zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

recenzja: Kaada / Patton "Romances"

9.12.2004  autor: ad
okładka płyty
Nazwa zespołu: Kaada / Patton
Tytuł płyty: "Romances"
Utwory: Invocation; Pitie pour mes larmes; Aubade; L'absent; Crepuscule; Vients, les gazons sont verts; Seule; Pensee des morts; Nuit silecieuse
Wykonawcy: John Kaada; Mike Patton
Wydawcy: Ipecac Recordings
Premiera: 2004
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Płyta "Romances" nagrana przez Norwega Johna Kaadę, który dopiero co podpisał kontrakt z Ipecakiem oraz Mike'a Pattona, właściciela tejże wytwórni, to przede wszystkim zderzenie dwóch niezwykłych indywidualności.

Przyzwyczajony jestem już od dość dawna do świetnej formy obu muzyków, którzy nie zwykli zawodzić, aczkolwiek ciężko mi było przewidzieć jak brzmieć będzie płyta tych dwóch artystów. Jednak efekt jest piorunujący: mamy do czynienia z pięknym i do głębi poruszającym schizofrenicznym klimatem, grającym na ludzkich uczuciach, rozciągającym się od śmiertelnego przerażenia, poprzez melancholię, wruszenie, po euforyczną radość. Jest to również niezwykle ciekawe połączenie brzmieniowe: minimalizm Kaady z efekciarstem i techniką Pattona. W tradycyjne, ludowe instrumentarium doskonale wkomponowuje się przerabiany elektronicznie wokal, podsycając tylko neurotyczną atmosferę nagrania.

Podobno muzycy tworząc "Romances" inspirowali się dokonaniami takich kompozytorów jak Chopin, Liszt, Brahms czy Mahler. Rzeczywiście, można dostrzec to w nagraniu, zwłaszcza jeśli chodzi o dwóch ostatnich: wpływy neoklasycznego Brahmsa widoczne są szczególnie w strukturze fakturalnej jedenastominutowego numeru "Aubade", natomiast do Mahlera odnosi się sama warstwa instrumentacyjna oraz elementy prostych motywów, stylizowanych na ludowe. Rękę Pattona widać również (tutaj po raz pierwszy i ostatni jestem zmuszony użyć słowa "niestety") w tym, że niektóre wokalne linie melodyczne są dublowane (a więc w unisonie) z instrumentem - maniera, która towarzyszyła Mike'owi praktycznie przez całą karierę i z którą osobiście nie mogę się do końca pogodzić...

Podsumowując, płyta brzmieniowo nawiązuje bardziej do stylistyki Kaady, a Patton tę grę przyjmuje i asymiluje się doskonale z minimalistyczną estetyką Norwega, wzbogacając ją swoim niezwykłym talentem. Trudno nie polecić...

Komentarze
Dodaj komentarz »