zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku wtorek, 10 grudnia 2024

recenzja: Behemoth "Evangelion"

11.08.2009  autor: Kępol
okładka płyty
Nazwa zespołu: Behemoth
Tytuł płyty: "Evangelion"
Utwory: Daimonos; Shemmhamforash; Ov Fire And The Void; Transmigrating Beyond Realms Ov Amenti; He Who Breeds Pestilence; The Seed Ov I; Alas, Lord Is Upon Me; Defiling Morality Of Black God; Lucifer
Wykonawcy: Nergal - gitara, wokal; Inferno - instrumenty perkusyjne; Tomasz "Orion" Wróblewski - gitara basowa; Patryk Dominik "Seth" Sztyber - gitara
Wydawcy: Nuclear Blast Records, Metal Blade Records
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

"Evangelion" to bez wątpienia jeden z najbardziej wyczekiwanych albumów metalowych roku 2009 i, jak to w przypadku takich płyt bywa, wiązały się z nią niemałe oczekiwania fanów Behemotha. Każdy miał z pewnością swoje własne. Każdy przed tym albumem postawił swoją własną poprzeczkę. Każdy, wedle własnych kryteriów i własnego sumienia oceni, czy jeden z - jakby nie patrzeć - najlepszych przedstawicieli polskiej ekstremy z tego trudnego zadania się wywiązał. Niestety mimo olbrzymiej sympatii, jaką darzę lidera grupy, resztę współpracującej z nim ekipy i w zasadzie wszystko, co tylko wyszło spod ich palców, stwierdzić muszę, że me własne, związane z nową płytą nadzieje w dużym stopniu zawiedli.

Nergalowi kibicuję odkąd tylko z jego muzyką się zetknąłem, bardziej koncentrując się na czysto artystycznej płaszczyźnie jego życia, miast przywiązywać większą wagę do takiej czy innej otoczki, jaką świadomie bądź nie wokół swej osoby tworzy, albowiem Adam to przecież przede wszystkim muzyk i na muzyce się tu skoncentrujemy.

"Evangelion", jak na Behemotha przystało, to z techniczno - brzmieniowo - wykonawczego punktu widzenia rzecz przepyszna, przyrządzona według najlepszych standardów, zrobiona na najwyższym światowym poziomie. Ciężko się tutaj dziwić, albowiem nad brzmieniem płyty pracowała cała plejada fachowców branży produkcyjnej, jak chociażby Daniel Bergstrand czy Colin Richardson. Doskonale to słychać. Brzmienie jest bardziej selektywne, niż na poprzednich płytach zespołu, aczkolwiek pod płaszczem owej selektywności skrywana jest pewna dzikość, pewien brzmieniowy pazur. Umiejętności muzyków świetnie ten spolaryzowany sound uwypuklają, wyodrębniają się tutaj bardzo wyraźnie dwa rodzaje pracy gitar. Jeden polega na "punktowym", bardziej technicznym, matematycznym, jeśli można to tak ująć, szyciu. Wstęp do "Transmigrating Beyond Realms Ov Amenti" jest doskonałym przykładem takiej właśnie gry. Meshuggah? Gojira? Nie wiem, czy takie skojarzenia są trafne, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. Druga płaszczyzna wioseł, to brzmienia bardziej rozmyte, bardziej organiczne, jakby bardziej blackmetalowe (przykładem niech będzie teledyskowy "Ov Fire And The Void"). Bardzo często obie te płaszczyzny są na siebie nałożone, co daje w rezultacie naprawdę ciekawy i trafiony efekt. Podobny patent został wykorzystany m.in. przez muzyków Enslaved na ich ostatnim, doskonałym, krążku "Vertebrae". O grze Inferna napisano już wystarczająco dużo, ja tylko nadmienię, że wystarczy odpalić sobie wspomniany "Ov Fire And The Void", by pochylić czoło przed kunsztem wykonawczym i rozwojem tego pałkera.

