zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 20 kwietnia 2024

recenzja: Flotsam And Jetsam "My God"

23.09.2001  autor: Michu
okładka płyty
Nazwa zespołu: Flotsam And Jetsam
Tytuł płyty: "My God"
Utwory: Dig Me Up To Bury Me; Keep Breathing; Nothing To Say; Weather To Do; Camera Eye; Trash; Praise; My God; Learn To Dance; Frustrate; Killing Time
Wydawcy: Metal Blade Records
Premiera: 2001
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

My God! Jak chce się człowiekowi żyć, kiedy istnieją takie kapele jak Flotsam And Jetsam i wydają takie płyty. Kiedy po pierwszych taktach możemy rozpoznać, kto gra, ponieważ styl, który zespół sobie wypracował, jest oryginalny i niepowtarzalny. Od czasów "Cuatro" grupa zerwała z typowym thrashowym graniem, zaczynając poszukiwania w bardziej depresyjnych rejonach. I chociaż płyty "High" i przedostatnia "Unnatural Selection" starały się powracać do starego grania, robiąc to oczywiście w nowocześniejszy sposób, to nowe wcielenie Flotsam And Jetsam ujęło mnie przede wszystkim smutkiem, który emanuje z ich muzyki.

Takie utwory jak "Wading In The Darkness" z "Cuatro" czy "Poet's Tell" z "Drift" wylądowały gdzieś w moich prywatnych listach ulubionych kawałków. "My God" jest płytą, która wraca znów do smutnych nastrojów. Rozpoczyna się szybkim, thrashowym "Dig Me Up To Bury Me", ale już w następnych utworach zaczną pojawiać się bardziej przestrzenne brzmienia. Spokojne, utrzymane w niepokojącej atmosferze canta będą kontrastować z dynamicznymi, agresywnymi refrenami. Niektóre momenty "My God" przypominają utwory z "Drift", dzięki podobnemu brzmieniu gitar i pokrewnemu nastrojowi. Jak wspomniałem, ostatni album Amerykanów przynosi raczej depresyjną, klimatyczną muzykę, jednak pełną dynamiki i siły. Wściekłość i agresja istnieje tu połączona z bezsilnością i smutkiem. Ostre kawałki, takie jak "Dig Me Up...", czy "Camera Eye" kontrastują z łagodniejszymi "Trash" lub "Nothing To Say", w których ciężkie riffy łączą się z rozmytym, psychodelicznym brzmieniem gitar. Jest to granie, które wzbudza emocje, tworzy atmosferę, której łatwo się ulega, dlatego takie płyty mogą istnieć tylko jako całość, nie zaś w pojedynczych utworach, które same nie oddadzą całego bogactwa, które kryje się na "My God". Bogactwa ukrytych w dźwiękach uczuć i emocji, granych z pasją i prawdziwym zaangażowaniem. Pewnym zaskoczeniem może być ostatni, instrumentalny utwór "I-A-M-H", w którym pojawiają się elektryczne skrzypce, a po paru minutach ciszy słyszymy akustyczną wersję "Trash".

Flotsam And Jetsam nie musi oglądać się za nowymi fanami, bo zna swą wartość i, jak to śpiewał Wojciech Młynarski, "robi swoje".

Komentarze
Dodaj komentarz »