zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

recenzja: Frontside "Teoria konspiracji"

20.09.2009  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Frontside
Tytuł płyty: "Teoria konspiracji"
Utwory: Herezja doskonała; Świat tyranów; Zapalnik; Uciec przeznaczeniu; Stąd do przeszłości; Moja deklaracja płonie; I ciągle kroczę ścieżką ciemności; Spłoniesz w piekle; Zerwane więzi; Nadchodzi koniec; Katharsis; W cieniu krzyża
Wykonawcy: Marcin "Auman" Rdest - wokal; Mariusz "Demon" Dzwonek - gitara; Dariusz "Daron" Kupis - gitara; Wojciech "Novak" Nowak - gitara basowa; Tomasz "Toma" Ochab - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Mystic Production
Premiera: 24.11.2008
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Uprzedzano mnie, że po serwisie www.rockmetal.pl błądzi dość spora grupa zaciekłych bojówek Frontside. Co zrobić? Mam w ryja już z założenia, ale nieważne, w końcu dorzucę swoje parę groszy do historii wydawnictw grupy.

Pierwszy raz gości z Frontside spotkałem na Mystic Fest (RIP) 2002. Mieli szczęście albo, paradoksalnie, raczej pecha. Ponad 2 "tauzeny ludziów" miało wtedy okazję zapoznać się z ich twórczością, z drugiej zaś strony trochę chłopaki wtopili, bo - wciśnięci jako rozgrzewacz przed ekipami typu Myrkskog, Nile, Satyricon czy Kreator - skazani byli od razu na lincz. Mi osobiście się podobało, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że nie było wtedy w spodku sektorów plujących gromkim "wypierdalać". Zaintrygowany, po imprezie szarpnąłem się na zakup "I odpuść nam nasze winy..." i nie zawiodłem się. Przypasił mi ten core'ujący death, czy jak tam to nazywano? Masywny, z czadem i bez kompromisów. Potem jednak srogo zawiodłem się na "Zmierzchu Bogów...", a po "Absolutus" zwyczajnie dałem sobie z tym zespołem spokój. Niby wszystko tam grało, zapiaszczone gitary, growl, skrzek, tąpnięcia perkusyjne, ale także to, czego w muzyce osobiście nie trawię pod żadną postacią, więc nazwijmy to łagodnie: "specyficzne" melodyjki i refreniki. Nie mam tu na myśli bycia melodyjnym, co samo w sobie grzechem nie jest, lecz wciskanie między ciężkie riffy tematów żywcem zrąbanych z serialu "Przyjaciele", czy innych shitcomów. Wiecie, te wszystkie "kwiaty miłości..." i tego typu banialuki. Po co to komu? Jadł ktoś kiedyś golonkę z dżemem? Chyba nie, a jak już jadł, to zapewne leciał potem na rzadko. Metal to mięcho, lukier tu nie licuje z powagą ani tekstu, ani muzyki, tym bardziej jeżeli nazywamy się Frontside. Sosnowiczanie w tych cięższych momentach pokazywali, że mają charakter, więc niepotrzebnie wykorzystywali patenty dzieci z, no nie wiem, np. Trivium (zainteresowani wiedzą o co chodzi). Jak dla mnie te zabiegi rozpuszczały siłę zespołu, a skoro objęły aż dwie najważniejsze dla ich kariery płyty, to nadziei nie miałem.

Życie potrafi jednak sprawiać miłe niespodziewani. No i proszę, rok 2009 - mam w rękach "Teorię Konspiracji", która o dziwo okazuje się może nie najbardziej bezkompromisowym, ale już na pewno najdojrzalszym dziełkiem w ich karierze.

Nie oznacza to, że nagle Frontside postanowili całkowicie zboczyć z obranej przed laty ścieżki na rzecz uniwersyteckiego grania akordów. Dojrzałość w tym przepadku oznacza zmyślne wyważenie elementów, które w przeszłości decydowały raczej jednostronnie o klimatach ich krążków. Tym razem w niczym prawie nie przesadzili. Jest ciężko i zadziornie, ale jednocześnie melodyjnie, z tym, że nikt się od tej słodyczy tym razem nie porzyga. Czuć polepszający się warsztat muzyków - gitary rytmiczne mieszają riffami ile wlezie, ale nie zaciemnia to rozpoznawalności poszczególnych wałków, gitara solowa z kolei, miota nomen omen solówkami, że aż miło, ale nie stanowią one samoistnego jestestwa, jak na płytach Yngwiego Malmsteena czy innego Johnnego Irokeza. I o to chodzi w muzyce z wyższej półki.

