zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 28 marca 2024

recenzja: Led Zeppelin "I"

28.01.2013  autor: Piotr Karasiński
okładka płyty
Nazwa zespołu: Led Zeppelin
Tytuł płyty: "I"
Utwory: Good Times Bad Times; Baby, I'm Gonna Leave You; You Shook Me; Dazed And Confused; Your Time Is Gonna Come; Black Mountain Side; Communication Breakdown; I Can't Quit You Baby; How Many More Times
Wykonawcy: Robert Plant - wokal; Jimmy Page - gitara; John Paul Jones - gitara basowa; John "Bonzo" Bonham - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Atlantic Recording Corp.
Premiera: 1969
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

"Album 'Led Zeppelin' miał znakomitą atmosferę, oni tworzyli rzeczy, jakich nikt wcześniej nie słyszał. Istniały zespoły grające mieszankę bluesa i rocka, ale to było inne".

"Byli pochodną Cream, ale mieli znacznie większy ciężar gitar. Jack Bruce z Cream był tak naprawdę wokalistą jazzowym i bluesowym, a Robert wiedział, jak dorzucić do pieca. Led Zeppelin przenieśli to na nowy poziom. To była moc! I nagle stało się to nową formułą muzyki. Nawet Hendrix zaczynał ulegać zmęczeniu. Zaczął iść w kierunku jazzu. Zeppelini zregenerowali scenę".

"Może nie jest to najwspanialsza płyta Led Zeppelin. Nagrali pewnie lepsze. Ale dla mnie osobiście znaczy więcej niż wszystkie inne. Pamiętam ją bowiem jako tę, która zmieniła wszystko. Była jak potężny cios pięścią w nos. Nikt wcześniej tak nie grał. To było jedno wielkie łubudu! Ale czy to na pewno było heavy? Może i tak. Weźmy numer taki, jak 'Communication Breakdown'. Ile w tej muzyce było furii! W muzyce i w głosie Roberta Planta. Nikt nie śpiewał tak jak on oprócz Terry'ego Reida, który był pewnie jego wzorem".

Właściwie tymi trzema wypowiedziami Tony'ego Iommiego z Black Sabbath, Rogera Daltrey'a z The Who oraz Burke'a Shelley'a z Budgie mógłbym zakończyć recenzję płyty "Led Zeppelin I", jednego z najważniejszych debiutów w historii rocka.

Znani już wcześniej pod nazwą The New Yardbirds, członkowie Led Zeppelin w 1969 roku weszli do studia, by zarejestrować materiał, który miał wywrócić świat bluesa i rocka do góry nogami. Krążek składała się w większości z piosenek, które muzycy grali wcześniej na koncertach. A były to standardy bluesowe, nowocześnie zaaranżowane. Jedynym błędem, jaki zrobili Anglicy na początku, było podpisanie utworów swoimi nazwiskami, gdy w rzeczywistości były to kompozycje innych muzyków. Band później miał spore kłopoty z wymiarem sprawiedliwości.

Wydawnictwo otwiera jedna z moich ulubionych piosenek Led Zeppelin - "Good Times, Bad Times". Zapowiada ona moc i energię, jakie będą towarzyszyły całej płycie. Ale zaraz następuje zmiana klimatu, wchodzi "Baby, I'm Gonna Leave You" autorstwa Anne Bredon. Nostalgiczna ballada z pięknymi przejściami i zmianami tempa. W przyszłości usłyszymy równie genialne "Since I've Been Loving You" oraz niezapomniane "Stairway To Heaven", oparte na podobnej myśli kompozycyjnej. Generalnie utwory za bardzo nie odbiegają od siebie jakością. A jest ona znakomita. Dostajemy tutaj hymnowy "Your Time Is Gonna Come", energetyzujący i szybki "Communication Breakdown" czy dłuższe formy, jak np. "How Many More Times", wszystko oczywiście okraszone zwalającymi z nóg popisami Page'a i genialną sekcją rytmiczną, za którą odpowiedzialni byli Bonham i Jones. Nigdy nie przepadałem za wokalem Planta, ale to, co robi ze swoim głosem w "Dazed And Confuzed", za każdym razem sprawia, że kapcie spadają mi z wrażenia. W tym miejscu warto polecić wszystkim wykonanie tego kawałka z płyty "How The West Was Won" - najwyższa światowa klasa.

Pierwsze dzieło Brytyjczyków nie ma słabego punktu i nie mam się do czego przyczepić. Muzyka jest jednocześnie ciężka i gra leciutko, więc przyjemnie się jej słucha. Tak opisali pierwsze wrażenia po usłyszeniu kapeli panowie z The Who i właśnie wtedy powstała nazwa Led Zeppelin, po kilku kosmetycznych poprawkach menedżera grupy Petera Granta.

