zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 28 marca 2024

recenzja: Megadeth "TH1RT3EN"

13.11.2011  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Megadeth
Tytuł płyty: "TH1RT3EN"
Utwory: Sudden Death; Public Enemy No. 1; Whose Life (Is It Anyways?); We the People; Guns, Drugs, & Money; Never Dead; New World Order; Fast Lane; Black Swan; Wrecker; Millennium of the Blind; Deadly Nightshade; 13
Wykonawcy: Dave Mustaine - wokal, gitara; Chris Broderick - gitara; David Ellefson - gitara basowa; Shawn Drover - instrumenty perkusyjne
Premiera: 1.11.2011
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Prawdziwy recenzent to z definicji okaz przeluja. Jest twardy niczym jaja goryla. Nie ma ulubionych zespołów, a nawet jeśli ma, to o tym nie napisze. Przecież to takie kurwa nieprofesjonalne. W takich sytuacjach cieszę się, że nie jestem zawodowym recenzentem i nie muszę się martwić o "pijar", czy że Redaktor Naczelna nie obstawi mi cyców na czole. Mogę napisać, co niniejszym czynię, że jestem oddanym fanem Megadeth od ponad 20 lat i przysłowiowy "chuj". Zawsze stawiam się regularnie w sklepie, by zakupić nową płytę, jeżdżę na koncerty, mam wszystkie wydawnictwa - na kasetach, na winylu, na cd, zremasterowane, bootlegi, ciuchy, znaczki, naklejki, flagi, skarpety, starego kondoma, a nawet egzemplarz pornola wydanego ponoć przez firmę Nicka Menzy po odejściu z Deth. Naprawdę też kocham Dave'a Mustaine'a, do tego stopnia, że często oszukuję sam siebie i pozwalam mu bezwstydnie obdzierać się z kasy i robić w wała ile wlezie. Łykam każdą składankę, best of, box, koncertówkę czy vhs i dividuo. Jestem z nim i teraz, przy premierze 13. pełnego krążka w karierze, zatytułowanego "Th1rt3en", który może zwiastować koniec kariery Megadeth. Grafika zdobiąca nowy album mówi sama za siebie. Wewnątrz symbole wszystkich płyt Megadeth, na tyłach pogrzeb Vica Rattleheada - choć trzeba uważać, bo Dave tym razem znów trochę oszukuje, lecz robi to na tyle klasowo i przekonująco, że jak stara dobra dupa z francuskiego pocieracza spijam słodkie metalowe kłamstwa, jakie gość znów jęczy mi do ucha.

O tym oszukiwaniu to może później, tzn. ok. 23:00, bo dzieci czytają (taki żart, jakby ktoś nie zajarzył), ale nie sposób ująć rzeczy inaczej niż że Mustaine kontynuuje zwycięski pochód rezurekcyjny swojej twórczości, zapoczątkowany gdzieś na "The System Has Failed". Nie chodzi bynajmniej o to, że nagrywa kolejną odsłonę "RIP" czy że powrót Dżuniora na bas rok czy dwa lata temu, jakoś wybitnie wpłynął na muzykę Megadeth. Już od świetnej, nie wiedzieć czemu zlanej przez komentujących na tych łamach moczem, "Endgame" Mustaine zdaje się pozostawiać za sobą kompleks Metalliki i skupiać na tworzeniu świetnych, niewymuszonych kompozycji.

Pierwsze, co na "Th1rt3en" rzuca się w uszy, to to, że Megadeth może nie zdecydowanie, ale jednak zwalnia w porównaniu z poprzednim krążkiem. To wciąż kanonady riffów, mam jednak wrażenie, że większy nacisk postawiony jest tutaj na jako taki groove niż rytmiczno - solówkowe ściganie się ze światłem. Już na samym początku "Sudden Death" uderzają marszowe rytmy i schizofreniczne, prujące bebechy popisy żywcem zdjęte ze stareńkiego "Devil's Island", przechodzące, co ciekawe, całkiem płynnie w melodyjne części, której "Youthanasia" czy "TSHF" by się nie powstydziły. Choć mamy tutaj od chuja wymiatań Brodericka i jego starszego rudego kolegi, to jednak tak sprytnie wplecionych w kompozycję, że nie dają efektu przesytu, tylko jak zwykle zawstydzają wszystkich, którym wydaje się, że coś tam na gitarze zagrać potrafią. "Public Enemy No. 1" to już pierwsze drobne kłamstewka, w postaci drugiej części otwierającego riffu sprytnie przearanżowanego z pamiętnej megadethowej wersji "Problems", zamieszczonej swego czasu na "Hidden Treasures", przelatujące płynnie w galopujące patenty w typie "Tears In A Vial" ("The System Has Failed"), czyli miesza się tutaj trochę zadziornej, punkowej melodyki i "the trooperowe" naganianie. Choć piosenka całkiem to przyjemna, to jednak nie niosąca ze sobą jakichś specjalnie wysokich doznań. Co innego "We The People", którego nośny refren wynosi go na jeden z najbardziej przebojowych fragmentów płyty, to jednak co czyni go wyjątkowym, to rewelacyjne solo i pozornie nie wnoszące nic do stawki drugoplanowe, parosekundowe oniryczne wręcz wstawki gitarowe, przytłumione echem zmodulowanego głosu Rudego.