Już po wstępnym osłuchaniu, nie sposób nie wskazać inspiracji Sosnowiczan. Zdecydowanie przeważają w nich Slayer z okresu słynnej "God Hates Us All" (rewelacyjna "Herezja Doskonała", "Zapalnik") oraz szwedzki melodyjny death metal spod znaku Soilwork (ten nowszy) i In Flames (ten wcześniejszy na szczęście), a nawet Dissection, którymi na kilometr jedzie dajmy na to "Świat Tyranów". "Stąd do przeszłości" zaskoczy z kolei wszystkich wrzucających Frontside do jednego wora z deskorolką i za dużymi gaciami, bo cóż ze tymi gadżetami może mieć jadący w tym kawałku riff, odwołujący się do czystego rock'n'rolla? Owszem, nie obyło się bez jednej wpadki w numerze "Nadchodzi Koniec", zgwałconego przesłodzonym refrenem, rodem z dokonań piewców college metalu, ale i tak ostatecznie rozpierducha, tkwiąca w takich rzeczach, jak "Spłoniesz w Piekle" (featuring: Nergal aus Behemoth) czy finałowym "W cieniu krzyża", przesądza o szlachetnym, wysokooktanowym potencjale całości "Teorii Konspiracji".

Na koniec słówko o brzmieniu, bo choć nie nagrywano płyty w polskim "Sound City" czyli "Hertz Studio", a za konsoletą, nie siedzieli ani Wiesławscy, ani tym bardziej Madsen czy Richardson (prztyczek w nos Vader i Behemoth?), to przyznać należy, że dźwięk jest na międzynarodowym poziomie. Wyczarowany w Sosnowcu i Łodzi, zajebiście przejrzysty i selektywny, ale jednocześnie niezmiernie potężny. Głównymi bohaterami są wysunięte do przodu gitary i mocno zdołowana sekcja, zresztą "co? gdzie? i jak?" możecie obejrzeć na dodanym do "paczki konspiracji" bonusowym DVD. Niszczy też oprawa graficzna z gościem dzierżącym różaniec w jednej dłoni, a gnata w drugiej, ale w zasadzie to już temat, do jakiego Frontside przyzwyczaił fanów od kilku płyt i na ich warunki jest raczej standardem niż jakimś novum. Innymi słowy - towar prawie kompletny, a już na pewno najbardziej miażdżący od czasu "I odpuść nam nasze winy".

Nie można nie dać dziewiątki. Zastanawia mnie tylko jedno. Premiera "Teorii..." miała miejsce w listopadzie 2008 roku, a o tym świetnym krążku jakoś dziwnie w cicho... co jest z wami mili słuchacze?