Następną nowością jest cios kończący w postaci utworu "Lucifer". Na "Demigod" Nergal o gościnny udział poprosił Karla Sandersa. Na "The Apostasy" - Leszka Możdżera i Warella Dane'a. Na "Evangelion"?... Tadeusza Micińskiego i Macieja Maleńczuka! Miłośnikiem poezji (i nie tylko) tego genialnego pisarza Młodej Polski jestem odkąd tylko na pewnej lekcji swego języka ojczystego, przeglądając z nudów podręcznik do literatury, natknąłem się właśnie na wiersz pt. "Lucifer": "Jam ciemny jest wśród wichrów płomień boży, lecący z jękiem w dal, jak głuchy dzwon północy..." Już pierwsze linijki leją czytelnika w ryj. Mistrzostwo! Kiedy dowiedziałem się, że jeden z moich ulubionych ekstremistów chce pokusić się o muzyczną adaptację arcydzieła absolutnie ukochanego poety mego, chwili, w której pokój mój wypełnią pierwsze dźwięki symfonii Lucyfera wprost nie mogłem się doczekać. Tutaj zdecydowanie się nie zawiodłem. Nergal - przy pomocy Macieja Maleńczuka - uderzył z najwolniejszym i bezsprzecznie jednym z najlepszych utworów w swoim dorobku, a wiersz poety doskonale uzupełnił tekstowy przekaz o jak zwykle mocno antykościelnym charakterze.

W tym miejscu recenzji superlatywy muszą się jednak skończyć. Bardzo przykro mi to pisać, lecz "Evangelion" jest nowatorski tylko w pewnym sensie. "Demigod" - mimo eksploatowania sprawdzonych patentów - był wzbogacony o wpływy Nile, "The Apostasy" o szeroko pojęte elementy muzyki symfonicznej, jednak tamte albumy brzmiały dla mnie świeżo, była w tym wszystkim pewna wyraźna metoda, pewien zamysł. Wielu zapewne się ze mną nie zgodzi, lecz w najnowszej odsłonie Behemoth takowego zamysłu niestety brak. Odnoszę wrażenie, że słucham fragmentów wcześniejszych płyt formacji, pociętych i poskładanych na nowo w zupełnie inne utwory, przyprawionych technicznymi zagrywkami, blackowym riffowaniem charakterystycznym chociażby dla Mayhem czy Dimmu Borgir (wspomniane rozmyte partie gitar), oraz gdzieniegdzie bardzo mocno schowanymi, acz bardziej opętańczymi niż poprzednio chórkami (np. "Shemhamforash"). Nie jest to oczywiście album całkowicie wtórny, lecz jeśli kręcicie głową nad powyższymi zarzutami, odkurzcie sobie "Zos Kia Cultus", w moim mniemaniu opus magnum twórczości tych utalentowanych muzyków. Co z tego, że nie ma tam chórków, trąb i egipskich solówek? Co z tego, że od razu przywodzi skojarzenia z genialnymi Morbid Angel? Ta płytka po prostu kipi pomysłami. Każdy utwór prezentuje coś, czego jeszcze w twórczości tej grupy nie było. Na późniejszych albumach jest już zdecydowanie słabiej pod tym względem, a szkoda, bo co jak co, ale muzyków takich, jak Nergal stać na dużo więcej. Mimo uchybień, do "Evangelion" wracał będę z przyjemnością, a póki pan Darski będzie umiał mnie swoją sztuką chociaż troszkę zaintrygować, nie straci mego szacunku. Szkoda, że ten doskonały muzyk stracił go w oczach wielu fanów tylko dlatego, że umawia się z Dodą, naprawdę. Wszak Nergal był od zawsze człowiekiem i artystą nie podporządkowanym nikomu i niczemu. Żadnym z góry narzucanym normom, tak społecznym, jak i subkulturowym. "...na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga, a słońce mój wróg - słońce wschodzi wielbiąc Boga".

