
wac (wyślij pw), 2013-03-03 23:36:25 | odpowiedz | zgłoś
to było trochę temu, czy ja pamiętam kto co krzyczał? :D w ogóle średnio to pamiętam, gdyby się okazało, że Tiamat nie dojechał to bym się nie zdziwił
re: Tiamat "A Deeper Kind Of Slumber"
vonsmroden
vonsmroden (wyślij pw), 2013-03-04 11:59:28 | odpowiedz | zgłoś
To był koncert ze Studia Telewizyjnego w Łęku,koło Krakowa(ale były dwa nagrane, więc nie wiem o który wam chodzi). Ale najlepszy koncert Tiamat jaki sam widziałem, zagrali w Stodole w lutym(?) 95, z Sentenced, potem grali 4 koncerty we wrześniu z Black Sabbath, widziałem ten w Hali Wisły gdzie publiczność darła się głośniej od nagłośnienia Tiamat'u...
re: Tiamat "A Deeper Kind Of Slumber"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2013-03-01 19:34:19 | odpowiedz | zgłoś
6 to za mało, 8 przynajmniej na 10.
Od daty premiery po dziś jest dla mnie fantastycznym albumem, a rządzące utwory to: Cold Seed, Only In My Tears It Lasts, The Whores of Babylon, Kite, Phantasma De Luxe.

W szoku byłem jak z zapoznanym punkiem, z wówczas nie istniejącej jeszcze kapeli Miguel and the Living dead w 2001 roku rozmawiałem o tym albumie, on uznał, że to genialny album, wspólnie uznaliśmy, że ma dużo wspólnego z rockiem gotyckim, kumpel ma go do dziś w swojej kolekcji (ja też oczywiscie)chyba tysiecy albumów poza rzeźnickimi obszarami punk ułożoną obok Slayer (Reign in Blood), Metallica (Kill E'm All) czy Celtic Frost.

Obecny album The Scarred People (2012)do niego nawiązuje.
re: Tiamat "A Deeper Kind Of Slumber"
pik (gość, IP: 79.163.44.*), 2013-03-02 13:54:36 | odpowiedz | zgłoś
Kutera- znasz nazwisko ew. ksywę tego punka?? wiesz ja uwielbiam Miguela- świetna muza nawiązująca do klasyki jak Bauhaus (chyba się zgodzisz?) szkoda że od dluższego czasu nic nie nagrywają, zresstą nie wiem, czy w ogóle istnieją..
re: Tiamat "A Deeper Kind Of Slumber"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2013-03-02 14:19:21 | odpowiedz | zgłoś
Nerve69 - lider grupy. Znam wszystkich tak w ogóle.
No nie tylko do Bauhaus, bo tez do Sex Gang Children i Christian Death, Uk DK, Joy Division i oczywiście The Cure