Komentarze
Dodaj komentarz »
Kombi na maxa z okresu Słodkiego Miłego zycia
Luuuzer (gość, IP: 193.200.150.*), 2010-04-30 02:25:13 | odpowiedz | zgłoś
Jaja se robicie? Przecież to gniot nad gnioty i aż dziw bierze ze ludzie się nabierają na tę tandete "pięcu facetów z piekła". Zwykli szpanerzy co dresy zdjęły, pozerka ąż parzy! O tekstach nie wspomnę bo żal mi wszystkich co to nie ważne jak byle po polsku...
Są gusta i guściki i jest fiki miki:)
Jest OK
Miscoo
Miscoo (wyślij pw), 2010-04-22 20:39:32 | odpowiedz | zgłoś
Ocena prawdopodobnie wynikła z tego, że w porównaniu z poprzednimi płytkami ta jest rewelacyjna. Poza tym narzekacie na "Moja deklaracja płonie..." a na koncertach na tym kawałku jest chyba najgłosniej pod sceną, więc co...? Chyba jednak "masie" się to podoba :> Poza tym zapomnieliście o kawałku Katharsis, który mi najbardziej w ucho wpada z całej płyty. Płyta Ok, choć dałbym najwyżej 7/10, subiektywnie.
8/10
pele25 (gość, IP: 79.191.79.*), 2009-11-22 15:22:11 | odpowiedz | zgłoś
swietna płyta! oczywiscie pod względem muzycznym, bo teksty takie sobie. Ale muza naprawde ok.
dziwne
blackandroll (gość, IP: 87.205.146.*), 2009-09-26 18:03:34 | odpowiedz | zgłoś
az dziw, ze autor nie wspomnial ani slowa o tekstach, skoro juz poruszyl tematyke dojrzalosci FS. nie da sie nie zauwazyc, ze teksty sa o poziom lepsze, niz na Absolutusie, choc bez wpadek sie nie obylo. nie wiem tez, czemu mowiac o wpadce muzycznej, ktorej na imie jest Nadchodzi Koniec, nie ma ani slowa o "Moja deklaracja plonie", w ktorej gitary pobrzmiewaja wrecz popowo. te dwa utwory powoduja u mnie natychmiastowy odruch wymiotny, podobnie jak "Wybraniec" z wspomnianego Absolutusa.
nie obroniła się
kkk (gość, IP: 193.200.82.*), 2009-09-24 16:03:41 | odpowiedz | zgłoś
o plycie jest cicho bo nie wytrzymala proby czasu. kawalki moze i fajne na kocnert, ale zeby ich sluchac non-stop to sie raczej nie da. daltego uwazam, ze ocena troche zawyzona w tej recenzji...
3 liga
FuliMan (gość, IP: 213.25.166.*), 2009-09-23 10:18:55 | odpowiedz | zgłoś
Tekstowno i muzycznie to 3 liga niestety..... Dlaczego się to w Polsce sprzedaje nie mam pojecia bo w normalnym kraju taki gniot nie miał by łatwo. W polsce chyba ze względu na polskie (koszmarne) lyriki bo nikt nie rozumiemie po angielsku.... 5/10
rozczarowanie
evil pluto (gość, IP: 87.206.82.*), 2009-09-21 22:35:42 | odpowiedz | zgłoś
Generalnie niestety na płycie się zawiodłem. Podobnie jak już wspomniał przedmówca płyta brzmiała w moim CD jakiś max miesiąc od premiery i już dawno do niej nie wróciłem...
Osobiście jestem wiernym fanem Frontside od wielu, wielu lat ale ta płyta mnie nie przekonuje.
Odnośnie tekstów... hmm no cóż "Całe moje życie, Szukać w sobie muszę bohatera" :) - nie każdy jest Kostrzewskim.
9/10 to rzeczywiście nie adekwatne do zawartości. dla mnie 5/10 za sentyment do poprzednich płyt.
ave
bardzo gitesik
mungo (gość, IP: 212.244.49.*), 2009-09-21 14:33:17 | odpowiedz | zgłoś
Słuchałem na przemian z ostatnim Lamb of God i Frontside jest fajniejszy. Kawałki mnie po prostu miażdżyły, na szczęście bez jakiejś mega ekstremy, której nie trawię. A co do tekstów to mam z nich zajebistą polewkę
żenada jakaś
Mario_Bros (gość, IP: 213.25.166.*), 2009-09-21 10:58:34 | odpowiedz | zgłoś
Nie wiem dlaczego od lat robi się takie wielkie halo z bardzo zwyczajnym zespołem, który wręcz czasami zachacza o metalo-polo. W połączeniu z tekstami to czasami jest niesłuchalne. Czy na prawde wszystko rozbija się o polskie teksty, bo metalowiec kupi nawet kupkę byle by po polsku.. Przecież muza jest najzwyklejsza, śpiew czasami wręcz tragiczny a teksty grafomańskie, przeznaczone dla 10 latka max.....
po prostu nie rozumiem tego... A potem móią ze my metalowcy to głupki ale jak nie być posądzany o głupote przez pryzmat twórczości Fronstside.... Pomijam pozerkę bo tę ma połowa zespołów ale reszta czyli tkz. artystyczne względy - nie do przejścia.
Godny następca
G_R (gość, IP: 194.181.22.*), 2009-09-20 12:54:00 | odpowiedz | zgłoś
Po "Absolutus" miałem mieszane uczucia względem Frontside, ale "Teoria Konspiracji" jest godnym następcom "Zmierzchu Bogów"
« Nowsze
1