Komentarze
Dodaj komentarz »
Po "Inicjacji"
Tobi (gość, IP: 213.25.127.*), 2009-08-24 20:25:42 | odpowiedz | zgłoś
Przesłuchałem dziś najnowszy album "Behemotha"
I powiem szczerze że mnie nie zachwycił,
dużo lepszy od niego był "Apostasy"
Może ta opinia jeszcze sie zmieni po kilku spotkaniach z "Evangelion"
Na razie daje 5/10
9/10
emcze (wyślij pw), 2009-08-17 17:13:52 | odpowiedz | zgłoś
Ta płyta skopała mi tyłek nieźle. Moim zdaniem warto było czekać. Jednak do 10/10 czegoś zabrakło, ale i tak nie jest źle. 6/10 to ocena bardzo nie adekwatna do treści płyty ;)
dla mnie najlepsza
Tojaff (gość, IP: 213.199.243.*), 2009-08-16 21:18:49 | odpowiedz | zgłoś
Zawsze uważałem, że Behemoth jest jednym z niewielu zespołów na świecie, które potrafią konsekwentnie i bez patrzenia na obowiązujące trendy, schematy (patrz truu metal) odważnie kroczyć muzyczną dróżką.
Zastanawiało mnie, kiedy w końcu podwinie mu się noga, kiedy nie da rady przeskoczyć technicznie bądź artystycznie poprzednich kolejnych swoich dokonań. I tym razem ku mojej uciesze Behemoth nadal twardo stąpa po ziemi. Technicznie jest pięknie (brava dla Inferno), brzmienie - miażdży podobnie jak i kompozycje, każdy utwór mający swoje miejsce na "Evangelion" to perełka, nie wspominając o kończącym "Lucyferku". Ortodoksyjni fani respektujący jedynie metal, grany na ruskich piecykach z okresu istnienia ZSRR będą jak zwykle kręcić nosem że "się sprzedał", "za dużo zarabia" (bo zespół nie może przekraczać średnich polskich dochodów - 2 prawo troo metalowca), "wypicowane brzmienie", "za dużo teledysków" (najlepiej żeby teledysk był kręcony komorką). A tak w ogóle to przecież "marna kopia Nile" i "zdradzili blackmetalowe ideały". Jeśli Doda wpływa tak pozytywnie na Adasia to mam nadzieje, że będą żyć dłuuugo i szczęśliwie dając więcej takowych evangelionów. Jak dla mnie 10/10.
KrzysiekS
KrzysiekS (gość, IP: 195.116.46.*), 2009-08-15 10:48:05 | odpowiedz | zgłoś
A moim zdaniem ta płyta jest świetna!!!! W moim osobistym rankingu na szczycie jest Demigod, i teraz trudno mi zweryfikować czy zostanie strącona z piedestału. W końcu riffy są na Behemoth Świeższe od czasów Thelemy, w końcu nie wałkują tego samego riffu na milion różnych sposobów, w końcu coś innego. Wielowarstwowa, zaskakująca momentami, świetne brzmienie (choć nie trzeba wielkich nazwisk z zagranicy żeby też było tak jak ma być), dobrze się jej słucha, muzycznie ogień. Dla mnie nowa jakość tego zespołu!!! Myślałem że to będzie taka lepsza wersja Apostasy, a okazuje się że, że świeżość i odnowienie formuły to pierwsze myśli po wysłuchaniu!
Evangelion
Asmodeush (gość, IP: 84.40.176.*), 2009-08-15 09:48:26 | odpowiedz | zgłoś
Dla mnie ten album to 10/10 rewelacja,super sie jej słucha Behemoth nadal jest wielki i napewno ta płyta bedzie leprza od nowej płyty Vadera który nawet brzmienia nie jest w stanie zmienic choć lubie Vadera to Behemoth kocham!!!!
Płytka płyty krytyka
Obiektywny (gość, IP: 91.150.223.*), 2009-08-14 23:27:20 | odpowiedz | zgłoś
Ta płyta jest znakomita, obok Cobalt "Gin" najlepsza ekstremalna propozycja tego roku... To wszystko co mam do powiedzenia na ów temat.
pawel
pawel100
pawel100 (wyślij pw), 2009-08-14 19:58:51 | odpowiedz | zgłoś
vaderowi już się dostawało ostro mimo ze płyty jeszcze nie ma za samą okładkę która jest fajna w starym stylu
pawel
pawel100
pawel100 (wyślij pw), 2009-08-14 18:43:21 | odpowiedz | zgłoś
Zmetalizowany masz 100% racji tu nie chodzi już o muzyke jaką gra behemoth tylko o sukces i dode zresztą polacy zawsze byli zawistni dla samych siebie i jedynie inne kraje promują nasze kapele bo tutaj do dzisiaj behemoth czy vader byli by nieznanymi zespolami
re: pawel
norcia321 (gość, IP: 79.191.107.*), 2009-08-14 20:29:08 | odpowiedz | zgłoś
racja, racja zawistny naród, a szkoda bo jesteśmy prawdziwą kopalnią metalowych dźwięków : nie tylko Behemoth, Vader, Decapitated, Hate, Hermh, ale i Lost Soul, Trauma, Christ Agony, Devilyn, Moon, Masachist, Vesania, Hell-Born, czy Yattering, Lux Occulta kiedyś, co jeszcze? Carrion, Carnage, NeVeR, Thy Disease, Blindead - te wszystkie kapele i wiele, wiele innych zasługują na szersze, światowe uznanie, kontrakty i trasy
re: pawel
glock (gość, IP: 77.254.238.*), 2009-08-14 20:54:23 | odpowiedz | zgłoś
carrion??:) Dobry żart. chyba, że miało być carnal to jeszcze rozumiem.

Oceń płytę:

Aktualna ocena (1368 głosów):

 
 
75%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki

Lost Soul "Immerse In Infinity"
- autor: Megakruk

Slayer "World Painted Blood"
- autor: Megakruk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!