zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

recenzja: Behemoth "Evangelion"

11.08.2009  autor: Kępol
okładka płyty
Nazwa zespołu: Behemoth
Tytuł płyty: "Evangelion"
Utwory: Daimonos; Shemmhamforash; Ov Fire And The Void; Transmigrating Beyond Realms Ov Amenti; He Who Breeds Pestilence; The Seed Ov I; Alas, Lord Is Upon Me; Defiling Morality Of Black God; Lucifer
Wykonawcy: Nergal - gitara, wokal; Inferno - instrumenty perkusyjne; Tomasz "Orion" Wróblewski - gitara basowa; Patryk Dominik "Seth" Sztyber - gitara
Wydawcy: Nuclear Blast Records, Metal Blade Records
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

"Evangelion" to bez wątpienia jeden z najbardziej wyczekiwanych albumów metalowych roku 2009 i, jak to w przypadku takich płyt bywa, wiązały się z nią niemałe oczekiwania fanów Behemotha. Każdy miał z pewnością swoje własne. Każdy przed tym albumem postawił swoją własną poprzeczkę. Każdy, wedle własnych kryteriów i własnego sumienia oceni, czy jeden z - jakby nie patrzeć - najlepszych przedstawicieli polskiej ekstremy z tego trudnego zadania się wywiązał. Niestety mimo olbrzymiej sympatii, jaką darzę lidera grupy, resztę współpracującej z nim ekipy i w zasadzie wszystko, co tylko wyszło spod ich palców, stwierdzić muszę, że me własne, związane z nową płytą nadzieje w dużym stopniu zawiedli.

Nergalowi kibicuję odkąd tylko z jego muzyką się zetknąłem, bardziej koncentrując się na czysto artystycznej płaszczyźnie jego życia, miast przywiązywać większą wagę do takiej czy innej otoczki, jaką świadomie bądź nie wokół swej osoby tworzy, albowiem Adam to przecież przede wszystkim muzyk i na muzyce się tu skoncentrujemy.

"Evangelion", jak na Behemotha przystało, to z techniczno - brzmieniowo - wykonawczego punktu widzenia rzecz przepyszna, przyrządzona według najlepszych standardów, zrobiona na najwyższym światowym poziomie. Ciężko się tutaj dziwić, albowiem nad brzmieniem płyty pracowała cała plejada fachowców branży produkcyjnej, jak chociażby Daniel Bergstrand czy Colin Richardson. Doskonale to słychać. Brzmienie jest bardziej selektywne, niż na poprzednich płytach zespołu, aczkolwiek pod płaszczem owej selektywności skrywana jest pewna dzikość, pewien brzmieniowy pazur. Umiejętności muzyków świetnie ten spolaryzowany sound uwypuklają, wyodrębniają się tutaj bardzo wyraźnie dwa rodzaje pracy gitar. Jeden polega na "punktowym", bardziej technicznym, matematycznym, jeśli można to tak ująć, szyciu. Wstęp do "Transmigrating Beyond Realms Ov Amenti" jest doskonałym przykładem takiej właśnie gry. Meshuggah? Gojira? Nie wiem, czy takie skojarzenia są trafne, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. Druga płaszczyzna wioseł, to brzmienia bardziej rozmyte, bardziej organiczne, jakby bardziej blackmetalowe (przykładem niech będzie teledyskowy "Ov Fire And The Void"). Bardzo często obie te płaszczyzny są na siebie nałożone, co daje w rezultacie naprawdę ciekawy i trafiony efekt. Podobny patent został wykorzystany m.in. przez muzyków Enslaved na ich ostatnim, doskonałym, krążku "Vertebrae". O grze Inferna napisano już wystarczająco dużo, ja tylko nadmienię, że wystarczy odpalić sobie wspomniany "Ov Fire And The Void", by pochylić czoło przed kunsztem wykonawczym i rozwojem tego pałkera.