Dla ludzi pragnących miazgi jest "Guns Drugs And Money", ciężarem i średnim tempem skupiając się bardziej na metodycznym punktowaniu gęby, niż rozjeżdżaniu widzów Formułą 1. Parę sekund młynka gitary Dave'a, nieco psychotyczna melodyka - niby nic, a zęby w glebie. Z kolei "Never Dead" to w połowie powtórka z "Head Crushera" pilotującego "Endgame", ale o jego sile stanowi jednak wyciszone, nieco pojechane wejście pluskającej struny. Świetnie wypada także "Fast Lane" z gitarą puszczoną niczym w metalowej rurze i wykurwistym riffem, złożonością przypominającym to, co swego czasu działo się na takiej płycie, jak "So Far...", a wolnej partii jadącym na kilometr "Wake Up Dead". Jest to także ostatnim przystanek przed wielką ściemą.

Już przy okazji "United Abominations" z 2007 r. zastanawiałem się głośno na chuj komu nagrywanie nowej wersji "A Tout Le Monde" i zamieszczanie go jako regularny numer na nowym krążku. Tym razem Mustaine na spółę z producentem Johnnym K. chyba jednak trochę przegięli, "nibyprzerabiając" aż trzy piosenki z bardziej lub mniej zamierzchłej przeszłości. Może ponowne wstawienie jako regularnych numerów "Millenium Of The Blind", "New World Order" i "Black Swan" ma dać do myślenia młodszym fanom, bo co na ten przykład mnie mogą one obchodzić? Mam "Hidden Treasures", mam remastery z 2004 r., gdzie powielono to jako bonusy, a te wersje z najnowszej "13" nie różnią się od oryginałów w zasadzie niczym konkretnym. Praktycznie ta sama kompozycja, tutaj dodane solo, tam jakiś tekst, stęknięcie, och, ach i tyle. Mimo iż wpasowują się w "Th1rt3en" doskonale, to jednak stanowią dla ich twórcy ryzyko, że ktoś znowu nada mu od Fredów czy też zwyczajnych rabusiów żerujących na oddaniu fanów.

Całe szczęście epilog tej płyty w postaci "Deadly Inside", z główną zagrywką zajebaną Matallicatsom z "Broken Beat And Scarred", oraz cudownej, nieco danzigowej ballady tytułowej, rekompensuje w pełni to lekkie uczucie goryczy, które rzeczone wcześniej pozostawią w ustach wszystkich prawdziwych fanów Megadeth, którzy zwyczajnie mogą poczuć się wydymani.

Mimo tych zarzutów śmiało stwierdzę, że na "13" zabrakło słabych momentów. W pewnym sensie to płyta lepsza od "Endgame", bo nie skoncentrowana tylko i wyłącznie na ciągłym udowadnianiu, kto jest najszybszym gitarzystą na świecie i że można 400 solówek zmieścić w 4 minutach kawałka, a i tak to Broderickowi za mało. Tamtej płycie dałem dziesiątkę, a choć "Th1rt3en" słucha się o wiele swobodniej, bo jest na niej więcej świeżości i powietrza otulających ograne lata temu patenty, obniżam ocenę z uwagi na nieuczciwość programową materiału. Wolałbym dostać cd później, ale z zupełnie nowymi kawałkami. Co z tego, że taki "Black Swan" rewelacyjnie jedzie Black Sabbath, skoro już w 2007 r. miałem go na bonusie do "United Abominations". Nie róbmy jaj Panie Mustaine, czyżby Ulrich czymś zaraził na wspólnej trasie?