Okładka albumu przedstawia katastrofę sterowca Hindenburg i jest jak najbardziej adekwatna do muzyki zawartej na krążku, ponieważ w tamtym czasie był to prawdziwy wybuch energii, a fala uderzeniowa, która bucha z każdej sekundy tej płyty, sprawiła iż zespół z marszu stał się gwiazdą światowego formatu.

Ciężko pisze się o legendach oraz o rzeczach oczywistych. Więc już kończę, polecając wszystkim ten album. Kto go jeszcze nie zna, powinien się wstydzić i jak najszybciej uzupełnić braki.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Led Zeppelin "I"
wac
wac (wyślij pw), 2014-09-21 19:27:37 | odpowiedz | zgłoś
nie wiem teraz - obrazić się? :D Breivik?
re: Led Zeppelin "I"
Wolrad
Wolrad (wyślij pw), 2014-09-21 21:15:01 | odpowiedz | zgłoś
Nie bierz tego do siebie, takie skojarzenie nasuwa się patrząc
na awatara, a to przecież zupełnie inna postać niż wac.
re: Led Zeppelin "I"
wac
wac (wyślij pw), 2014-09-22 10:54:14 | odpowiedz | zgłoś
cholera, młody Gahan zażerający z lekka gejowsko banana przypomina Breivika? :D
re: Led Zeppelin "I"
Wolrad
Wolrad (wyślij pw), 2014-09-22 21:14:05 | odpowiedz | zgłoś
Może ... Nie widziałem Breivika w młodości :) hehe
Kto wie, co by się stało gdyby teraz Breivik napotkał Gahana.

DM mają wpływ na zespoły metalowe i gotyckie, ale początkowy okres działalności zniechęcił mnie do nich na zawsze. Co by nie mówić był to zespół disco w pewnym okresie. Koncerty mają b. dobre to fakt, widziałem. Ale ten zespół to nie moja liga. Czasami nawet NIN mnie męczy przez tą elektronikę.
Czym mniej keyboardów i więcej gitar tym milej dla ducha :)
re: Led Zeppelin "I"
wac
wac (wyślij pw), 2014-09-23 00:18:58 | odpowiedz | zgłoś
ale tam, porządny IDM jest na wagę złota
re: Led Zeppelin "I"
wac
wac (wyślij pw), 2014-09-23 00:20:14 | odpowiedz | zgłoś
może i disco ale jakie! jak przestali grać to disco to się zaczęły smuty
re: Led Zeppelin "I"
Wolrad
Wolrad (wyślij pw), 2014-09-23 22:51:51 | odpowiedz | zgłoś
Smuty DM były właśnie dobre. Ogólnie okres nazwijmy to rockowy jest ciekawy. Disco jest zawsze złe, nawet barrrdzo złłłe.
........Poza imieninami u cioci. Bo wtedy dobry obiad rekompensuje straty moralne :)
re: Led Zeppelin "I"
Andi69 (gość, IP: 83.19.161.*), 2015-12-18 09:39:46 | odpowiedz | zgłoś
też tak myślałem że oni stworzyli hardrock dopóki nie usłyszałem The Cream - Disraeli Gears wydany 2 lata wcześniej a był to już drugi album Cream. Zwłaszcza taki utwór Swlabr. Trzeba posłuchać. Wtedy pada mit wielkiej trójki Sabbath, Zeppelin, Purple. Nad nimi jest Cream. Nie piszę tego złośliwie bo uwielbiam te trzy i nawet bardziej niż Cream którego lubię tylko ten jeden album ale to oni wymyślili hardrock.
re: Led Zeppelin "I"
krzysiekw (wyślij pw), 2014-09-10 23:11:03 | odpowiedz | zgłoś
Zaraz będą gromy... Otóż, nie rozumiem jak można traktować za klasykę zespół, który większość swoich kawałków - i melodii i riffów - zerżnął z bluesowych klasyków... Poza tym, te teksty...
re: Led Zeppelin "I"
Staalkyer
Staalkyer (wyślij pw), 2014-09-11 08:10:50 | odpowiedz | zgłoś
Podpisywali się swoimi nazwiskami pod cudzymi kompozycjami - prawda! Ale ich interpretacja brzmiały tak niepowtarzalnie że przyłożyli się w sposób kolosalny do przemeblowania rockowej sceny - Page i koledzy to kolejne po Hendrixie (i wespół z legendarnym gitarzystą najbardziej wpływowe w historii) ogniwo ewolucji muzyki rockowej (szczególnie jej ostrzejszego oblicza); więc niech będzie im wybaczone ;]
...
5
...

Oceń płytę:

Aktualna ocena (146 głosów):

 
 
83%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

All My Life "All My Life"
- autor: RJF

King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki

Black Sabbath "13"
- autor: Dominik Zawadzki

Kreator "Phantom Antichrist"
- autor: Megakruk

Megadeth "Countdown To Extinction"
- autor: Megakruk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?