Następną nowością jest cios kończący w postaci utworu "Lucifer". Na "Demigod" Nergal o gościnny udział poprosił Karla Sandersa. Na "The Apostasy" - Leszka Możdżera i Warella Dane'a. Na "Evangelion"?... Tadeusza Micińskiego i Macieja Maleńczuka! Miłośnikiem poezji (i nie tylko) tego genialnego pisarza Młodej Polski jestem odkąd tylko na pewnej lekcji swego języka ojczystego, przeglądając z nudów podręcznik do literatury, natknąłem się właśnie na wiersz pt. "Lucifer": "Jam ciemny jest wśród wichrów płomień boży, lecący z jękiem w dal, jak głuchy dzwon północy..." Już pierwsze linijki leją czytelnika w ryj. Mistrzostwo! Kiedy dowiedziałem się, że jeden z moich ulubionych ekstremistów chce pokusić się o muzyczną adaptację arcydzieła absolutnie ukochanego poety mego, chwili, w której pokój mój wypełnią pierwsze dźwięki symfonii Lucyfera wprost nie mogłem się doczekać. Tutaj zdecydowanie się nie zawiodłem. Nergal - przy pomocy Macieja Maleńczuka - uderzył z najwolniejszym i bezsprzecznie jednym z najlepszych utworów w swoim dorobku, a wiersz poety doskonale uzupełnił tekstowy przekaz o jak zwykle mocno antykościelnym charakterze.

W tym miejscu recenzji superlatywy muszą się jednak skończyć. Bardzo przykro mi to pisać, lecz "Evangelion" jest nowatorski tylko w pewnym sensie. "Demigod" - mimo eksploatowania sprawdzonych patentów - był wzbogacony o wpływy Nile, "The Apostasy" o szeroko pojęte elementy muzyki symfonicznej, jednak tamte albumy brzmiały dla mnie świeżo, była w tym wszystkim pewna wyraźna metoda, pewien zamysł. Wielu zapewne się ze mną nie zgodzi, lecz w najnowszej odsłonie Behemoth takowego zamysłu niestety brak. Odnoszę wrażenie, że słucham fragmentów wcześniejszych płyt formacji, pociętych i poskładanych na nowo w zupełnie inne utwory, przyprawionych technicznymi zagrywkami, blackowym riffowaniem charakterystycznym chociażby dla Mayhem czy Dimmu Borgir (wspomniane rozmyte partie gitar), oraz gdzieniegdzie bardzo mocno schowanymi, acz bardziej opętańczymi niż poprzednio chórkami (np. "Shemhamforash"). Nie jest to oczywiście album całkowicie wtórny, lecz jeśli kręcicie głową nad powyższymi zarzutami, odkurzcie sobie "Zos Kia Cultus", w moim mniemaniu opus magnum twórczości tych utalentowanych muzyków. Co z tego, że nie ma tam chórków, trąb i egipskich solówek? Co z tego, że od razu przywodzi skojarzenia z genialnymi Morbid Angel? Ta płytka po prostu kipi pomysłami. Każdy utwór prezentuje coś, czego jeszcze w twórczości tej grupy nie było. Na późniejszych albumach jest już zdecydowanie słabiej pod tym względem, a szkoda, bo co jak co, ale muzyków takich, jak Nergal stać na dużo więcej. Mimo uchybień, do "Evangelion" wracał będę z przyjemnością, a póki pan Darski będzie umiał mnie swoją sztuką chociaż troszkę zaintrygować, nie straci mego szacunku. Szkoda, że ten doskonały muzyk stracił go w oczach wielu fanów tylko dlatego, że umawia się z Dodą, naprawdę. Wszak Nergal był od zawsze człowiekiem i artystą nie podporządkowanym nikomu i niczemu. Żadnym z góry narzucanym normom, tak społecznym, jak i subkulturowym. "...na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga, a słońce mój wróg - słońce wschodzi wielbiąc Boga".