Przeczytaj recenzję autorstwa Mateusza Libera.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Broken ear
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2011-11-20 08:30:08 | odpowiedz | zgłoś
Co nie zmienia faktu, że komentujący powyżej po prostu znieść nie może, że wspomniana zagrywka jest niczym innym tylko rip offem tamtego pomysłu. Nie pierwszy raz Mustaine'owi się to zdarza, ale mimo miłości do zespołu Megadeth, nie omieszkuję wspomnieć tego faktu. Tytuł pomyliłem, to fakt, ale raczej się z nim nie pieprzyłem. Pieprzyłem się z kimś innym.
re: Broken ear
universal_soul (gość, IP: 83.30.139.*), 2011-11-24 12:50:14 | odpowiedz | zgłoś
to co sobie tutaj pierdolimy, nie zmienia oczywiście żadnego faktu. Co ja pisałem: riff z Broken Beat And Scarred Metalliki, ma tyle wspólnego z Deadly Nightshade Megadeth, co Leonardo DiCaprio z Natalie Portman - oboje mają dwie ręce, nogi i głowę, poza tym wszystko jest inne. To dwa różne riffy, które mają kilka wspólnych nutek. Jeśli już na siłę chcesz szukać źródła obu pomysłów, posłuchaj Black Sabbath. Nie znoszę porównywania Metalliki do Megadeth, ale skoro już koniecznie musisz to robić, to zapal sobie przed tym dobre zioło - wyostrzy Ci się percepcja i zaczniesz więcej słyszeć. Metallica to dla mnie siódma woda po kisielu z perkusją brzmiącą jak granie na garnkach obciągniętych koźlą skórą. Jak ktoś może usłyszeć jedno w drugim? Nie wiem - to może być trudniejsze do rozgryzienia od wzoru nieograniczności Fermata (czy jak on tam miał).
re: Broken ear
Marcin Kutera (wyślij pw), 2011-11-25 10:42:48 | odpowiedz | zgłoś
Ja też nie znoszę porównywnia Metallicy do Megadeth. Faktycznie Ulrich ostatnio gra już tak sobie na garach, choć muszę przyznać, że na Lulu się popisał, przeciwnie na koncertach. Na Sonisphere się okrutnie mylił, chyba jest już stary, albo już ponosi go rutyna. No ale to temat o Megadeth a nie Metallice
re: Broken ear
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2011-11-25 16:18:40 | odpowiedz | zgłoś
Ej ,no Panie Kutera, gdzie Pana znajomość historii? Dave Mustaine nie jeden raz zarzucał Metallice wykorzystywanie swoich pomysłów, nie tylko z okresu płyty Kill'Em All, ale i Master Of Puppets czy nawet Black Album(!!!). On sam rozpoczął ten temat wiele lat temu. Nikt tutaj poza tym nie porównuje obu zespołów, nikt też nie napisał, że tym razem Megadeth górą, przy okazji Endgame też tego nie zrobiłem. A Dave Mustaine zrobił. Nie moja więc to rzecz. Zaś otwierający motyw kawałka wspomnianego jest tym samym patentem. Być może przeoczył "se" Pan te fakty. Szkoda. Nie dość, że umiejętność czytania ze zrozumieniem szwankuje, podobnie jak u kolegi parę linijek wyżej, to jeszcze tak istotnie pomija Pan, pewnie Pana zdaniem nieistotne, szczegóły - bo wierzyć mi się nie chce, żeś Pan ich kiedyś nie poznał co?
re: Broken ear
universal_soul (gość, IP: 78.146.97.*), 2011-11-29 18:42:15 | odpowiedz | zgłoś
kupa byka. tyle napisze. a/ to co mówi Mustaine w tej materii kompletnie mnie nie interesuje, podobnie jak to co "mowi" Metallika. Interesuje mnie tylko ten konrektny kawalek, który ma tyle wspólnego z tym zrobionym przez Megadeth, że oba są na gitarach i mają kilka podobnych tonów. Co za chujowa debata o niczym. ty tam widzisz ten riff, ja nie. przez ciebie torturowalem sie sluchaniem tego gówna 2 razy tylko po to, żeby stwierdzić czyjeś problemy ze słuchem.
re: Broken ear
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2011-11-29 20:23:38 | odpowiedz | zgłoś
Słuchanie gówna to niebezpieczne zajęcie, można się pochlapać. Z resztą, co mi tam. I tak większość muzyki porównuję z odgłosami pracy silnika mojego samochodu.
re: Broken ear
Marcin Kutera (wyślij pw), 2013-09-22 17:57:07 | odpowiedz | zgłoś
Masz rację Metallica nigdy nie była aż tak sterylna i nowatorska.
Zawsze opierała się na czyichś pomysłach, nie tylko Mustaina, który faktycznie wiele tam wniósł jak jeszcze z nimi grał, ale choćby mowa o Killing Joke.
Nie wierzę, że nie korzystali z takiego klasyka jak pierwszy album Killing joke (1980). Wystarczy posłuchać np. utworu - The Wait.
Metallica to może i wielki symbol thrash (wielki szacunek za Kill'Em All i Masters of Puppets za genialne albumy), ale prawdziwy thrash to Megadeth, Slayer, Testament, Exodus, Anthrax i wczesny Voivod.
Warto pamiętać o Niemcach: nie tylko Destruction, Kreator, Sodom, Assassin ale i Exumer.

Megadeth jest o tyle ciekawy, ze ma niekonwencjoonalne podejscie w thrashu.
Dużo solówek melodyjno - skomplikowanych w wolnym rytmie albo w kopiącym po dupsku punkowego tempa. Megadeth jest bardzo zróżnicowany i nie przewidywalny. Schemat jest niejednorodny o ile to można nazwać schematem.
Megadeth jest bardzo wyrafinowany i trzyma sie stylu, gdzie Metallica momentami traci, gdyż świadomie albo nieświadomie szuka muzyki, która się sprzeda, będzie mainstream'owa, stara się pokazać, ze jest na czasie jeśłi o chodzi o granie nowoczesnych trendów szeroko rozumianego heavy metalu.
Cool
Czesław (gość, IP: 195.13.38.*), 2011-11-18 21:17:24 | odpowiedz | zgłoś
Kurwa ludziska! To jest najlepsza płyta Megadeth. Zassałem tą pozycję z torrentów. Trzymałem do pierwszego przesłuchania. Po odsłuchu od razu sklep, płyta raj dla ucha. Po trzecim odsłuchu stwierdziłem, że jest to niewątpliwie płyta roku. Kurwa czad w najlepszym wydaniu. jak posłuchałem Black Swan to prawie się zesrałem. Ludzie do sklepów!!!!
re: Cool
universal_soul (gość, IP: 2.96.220.*), 2011-11-19 16:49:34 | odpowiedz | zgłoś
miło, że ktoś docenił to, co Dave osiągnął na 13. Ja wolę nie pisać "najlepsza", czy lepsza od tego czy tamtego, bo prawie wszystkie płyty Megadeth są dla mnie ganialne albo co najmniej bardzo dobre.... Ale rzeczywiści - 13-tka świetnie wchodzi, ma zajebiste brzmienie i im dłużej się tego słucha tym lepiej wchodzi:) Cholernie się cieszę, że im takie coś wyszło. Dla mnie dużo, dużo powyżej wszystkiego po Youthanasia. Trudno w ogóle wskazać tutaj słabszy kawałek i każdy z kim rozmawiam ma tutaj innych faworytów.
Megadeth "TH1RT3EN"
Marcin Kutera (gość, IP: 46.112.105.*), 2011-11-18 15:49:40 | odpowiedz | zgłoś
Płyta bardzo dobra, świetnie się słucha. Mustaine cały czas trzyma formę i podtrzymuje charakter Megadeth. Ja też dał bym tej płycie 9 pkt. jak Megakruk, lecz nie za te utwory już wcześniej gdzieś tam opublikowane, ale za całokształt albumu jako dzieła. Dodam, że recenzja Megakruka jest słuszna, mimo to tych wulgaryzmów mógł sobie odpuścić (tak sobie może przy piwie z kolegami rozmawiać). Prawie wszyscy uzywamy takich słów, no ale publicznie obowiązują nas jakieś przyzwoite ramy w wypowiedziach (to samo można opisać bez używania tych słów).
Wracając do tej płyty - najlepsze utwory jak dla mnie to: za 5 pkt. na 5. Sudden Death, Never Dead, Fast Lane, Wrecker, Millenium of the Blind, Deadly Nightshade pozostałym zaś daję 4 pkt. na 5 możliwych. Genialne solówki Mustaine i Brodericka, riffy i świetna perkusja komponująca się z basem Ellefsona. Ostatnio coraz więcej dobych płyt thrashowych wychodzi po wielu latach spuścizny dosłownie w tym nurcie.

Oceń płytę:

Aktualna ocena (474 głosy):

 
 
67%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

All My Life "All My Life"
- autor: RJF

Opeth "Heritage"
- autor: Megakruk
- autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski

Motorhead "Ace Of Spades (reedycja)"
- autor: Mikele Janicjusz

Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot

Vader "Welcome To The Morbid Reich"
- autor: Megakruk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?