Komentarze
Dodaj komentarz »
Kings
vulgariss (gość, IP: 79.185.115.*), 2009-08-13 11:51:14 | odpowiedz | zgłoś
Behemoth wraz z Vader, Hate czy niegdyś Decapitated, Lost Soul, Hermh itd. kopią dupę zachodowi i jako nieliczni pokazują że nie są polaczkami i że jest wręcz odwrotnie, to z nimi trzeba się liczyć i padać na kolana. Jestem dumny że chociażby w ten sposób dzięki tym ambasadorom polskiej kultury na światowym poziomie możemy skopać zgniłemu zachodowi ich tępy ryj.
re: Kings
Triocton (wyślij pw), 2009-09-05 12:48:55 | odpowiedz | zgłoś
ROTFL, w czym te zespoły są lepsze od Nocturnus i Pestilence sprzed 20 lat. w niczym. po prostu wcześniej zgniotłaby je zachodnia konkurencja, a dzisiaj, kiedy większość starych kapel nie istnieje lub zmieniło styl i brzmienie, mogą sobie poszaleć. przykładem był samotny Vader w 1992 roku, kiedy cały świat polskie zespoły miał w dupie, może oprócz Euronymousa.
Brawo Kępol!
Gratulownik (gość, IP: 79.186.197.*), 2009-08-12 22:31:23 | odpowiedz | zgłoś
Brawa za odwagę! Napisać taką recenzję w czasach, gdy sprytna promocja zespołu i ich wytwórni zmiażdżyła gusta i obiektywizm niemal wszystkich na tym portalu, trzeba mieć jaja! Niestety nachalna promocja nowego produktu Behemoth sprawiła, że ludzie potracili smak, zapomnieli o gustach i dali się omamic PR-owi, bądź co bądź, mistrzowskiemu. Z zażenowaniem obserwuje te wszystkie achy i ochy w necie, a dostaję wręcz mdłości, gdy niemal wszyscy polscy dziennikarze (nazwałbym ich dziennikarzyki)jak jeden mąż pisza swoje recki z pozycji kolan. Ja rozumiem, że to teraz taki trend by dobrze pisać o Behemoth, bo to band robiący karierę, a nigdy nie wiadomo, kiedy bedzie potrzeba wejścia za darmo na koncert lub polizania dupska Nergala. Kępo niczym czerwony rewolucjonista stanął naprzeciw masy, i mimo że nie zgadzam się z kilkoma jego ocenami, bije brawo za to, że jako kolejny pismak nie dał płycie maksa, tylko dlatego, że na okladce jest podobno Doda, zespół straszy z niemal wszystkich o0kladek, a mystic sprzedaje ich płyty niemal po kosztach, by trafić na szczyty list sprzedaży. I zareczam, ze nie po to, by sie cieszyc, ale po ty, bo cos komus udowodnić, tylko po co?
re: Brawo Kępol!
kristoff (gość, IP: 77.115.235.*), 2009-08-13 08:15:57 | odpowiedz | zgłoś
Tak, na pewno po kosztach. Na pewno.
re: Brawo Kępol!
TormentorSTS (gość, IP: 83.29.52.*), 2009-08-13 19:10:48 | odpowiedz | zgłoś
a skąd Ty jednostko mozesz to wszystko wiedziec?? skoro zespol robi kariere to cos znaczy...jestes z tych co by chcieli zeby grali w garazu dla rodziny i sasiadów?? smiechu warte. te czasy minely i nie wroca czas sie z tym pogodzic...nikt juz tak nie gra. Oni z tego zyja chlopie przebudz sie. a skoro masz takie zdanie o tym zespole to nie sluchaj. proste?? Ja nie jestem ich fanem po prostu slucham wszystkiego i oceniam to obiektywnie. plyta bardzo zacna
re: Brawo Kępol!
Triocton (wyślij pw), 2009-09-05 12:54:38 | odpowiedz | zgłoś
można nagrywać płyty na poziomie Altars Of Madness i Blessed Are The Sick albo nasrać na dywan, gówno ugnieść jak plastelinę, nadać fajny kształt, zapakować w kolorową okładkę i sprzedawać okolicznej i dalszej gawiedzi.
good
buniek73 (gość, IP: 83.22.54.*), 2009-08-12 17:46:11 | odpowiedz | zgłoś
Przynajmniej nie powielili The Apostasy i nagrali coś innego, niż poprzedniczka, bardziej blackowego, z rockowymi wręcz solówkami gitarowymi, dobra pozycja :)
...
Parol (gość, IP: 213.158.196.*), 2009-08-12 17:39:52 | odpowiedz | zgłoś
Nie zgodzę się z Autorem, że "Evangelion" jest płytą wtórną. Rzekłbym to bardziej o "The Apostasy", która w moim mniemaniu była zwykłym odcinaniem kuponów od sławy.
gimnazjon
e60 (gość, IP: 83.4.83.*), 2009-08-12 16:06:30 | odpowiedz | zgłoś
faktycznie jest coś w słowach, że Behemoczem podniecają się gimnazjaliści... bo jakby tak poczytać te wypowiedzi ciężko podnieconych - błędy ortograficzne, składnia z kosmosu oraz interpunkcji brak całkowity... Płyta słaba jak mały Redd's
re: gimnazjon
Michał (gość, IP: 83.24.229.*), 2009-08-12 19:01:50 | odpowiedz | zgłoś
No stary, nie czepiaj się gimnazjalistów, gdy sam zaczynasz zdanie mała literą...

A płyty jeszcze nie słuchałem;)

Oceń płytę:

Aktualna ocena (1365 głosów):

 
 
75%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki

Lost Soul "Immerse In Infinity"
- autor: Megakruk

Slayer "World Painted Blood"
- autor: Megakruk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!